https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Asensky: Remisy były naszym przekleństwem

ROZMAWIAŁ DARIUSZ KNOPIK
Trener Asensky przyznaje, że ma dużo materiału do analizy.
Trener Asensky przyznaje, że ma dużo materiału do analizy. fot. Paweł Skraba
Szkoleniowiec zespołu z Grudziądza podsumowuje rundę jesienną Olimpii. W jego opinii kilku punktów zabrakło do pełni szczęścia. Najbardziej żałuje zmarnowanych rzutów karnych oraz meczów z Flotą Świnoujście i Dolcanem Ząbki.

- Jak sztab szkoleniowy ocenia rundę jesienną?
- Mamy lekki niedosyt, bo zakładaliśmy, że uda się nam zdobyć trzy, cztery punkty więcej. Po transferach doświadczonych piłkarzy, którzy grali w ekstraklasie, wielu upatrywało w nas czarnego konia rozgrywek. Jednak zdawaliśmy sobie sprawę, że łatwo nie będzie. Drugi sezon jest najtrudniejszy.Nikt nie traktuje cię z przymrużeniem oka jak beniaminka. Poza tym nasz sztab szkoleniowy dopiero stawiał pierwsze kroki w samodzielnej pracy. Nie było łatwo.

- Słabszą stroną waszej drużyny była postawa podczas wyjazdów. Dlaczego?
- Nie potrafiliśmy się mentalnie podnosić, po tym jak straciliśmy gola. Ciężko było nam odrabiać straty. Tak jest specyfika pierwszej ligi, że kto pierwszy zdobywa bramkę, ten wygrywa. Trudno gra się w ataku pozycyjnym, gdy cały zespół rywala broni się przed swoim polem karnym. Jedynie w Legnicy i Olsztynie nie udało się nam utrzymać prowadzenia. Z kolei w Katowicach cudem zremisowaliśmy. Remisy to było nasze przekleństwo. Na swoim przykładzie wiemy, że tylko serie zwycięstw windują zespół w tabeli. Lepiej raz przegrać, niż dwa razy zremisować.

- Którego ze zremisowanych meczów u siebie żałujecie najbardziej?
- Zdecydowanie z Dolcanem Ząbki. Byliśmy zespołem lepszym, stworzyliśmy sobie kilka znakomitych okazji do zdobycia bramek i jeszcze ten nieszczęsny rzut karny zmarnowany w 95. minucie. Z kolei bardzo szanujemy remis z Termaliką Bruk-Betem Nieciecza, bo to bardzo wymagający rywal, z którym można nawet kalkulować porażkę i nie przynosi to żadnej ujmy. Gdzieś po środku jest remis z Bogdanką Łęczna. W tamtym meczu podział punktów wynikał z naszego gapiostwa i zmęczenia po 120 minutach gry w meczu Pucharu Polski z Górnikiem Wałbrzych.

Zobacz koniecznie: Po raz 52. wybieramy najpopularniejszego sportowca Kujaw i Pomorza. Każdy może zgłosić swojego kandydata

- Bardzo rotował pan składem. Nie było dwóch meczów, w których zagrałaby ta sama jedenastka.
- Wiele czynników się na to składało. Po pierwsze, mamy bardzo wyrównaną kadrę i takich piłkarzy, którzy nie odstają od siebie poziomem. To był nasz atut, że mogliśmy korzystać z dużej liczby zawodników i chcieliśmy go wykorzystać. Po drugie, graliśmy trzy ciężkie mecze pucharowe po 120 minut i trzeba było dać odpocząć, tym którzy grali najczęściej. Po trzecie, były kartki i kontuzje.

- Jakich elementy zdecydowały o tym, że zabrakło, tych trzech punktów, o których wspominał pan wcześniej?
- Zacząłbym od tych nieszczęsnych, zmarnowanych jedenastek. Dopadł nas dziwny marazm w tym elemencie gry. Wykorzystane karne z Flotą Świnoujście i Dolcanem, spowodowałyby, że teraz bylibyśmy w zupełnie innym miejscu. Zdobywaliśmy bramki głównie po akcjach oskrzydlających i stałych fragmentach gry. Kiedy rywale nie bronili się całym zespołem było łatwiej o gole, ale gdy się cofnęli, już nie byliśmy tak skuteczni. Naszym innym mankamentem były strzały z dystansu. Tym elementem nie zdobyliśmy ani jednej bramki, a to najprostszy sposób na strzelenie gola. Wychwyciliśmy to dopiero w trakcie rundy i zaczęliśmy pracować, ale nie było efektów. Wiemy, że musimy temu poświęcić dużo czasu. Podobnie było z grą w obronie. Popełnialiśmy dużo błędów na początku rundy, co skutkowało stratą goli. Zaczęliśmy nad tym pracować i był efekt, bo goli w drugiej części jesieni straciliśmy dużo mniej niż wcześniej.

Olimpia Grudziądz - relacja, wywiady, zdjęcia i wideo

- Na jakich pozycjach zespół potrzebuje uzupełnień?
- Wielkich zmian nie przewidujemy. Chcemy pozyskać napastnika o bardzo dobrych warunkach fizycznych, który byłby uzupełnieniem dla Adama Cieślińskiego. Będziemy się też rozglądali za młodzieżowcami. Już w piątek organizujemy specjalny mecz, w którym będziemy przyglądali się potencjalnym zawodnikom.

- Jak będzie przebiegał okres przygotowawczy?
- Aktualnie trenujemy do końca miesiąca. Potem rozjedziemy się urlopy. Od 4 stycznia zawodnicy mają indywidualnie rozpisane zajęcia. Wspólnie spotkamy się 10 dni później. Będą badania, po których rozpiszemy obciążenia dla każdego. Będziemy trenowali w Grudzią-dzu. Wplanie mamy obóz w Kleszczowie od 11 lutego. Zagramy sparingi z Zagłębiem, Koroną i Widzewem.

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska