Zgłosiła się do nas pani Bożena, która niedawno odwiedziła "Przychodnię Leśną". - Po remoncie wszystko wygląda elegancko i byłoby nawet przyjemnie - mimo dolegliwości - chodzić do lekarza, gdyby nie zamknięta na klucz toaleta dla pacjentów - wskazuje Czytelniczka.
Kiedy chciała z niej skorzystać okazało się, że klucz jest w jednym z gabinetów. - Kiedy już znalazłam właściwy, pani stomatolog otworzyła mi drzwi, zostawiła klucz w zamku i wróciła do siebie - relacjonuje procedurę pani Bożena, która nie widzi tu logiki.
- Skoro toaleta jest na klucz, to nie powinni zostawiać go pacjentowi, bo, a nuż, zapomni zamknąć albo, co gorsza, zamknie i pomyłkowo zabierze klucz ze sobą - przekonuje Czytelniczka.
Jej zdaniem, wygodniej dla pacjentów i lekarzy byłoby, gdyby WC było cały czas otwarte. - Tym bardziej, że w tym przypadku pani doktor otworzyła drzwi w tych samych rękawiczkach, w których zajmowała się pacjentem - dodaje kobieta.
Wiceprezes spółki Przychodnia Leśna twierdzi, że takie niedopatrzenie musiało być przypadkowe. - Zwrócimy uwagę naszym pracownikom, by byli uważniejsi - zapewnia Kazimierz Mulczyński, ale podkreśla, że toaleta dla klientów musi być zamknięta, a klucz dostępny w jednym z sąsiadujących gabinetów.
- Jakiś czas temu WC było ogólnodostępne, przez co korzystali z niego nie tylko nasi pacjenci, ale także ludzie całkiem przypadkowi - tłumaczy wiceprezes. - Regularnie ginęło wówczas wyposażenie, dlatego musimy ją zamykać.
Jednocześnie nie obawia się, że pacjenci zabiorą klucz ze sobą. - Nawet jeśli ktoś się zapomni, to mamy jego dane i odzyskamy zgubę - uspokaja Kazimierz Mulczyński.
Przyznaje jednak, że zamykanie toalety jest kłopotliwe. - Niestety nie mamy innego pomysłu, jak to rozwiązać - rozkłada bezradnie ręce i liczy, że podpowiedzą coś pacjenci.