Marcin przed wylotem do Pekinu rwał i podrzucał sztangę perfekcyjnie.Tylko że niebotycznego ciężaru 436 kg nie dźwiga się na zawołanie. W olimpijskim konkursie atleta, nie do końca zresztą zdrowy, nie zbliżył się nawet do zaplanowanych rezultatów.
W Pekinie gospodarze dobiją pewnie do 50 złotych medali. Najważniejszym miał być krążek płotkarza Liu. Mistrza z Aten, przede wszystkim jednak ikony współczesnego sportu Państwa Środka. Zza Chińskiego Muru docierały nawet informacje, że płotkarz trenuje w odosobnieniu, a sowicie opłacani sparingpartnerzy, przygotowują go do efektownego zwycięstwa. Wczorajsza poranna depesza zabrzmiała więc zgoła sensacyjnie. Liu zrezygnował ze startu. Powód... kontuzja ścięgna Achillesa.
Olimpiada to rzeczywiście czas walki, a po niej radości lub rozpaczy. Piewcy sportu, w wypadku Dołęgi i Xianga, posłużą się pewnie nawet bardziej wyszukaną retoryką. Skonstatują oto mianowicie, że murowani kandydaci do podium, przeżyli tragedię olimpijską.
Nie demonizujmy jednak igrzysk.