Ostatni turniej mistrzostw świata 2023 zaplanowano na 30 września na toruńskiej Motoarenie. Kibiców elektryzuje starcie Bartosza Zmarzlika i Fredrika Lindgrena o złoty medal, po dyskwalifikacji Polaka w Vojens obu pretendentów dzieli zaledwie 6 punktów w klasyfikacji. Zainteresowanie zawodami jest tak duże, że toruński klub sprzedał także dodatkową pulę biletów stojących. To oznacza, że na trybunach pojawi się około 17 tysięcy kibiców.
Do piątku niewiadomą było ostatnie miejsce na liście startowej. Teraz już wiemy, że dziką kartę otrzymał Dominik Kubera. To dość spodziewana decyzja, ale wzbudziła pewne kontrowersje wśród kibiców. Zdaniem wielu bardziej na dziką kartę zasługiwał tym razem Jarosław Hampel, który prezentuje fenomenalną formę w play off PGE Ekstraligi. Kontuzja wykluczyła z grona pretendentów Szymona Woźniak (uczestnika przyszłorocznego cyklu), ale jest także Janusz Kołodziej, także znakomity w tym sezonie w lidze i SEC.
Promotor Grand Prix postawił jednak na Kuberę. 24-letni żużlowiec debiutował w cyklu w sezonie 2021. Wtedy otrzymał podwójną dziką kartę na dwa turnieje w Lublinie i spisał się świetnie: w obu stawał na podium. Potem jeszcze wystartował w Grand Prix Szwecji w Malilli.
Rolę rezerwowych w Grand Prix Polski będą pełnić Mateusz Cierniak i Bartłomiej Kowalski.
