Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Kopyra: 2019 rok był najlepszym w historii polskiego piwa. O podwyżce akcyzy nikt wkrótce nie będzie pamiętał

Kacper Rogacin
Kacper Rogacin
Fot. Szymon Starnawski / Polska Press
- Rok 2019 był najlepszym w historii polskiego piwa. Mieliśmy najwięcej premier, uwarzono też najwięcej piw. A podwyżka akcyzy na wyroby alkoholowe? Niedługo nikt nie będzie o tym pamiętał - mówi Tomasz Kopyra z blogu blog.kopyra.com - najpopularniejszy w Polsce i drugi najpopularniejszy na świecie bloger piwny.

Jeśli chodzi o piwo, to 2019 rok był najlepszym i najbogatszym w historii Polski?
Myślę, że na 99,9 proc. był to najlepszy rok. Mieliśmy najwięcej premier, funkcjonowało w Polsce najwięcej browarów w historii, uwarzono też najwięcej piw. Oczywiście te wzrosty mogą już nie być tak spektakularne, jak na początku piwnej rewolucji w Polsce. Natomiast żadnego zahamowania, nasycenia, recesji na rynku browarniczym nie widzę. Ale jest pytanie, co będzie w latach przyszłych.

Mówi się o nadchodzącym spowolnieniu gospodarczym.
Pytanie, jak mocne ono będzie. Generalnie, jeśli popatrzymy na to, jaka jest przeżywalność firm ogółem w gospodarce, to przeżywalność browarów - pewnie ze względu na trudność w ich otwieraniu - jest bardzo wysoka. Dużo mniej firm z branży piwowarskiej się zamyka, niż z jakiegokolwiek innego sektora.
 
Jak wiele browarów funkcjonuje dzisiaj w Polsce?
Jesteśmy na poziomie ok. 260 browarów czynnych, z własnym sprzętem, z własną warzelnią oraz ponad 100 browarów kontraktowych, czyli takich, które podnajmują moce produkcyjne w większym browarze. Myślę, że różnych podmiotów piwnych mamy ponad czterysta, może zbliżamy się do pięciuset. Prawda jest jednak taka, że prawie cztery razy mniejsze od Polski Czechy przekroczyły pięćset browarów działających.
 
Nieodzownym elementem piwnej rewolucji są festiwale, które jeszcze kilka lat temu były dosłownie oblegane przez tłumy piwnych fanów. A dzisiaj jak to wygląda?
Wydaje mi się, że szczyt popularności w sensie frekwencyjnym jest za nami. Wynika to przede wszystkim z tego, że festiwali jest coraz więcej. Nie jest już tak, że mamy cztery imprezy rocznie, które ściągają ludzi z całego kraju. Jest coraz więcej sytuacji, w których miłośnik piwa ma festiwal w pobliżu swojego miejsca zamieszkania, a nie w odległości trzystu kilometrów. Zwiększająca się liczba festiwali sprawiła, że te, które wcześniej przyciągały wielkie tłumy, mają rekordy już za sobą. Chociaż rozmawiałem z organizatorami festiwalu we Wrocławiu i mówili, że edycje w 2018 i 2019 roku były rekordowe. Ale są to chyba jednak wyjątki, bo zainteresowanie w sposób naturalny rozkłada się na większą liczbę imprez.
 
Wpływ na spadek frekwencji na festiwalach ma też fakt, że teraz piwo kraftowe można kupić w supermarkecie, czy nawet na stacji benzynowej?
Na pewno. Piwo rzemieślnicze trafiło pod strzechy. Jest bardzo szeroko dostępne właśnie w dyskontach, hipermarketach, na stacjach benzynowych. Nie jest to już tak trudno dostępny produkt, więc naturalnie maleje motywacja do tego, żeby wybierać się na festiwal. Kiedyś, żeby spróbować piwa kraftowego, trzeba było udać się do sklepu specjalistycznego, albo właśnie pojechać na festiwal.

Zobacz także:13. Konkurs Piw Rzemieślniczych. Tytuł Kraft Roku 2019 dla piwa "Pijże" z Browaru Nepomucen
 
Polski konsument piwa kraftowego jest z każdym rokiem coraz dojrzalszy?
Tu mam ciekawe spostrzeżenie. Jeżeli uświadomimy sobie, że piwna rewolucja wybuchła w Polsce w 2011 roku, to osoby dzisiaj pełnoletnie wówczas miały dziesięć lat. Dziś droga do poznania piwa rzemieślniczego jest inna, niż ta tradycyjna. Kiedyś w świat piwa kraftowego wkraczało się po przejściu przez etap piwa koncernowego. A dziś, dla młodych ludzi przechodzenie przez piwo koncernowe nie jest już etapem obowiązkowym. Można od razu zacząć od piwa kraftowego. I to jest zupełnie nowa jakość.
 
Ale spożycie alkoholu wśród młodych ludzi spada.
Tak i to jest nowa sytuacja. Jest to trend światowy, ale istnieje również w Polsce. Moda na zdrowy, higieniczny tryb życia sprawia, że młodsze pokolenie pije znacznie mniej alkoholu.
 
W Polsce piwna rewolucja od początku kręciła się wokół amerykańskich chmieli. Wydaje mi się jednak, że w ostatnim czasie browary zaczęły dużo bardziej eksperymentować z nowymi składnikami. Myśli Pan, że jakiś nurt będzie w przyszłości w stanie zastąpić piwa mocno chmielone?
Dokładnie takie pytanie zadałem z 10 lat temu Mattowi Brynildsonowi z browaru Firestone Walker w USA. Zapytałem go, jak długo jeszcze rynek będzie opierał się o IPA, piwa mocno chmielone. I dziesięć lat temu usłyszałem w odpowiedz, że w Stanach Zjednoczonych rewolucja trwa od początku lat 80-tych XX wieku i cały czas IPA jest wiodącym stylem. Oczywiście ten styl ewoluuje, bo IPA dzisiaj jest inne, niż kiedyś. Dziś popularne są piwa o niezbyt wysokiej goryczce, mętne, bardzo soczyste, owocowe. To jest zupełnie inne IPA, niż dziesięć lat temu, kiedy najczęściej było wytrawne, bardzo goryczkowe, klarowne. To się zmienia, ale IPA cały czas stanowi główny nurt w świecie piwnej rewolucji. Nie widzę podstaw, żeby piwa mocno chmielone miały oddać palmę pierwszeństwa. Prawdą jest jednak, że mamy więcej piw z różnego rodzaju dodatkami, szczególnie owocowymi. Myślę, że to jest też sposób, w jaki browary rzemieślnicze próbują pozyskać klienta mniej zaawansowanego, początkującego. Próbują robić piwa łatwiejsze, bardziej przystępne. Np. wyraźny trend na warzenie pilsów to ukłon w stronę klienta mniej wyrobionego. I myślę, że to bardzo dobrze. Natomiast cały czas piwa chmielone stanowią o sile piwnej rewolucji.
 
A piwa bezalkoholowe? Kiedyś były synonimem kiepskiego smaku, ale dziś można trafić na prawdziwe perełki.
I wszystko wskazuje na to, że ten segment będzie się dalej rozwijał. Przede wszystkim dlatego, że cały czas udział piwa bezalkoholowego w skali rynku w Polsce jest niższy, niż wynosi średnia w Unii Europejskiej. Dodatkowo to idzie w parze z trendem, o którym mówiłem, że młodsze pokolenie ogranicza alkohol i zwraca się w kierunku piw niskoalkoholowych lub bezalkoholowych. Browary na to odpowiadają. Nie jest to już bezsmakowe piwo. Dwa lata temu w Polsce mieliśmy kilkanaście takich piw, a w 2019 roku liczba wszystkich bezalkoholowych piw w Polsce zbliżyła się do setki.

Ogłoszenie przez rząd wzrostu akcyzy na wyroby alkoholowe i tytoniowe o 10 proc. wywołało histerię w przedsiębiorstwach i organizacjach branżowych.
Sam słyszałem wypowiedź eksperta w jednej ze stacji radiowych, który przekonywał, że Polacy zaczną teraz pić alkohol produkowany nielegalnie i masowo oślepną. Kompletna bzdura.

Czyli podwyżka akcyzy nie spowoduje trzęsienia ziemi w sektorze alkoholowym?
Zacznijmy od tego, że akcyza w Polsce jest wyliczana kwotowo. Skoro jej ostatnia podwyżka miała miejsce w 2014 roku, a od tego czasu wzrosła inflacja, to ja w sumie jestem zdziwiony, że takiej kwotowej akcyzy nie waloryzuje się co roku. Przecież na chłopski rozum, jeżeli wszystkie inne obciążenia rosną w związku z inflacją, to tak samo powinno być z akcyzą. Oczywiście gdyby w ustawie było zapisane, że akcyza jest waloryzowana co roku, to nikt by tego nie zauważył. To by było coś oczywistego.

Ale nagła podwyżka akcyzy o 10 proc. brzmi złowieszczo.
Ja bym tej podwyżki nie demonizował. Zresztą nagrałem nawet film pt. „Spokojnie, to tylko podwyżka”, gdzie szerzej opisuję ten temat. Wydaje mi się, że dużo większy wpływ na podwyżki cen mogą mieć w najbliższym czasie chociażby podwyżki płacy minimalnej, albo cen surowców, niż akcyza. Przynajmniej jeżeli mówimy o piwie rzemieślniczym. Bardzo możliwe, że wzrost akcyzy bardziej odczują konsumenci najtańszych alkoholi wysokoprocentowych, w cenach których ta akcyza stanowi bardzo duży udział. Ale dla branży browarniczej to chyba dobrze, bo wtedy piwo stanie się bardziej korzystne cenowo.

Czyli browary kraftowe mogą nawet… ucieszyć się z tej podwyżki?
Rzeczywiście akcyza stanowi największy udział w cenie najtańszych alkoholi - najtańszych piw, win i alkoholi wysokoprocentowych. W przypadku kraftu jest inaczej. Po pierwsze akcyza jest wyliczana kwotowo, więc nie zależy od tego, ile piwo kosztuje. I to akurat jest słuszne. Natomiast chyba wszystkie browary kraftowe korzystają jeszcze z ulgi w akcyzie, czyli płacą tak naprawdę połowę akcyzy, którą płacą wielkie browary. Więc jeżeli w piwie koncernowym akcyza wynosi powiedzmy 60 groszy na butelce, a w piwie kraftowym 30 groszy, to cena piwa kraftowego powinna wzrosnąć o 3 grosze. Kto taki wzrost zauważy? Nikt.
 
Wzrostu ceny browaru koncernowego o sześć groszy też raczej nikt nie zauważy.Tu robi się nieco ciekawiej. Moim zdaniem jest możliwe, że browary koncernowe wykorzystają tę sytuację i uzasadnią większe podwyżki cen podniesieniem akcyzy. Może być tak, że akcyza wzrośnie o 6 groszy na butelce, a oni podniosą cenę o 30 groszy. Wykorzystają po prostu sytuację do zracjonalizowania klientom podwyżki.
 
Dlaczego wielkie koncerny miałyby tak radykalnie podnosić cenę piw?
Wydaje mi się, że jest to bardzo prawdopodobne, bo tak naprawdę od kilku lat trzy największe grupy browarnicze w Polsce prowadzą ze sobą wojnę cenową. Realne ceny piw w Polsce w ostatnich 20 latach stoją niemalże w miejscu, jeżeli porównamy je do cen jakiegokolwiek innego produktu - napojów gazowanych, masła, chleba, czy jakiejkolwiek usługi. Więc myślę, że browary będą chciały wykorzystać ten pretekst do podniesienia cen.

Jak zareagują na to konsumenci najtańszych piw?
Piwo w Polsce jest bardzo tanie. Czasem półlitrowe piwo kosztuje nawet mniej, niż półlitrowy sok, czy napój gazowany. A przecież wyprodukowanie piwa w browarze koncernowym trwa 2-3 tygodnie, a w browarach kraftowych to może trwać nawet miesiące. Wymaga też naprawdę dużych nakładów w sprzęt, w surowce, leżakowanie. Wreszcie jest w nim zawarty podatek, czyli akcyza. A na koniec okazuje się, że na półce coca-cola jest droższa niż piwo. W dodatku coca-cola jest zapakowana w butelkę plastikową, czyli tańszą niż aluminiowa puszka, czy butelka szklana. Dochodzimy do wniosku, że tak naprawdę klient byłby w stanie zaakceptować dużo wyższą cenę piwa. Mamy tak konkurencyjny rynek, że te ceny są naprawdę bardzo niskie.
 
Jeśli więc różnice w cenach piw koncernowych i kraftowych nieco się zmniejszą, to spowoduje to migrację konsumentów na rynek kraftu?
Co do zasady, tak powinno być. Ale wydaje mi się, że ta zmiana ceny będzie na tyle niewielka, że jednak do większej migracji nie dojdzie. Jeżeli piwo koncernowe można kupić praktycznie za 50 proc. ceny piwa kraftowego, a czasem jeszcze taniej, to wzrost ceny „koncerniaka” o 10 proc. będzie zbyt niewielki.
 
Myśli Pan, że za rok rząd znów może zechcieć podnieść akcyzę?
Tego nie wiem. Moim zdaniem za dwa miesiące nikt o podwyżce akcyzy nie będzie pamiętał. Ale oczywiście, jeśli ta akcyza rosłaby co roku, to w którymś momencie podwyżki mogą stać się problemem. Bo musimy sobie uświadomić jedną rzecz. Piwo w Polsce jest bardzo tanie. Na tle Zachodniej Europy, Anglii, a już nie wspominając o Skandynawii, to mamy bardzo tanie piwo. Ale tak się składa, że piwo u naszych sąsiadów - w Niemczech, w Czechach, na Ukrainie - jest równie tanie, albo jeszcze tańsze. Paradoksem są tu właśnie Niemcy, gdzie wszystko jest droższe niż u nas, ale piwo - tańsze.
 
Dlaczego?
Tam obowiązuje jeszcze niższa akcyza, niż w Polsce, niższy VAT i dodatkowo rynek niemiecki generalnie rzecz biorąc się kurczy, więc panuje tam też bardzo silna presja cenowa. Polacy, porównując ceny piwa w kraju do cen u naszych najbliższych sąsiadów widzą, że tam piwo jest tańsze. Jeżeli ustawodawca będzie w nieskończoność podnosił akcyzę, to po prostu wzrośnie import. Również import prywatny, bo jeżeli jesteśmy w stanie legalnie przywieźć 110 litrów piwa z krajów UE do Polski, to w którymś momencie pokusa oszczędności może doprowadzić do wzrostu importu prywatnego. Na razie nam to nie grozi, ale gdyby to trwało w nieskończoność, to mogłoby się tak skończyć.

Gdy rozmawialiśmy dwa lata temu mówił Pan, że w Polsce właściciele browarów muszą mierzyć się z absurdalnymi i nielogicznymi przepisami, które hamują rozwój branży piwnej. Coś przez te dwa lata się zmieniło?  
Generalnie przepisy za wiele się nie zmieniły, natomiast zmieniło się ich egzekwowanie. Browarów jest coraz więcej. Otwieranie browaru nie jest już czymś tak nietypowym, niezwykłym. Urzędnicy nabyli jakiegoś doświadczenia. Wydaje mi się, że jest dzisiaj na pewno łatwiej otworzyć i prowadzić browar, niż dwa lata temu.
 
Wspomniał Pan też, że małe browary płacą połowę akcyzy.
Rzeczywiście, trzeba przyznać, że fiskus wyszedł naprzeciw małym browarom. Jest ta ulga w akcyzie, wynosząca 50 proc. dla browarów poniżej 200 tys. hektolitrów rocznie i to jest na pewno duża korzyść.

Wszystkie browary kraftowe łapią się do tego pułapu? Czy np. taka Pinta warzy więcej? 
Pinta jeszcze nie przekracza 20 tys. hektolitrów rocznie. A większość browarów kraftowych w ogóle nie przekracza w ciągu roku 10 tys. hektolitrów. Pod tą granicą mieszczą się więc wszystkie browary kraftowe, a nawet wiele regionalnych. Ulga w akcyzie jest wręcz bardzo silną motywacją do tego, żeby nie przekraczać 200 tys. hektolitrów rocznie. Wiem, że są browary, które mogłyby produkować więcej piwa, ale im się nie opłaca.
 
Jest Pan najpopularniejszym blogerem piwnym na świecie…
Przez lata tak było, ale muszę zaznaczyć, że francuski kanał „Une bière et Jivay” przeskoczył mnie na początku grudnia, jeżeli chodzi o liczbę subskrybentów na YouTube. Mam nadzieję, że polscy internauci zareagują na to i odzyskam pierwsze miejsce (śmiech). Serdecznie zachęcam do subskrybowania kanału Tomasz Kopyra. Natomiast biorąc pod uwagę liczbę wyświetleń [51 mln - red.], cały czas mam palmę pierwszeństwa.

Tomasz Kopyra: 2019 rok był najlepszym w historii polskiego piwa. O podwyżce akcyzy nikt wkrótce nie będzie pamiętał
Fot. Kacper Marczukiewicz

 
Receptą na zostawienie konkurencji daleko w tyle byłoby otwarcie kanału po angielsku.
Zapewne, ale kanał po angielsku wymagałby ode mnie stuprocentowego zaangażowania i de facto porzucenia kanału po polsku. Musiałbym degustować piwa amerykańskie, czy brytyjskie, odpuszczając rynek polski. Bo ani doba nie jest z gumy, ani wątroba nie jest ze stali. Przemyślałem to i stwierdziłem, że kanał po angielsku nie ma dla mnie większego sensu. Polski rynek jest na tyle duży, że warto się jemu poświęcić.
 
Nie kusiło Pana, by wykorzystać swoją popularność i otworzyć własny browar? Sukces murowany.
To podobna sytuacja. Otwierając browar, musiałbym poświęcić się mu na sto procent. Nie da się browaru rzemieślniczego prowadzić w taki sposób, że udostępni się tylko nazwisko, a ktoś będzie to robił za mnie. To jest praca 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu. W oczywisty sposób musiałbym zaprzestać mojej działalności blogerskiej, popularyzatorskiej, sędziowskiej. Stwierdziłem więc, że browarów w Polsce będzie coraz więcej, a Tomasz Kopyra z blogu "blog.kopyra.com" jest tylko jeden.
 
To może nowa książka?
Być może. Skupiam się generalnie w najbliższym czasie na działalności popularyzatorskiej…
 
…a własny browar otworzy Pan za 15-20 lat.
Raczej nie. Często powtarzam, że zadałem sobie jedno bardzo ważne pytanie: Co najbardziej lubię robić w życiu? Odpowiedź jest jedna. Zdecydowanie bardziej lubię pić piwo, niż je warzyć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tomasz Kopyra: 2019 rok był najlepszym w historii polskiego piwa. O podwyżce akcyzy nikt wkrótce nie będzie pamiętał - Portal i.pl

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska