https://pomorska.pl
reklama

To zaginięcie spędza śledczym sen z powiek. Nowy trop sprawie Leszka Lewandowskiego

Maciej Czerniak, [email protected], tel. 52 326 31 41
Leszek Lewandowski w wieku 20 lat., krótko przed zaginięciem. W ciągu dziewięciu lat poszukiwań policji nie udało się nawet znaleźć jego roweru, którym wyjechał z domu 3 sierpnia 2004 roku. Leszek Lewandowski ma 182 cm wzrostu, niebieskie oczy i widoczną bliznę na czole.
Leszek Lewandowski w wieku 20 lat., krótko przed zaginięciem. W ciągu dziewięciu lat poszukiwań policji nie udało się nawet znaleźć jego roweru, którym wyjechał z domu 3 sierpnia 2004 roku. Leszek Lewandowski ma 182 cm wzrostu, niebieskie oczy i widoczną bliznę na czole. Centrum Poszukiwań "Itaka"
Wyszedł z domu po południu 3 sierpnia. Wsiadł na rower. Nikt nie pytał, dokąd jedzie ani po co. Zawsze przecież wracał przed kolacją. Teczka Leszka Lewandowskiego w policyjnym "archiwum X" leży już dziewiąty rok.
Zespół Szkół Ogólnoształcących i Zawodowych, w którym Leszek się uczył. Nauczyciele zapamiętali go jako pogodnego, wiecznie uśmiechniętego chłopaka.
Zespół Szkół Ogólnoształcących i Zawodowych, w którym Leszek się uczył. Nauczyciele zapamiętali go jako pogodnego, wiecznie uśmiechniętego chłopaka. Uczył się stolarstwa, a po odbyciu służby w Straży Granicznej wrócił do Solca Kujawskiego i znalazł pracę w stolarni. Maciej Czerniak

Zespół Szkół Ogólnoształcących i Zawodowych, w którym Leszek się uczył. Nauczyciele zapamiętali go jako pogodnego, wiecznie uśmiechniętego chłopaka. Uczył się stolarstwa, a po odbyciu służby w Straży Granicznej wrócił do Solca Kujawskiego i znalazł pracę w stolarni.
(fot. Maciej Czerniak)

Tą historią żył cały Solec Kujawski. Latem 2004 roku znika bez śladu młody człowiek. Miał wtedy dwadzieścia lat. Dopiero co wrócił z wojska, ledwie znalazł pracę w soleckiej stolarni.

- Jak kamfora; jak kamień w wodę; jakby zapadł się pod ziemię - mówią ci mieszkańcy, którzy Leszka znali. I którym sprawa jego zniknięcia szczególnie leżała na sercu. Motyw? Konflikt rodzinny? Długi? Nastąpił komuś na odcisk? Wszyscy zgodnie podkreślają: "On nie miał wrogów. Normalny, skromny chłopak. Nie był konfliktowy".

Przerwana cisza

Pierwszego października tego roku. Telefon do redakcji:

- Napiszcie o tym zaginięciu, przypomnijcie tę historię. Sprawa może się w końcu rozwiązać - mówił nasz informator. Nie przedstawił się i rozłączył.

Tylko dwa krótkie, elektryzujące zdania.

Pytam w policji o postępy w sprawie tego zaginięcia. Dowiaduję się, że kilka miesięcy temu postępowanie od soleckich mundurowych przejęli "poszukiwacze" z Bydgoszczy.

- Nadal pracujemy nad sprawą - mówi Maciej Daszkiewicz, z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Mogę tylko powiedzie, że ostatnio pojawiły się nowe informacje, które mam nadzieję w najbliższym czasie pozwolą na wyjaśnienie okoliczności tej sprawy. Co takiego wywęszyli śledczy? I jaki to nowy trop, o którym między wierszami wspomniał też informator? Policja milczy. "Poszukiwacze" tłumaczą, że to dla dobra śledztwa.

Solec Kujawski to niewielka miejscowość. Łatwo znaleźć dom przy ulicy Kasztanowej, w którym mieszkał Leszek. Dom, jakich wiele w okolicy, zwykły otynkowany budynek jednorodzinny. Furtka obok bramy zabezpieczona tylko drutem, bez problemu wchodzę. Nikt nie wita. Nie odpowiada na dzwonek umieszczony przy drzwiach wejściowych.

Przeczytaj także: Zaginieni mieszkańcy naszego regionu. Zobacz ich zdjęcia i pomóż ich odnaleźć

Amok i desperacja

Z drugiej strony, obok garażu przy dostawczym samochodzie krząta się Roman, brat Leszka.

- Co ja takiego mogę powiedzieć? - odpowiada pytaniem na pytanie. - Trzeba żyć dalej - dodaje.
To tylko poza. Może skorupa, tarcza, którą brat Leszka broni się przed dramatem sprzed dziewięciu lat. A może tak właśnie działa mechanizm obronny, mechanizm wyparcia.

Wspomina pierwsze dni po zniknięciu brata. Gorączkę, amok poszukiwań.

- To działo się automatycznie. Przetrząsnęliśmy z siostrą i znajomymi całą okolicę. Pytaliśmy wszystkich, co do których mieliśmy cień przypuszczenia, że mogą znać Leszka. I nic. Nikt go nie widział, nikt go nie spotkał tego dnia ani później.

Od razu o sprawie została poinformowana policja i Centrum Poszukiwań "Itaka". Tydzień, może dwa po zaginięciu, wyjaśniają krewni Leszka, w Solcu Kujawskim i w Bydgoszczy rodzeństwo rozlepiało plakaty informujące o zaginięciu.

Na plakatach było to samo zdjęcie, które dostała "Itaka". Widać na nim młodego mężczyznę, jeszcze prawie nastolatka. Twarz chłopięca; z fotografii spoglądają niebieskie oczy. W adnotacji komunikatu zamieszczonego na stronie "Itaki" jest zakładka "wzrost: 182 cm. Oraz "znaki szczególne". To blizna na czole.

Gdy własne poszukiwania nie przyniosły rezultatu, a policyjne postępowanie też nic nie wniosło do sprawy, rodzina postanowiła spróbować innego sposobu. W desperacji uderzyli do jasnowidzów. Rodzimych i... zagranicznych.

- Mamy rodzinę w Belgii. Znaleźli nam tam panią jasnowidz - mówi Roman.

Krewni Leszka zaznaczają, że nie mają zamiaru opowiadać bajek. Ale to, co powiedziała belgijska chiromantka, przekazali też policji. Tak na wszelki wypadek. Dość wspomnieć, że w wizji Belgijki była woda i jakiś brzeg.

Uśmiechnięty chłopak

Jakim zapamiętali Leszka jego bliscy? Mówią, że śmieszą ich te wszystkie plotki i domysły, które krążyły w Solcu Kujawskim krótko po zaginięciu. A to, że może poszło o jakieś długi; a to, że może miała miejsce jakaś kłótnia.

- To bez sensu! Leszek to dobry chłopak. Nigdy nie było z nim żadnych problemów.

- Czy wcześniej bywało, że znikał z domu? - pytam.

- A skądże! Nigdy i nigdy też nie był skonfliktowany z rodziną. Ot, dwudziestoletni chłopak, który dopiero zaczyna sobie życie układać. Dopiero zaczął pracę...

Rodzina szukała Leszka nawet w Szczecinie. Krewni trafili tam kierując się zasadą, że należy sprawdzić wszystkie, nawet najbardziej nieprawdopodobne scenariusze. A Szczecin sprawdzili, bo tam wcześnie odbywał zasadniczą służbę w Straży Granicznej. W dokumentach jednostki nie ma o nim złego słowa. Te papiery zresztą też trafiły do materiałów policji.

Leszka z lat szkolnych pamięta również Elżbieta Wysocka, była dyrektorka Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych w Solcu Kujawskim.

- Wesoły, uśmiechnięty, pogodny chłopiec - wspomina nauczycielka. - Uczył się u nas stolarstwa. Jego rodzina przeprowadziła się do Solca, kiedy on był jeszcze w podstawówce. Młodzi ludzie w takich sytuacjach zawsze próbują znaleźć sobie grupę nowych znajomych. Nigdy jednak nie wpadł w poważne tarapaty.

Feralnego popołudnia Leszek powiedział, że wychodzi z domu, ale zaraz wróci. Miał na sobie granatową koszulkę, ciemne dżinsy i sandały. Wsiadł na rower i zniknął.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

k
komentarz

cytuję: "śmieszą ich te wszystkie plotki i domysły, które krążyły w Solcu Kujawskim krótko po zaginięciu"

 

o! właśnie mieszkańcy Solca nie mają własnego życia dlatego żyją cudzym życiem a pomówienia, zmyślanie niestworzonych rzeczy i plotki to ich chleb powszedni.

nawet tutaj w obliczu tragedii nie odpuścili sobie, wstyd...!

G
Gość
Znałam Leszka,zawsze mily,uśmiechnięty...normalny chłopak..Niech sie odnajdzie i wraca do rodziny...
P
Pensioner

To tragedia dla rodziny, oby się w końcu znalazł. 

Wybrane dla Ciebie

Czerwcowa waloryzacja emerytur - jest nowy wskaźnik. Tak urosną świadczenia od lipca

Czerwcowa waloryzacja emerytur - jest nowy wskaźnik. Tak urosną świadczenia od lipca

Tym osobom należy się prawie 350 złotych dodatku do emerytury. Oto zasady wypłaty

Tym osobom należy się prawie 350 złotych dodatku do emerytury. Oto zasady wypłaty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska