- Przypominam sobie naszą rozmowę sprzed kilku tygodni, podczas której z własnej inicjatywy dementował pan plotki o swoim rzekomym odejściu. A nagle okazało się, że to prawda. Skąd ta nagła decyzja?
- Nie chciałem wcześniej wywoływać niepotrzebnej destabilizacji w jednostce. Decyzja o odejściu na emeryturę dojrzewała we mnie od jakiegoś czasu. Czuję się zmęczony, wypalony. Uważam, że powinno się pracować z maksymalnym zaangażowaniem, zwłaszcza kiedy odpowiada się za grupę ludzi. Zawsze byliśmy na czołowych miejscach w województwie, biorąc pod uwagę rozmaite rankingi i analizy. Wyniki nie biorą się znikąd. Nie ukrywam, że praca do godziny 19.00 wyczerpuje. Mógłbym teraz rok chorować i być papierowym komendantem, ale wolę odejść na emeryturę, bo tak jest uczciwiej.
- Nie jest czasem tak, że pana odejście jest efektem polityki Ludwika Dorna w stosunku do służb mundurowych? Liczył pan, że pański poprzednik Janusz Brodziński, który miał zostać komendantem wojewódzkim, rozłoży nad panem ochronny parasol?
- Nigdy nie pracowałem w SB ani nie piastowałem tzw. stanowisk polityczno-wychowawczych, nie mam więc czego się obawiać. Jestem związany z policją, wcześniej milicją, od 1982 roku. Na początku byłem m.in. dzielnicowym, potem ukończyłem szkołę w Szczytnie. Od 1989 r. pracowałem w ogniwie do walki z przestępczością gospodarczą, następnie jako kierownik sekcji dochodzeniowo-śledczej, zastępca naczelnika sekcji kryminalnej i od 1999 naczelnik SK. Tak zakończył się okres brodnicki. Od 2001 roku byłem komendantem w Rypinie.
- Widzi pan kandydata na swojego następcę?
- Nie mam w tej kwestii nic do powiedzenia. Wyznaczy go komendant wojewódzki. Można się jedynie spodziewać, że będzie to ktoś spoza Rypina. Generalnie obowiązuje taka zasada, że bierze się kogoś z zewnątrz.
- A co pan powie o swoim zastępcy, mł. insp. Wiesławie Milarskim? Będzie teraz pełnił obowiązki komendanta, jest z Golubia-Dobrzynia...
- Jest zorientowany w pracy komendy, może mniej w prewencji, ale wszystkiego się można nauczyć. Nie chciałbym jednak spekulować na temat decyzji szczebla wojewódzkiego.
- Czas na podsumowanie pięciu lat w Rypinie. Jaki największy sukces i spektakularna porażka odcisnęły się w pana pamięci?
- Odchodzę zadowolony ze swojej pracy. W ciągu pięciu lat dobrze sobie radziliśmy, mimo ogromnej rotacji kadrowej. Z 76 doświadczonych policjantów w 2001 r. do teraz zostało 16. Pozostałych zmienili młodsi. Czasem brakowało nam ludzi, ale efektywność pracy nigdy na tym nie ucierpiała. Przemawiają dobre wyniki: czterokrotnie najwyższa wykrywalność przestępstw w województwie, w 2005 r. byliśmy drudzy.
Młodzi dzielnicowi zaczynają przejmować się losem podległych im rodzin, to też sukces. Uważam, że wszystkie służby i instytucje odpowiedzialne za pracę środowiskową powinny dbać o zdrowie rodziny. Bo przecież większość przestępców wywodzi się z patologii.
Porażki nazwałbym raczej ciężkimi przeżyciami w chwilach, kiedy jeden z moich podopiecznych się zastrzelił, a inny dotkliwie okaleczył.
- Czym się pan zajmie na emeryturze?
- Mam dwa stawy rybne, interesuję się hodowlą, ukończyłem tez różne kursy z tej dziedziny. Marzy mi się utworzenie hodowli na przykład suma afrykańskiego czy jesiotra w budynku, ze specjalnym sprzętem. Dostałem też kilka propozycji ze swojego środowiska, ale teraz chcę przede wszystkim odpocząć.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Fitkau-Perepeczko nie nosi stanika. Pokazała z bliska, jak wygląda jej dekolt!
- Tak wygląda Bohun z "Ogniem i Mieczem". 60-latek nie przypomina siebie sprzed lat
- Wystrojona Cichopek dystansuje się od Kurzajewskiego na imprezie. Kryzys w niebie?
- Nieznana przeszłość Anity Werner. Zdjęcia dziennikarki w negliżu