Historię tumultu toruńskiego przypomnieliśmy na naszej stronie internetowej już we wtorek, gdy opublikowaliśmy długi artykuł Krzysztofa Krełowskiego przypominający ciemną kartę w dziejach miasta. 16 lipca 1724 roku przez miasto przechodziła procesja z okazji święta Matki Boskiej Szkaplerznej - uczniowie protestanckiego Gimnazjum Akademickiego mieli wówczas nie zdjąć czapki. Widzący tę scenę uczeń katolickiego Kolegium Jezuickiego osobiście zerwał jedno z nakryć głowy, a pozornie błaha sprzeczka nastolatków doprowadziła do zamieszek w mieście i splądrowania budynku jezuickiej szkoły.
W dniu okrągłej rocznicy próżno było szukać jakichkolwiek informacji na jej temat np. na stronie internetowej Torunia - trudną datę przemilczano. Wydarzenia, które doprowadziły do tragicznych wydarzeń, przypomniało jednak Towarzystwo Miłośników Torunia organizując we wtorek historyczny spacer. Wycieczkę poprowadził dr Michał Targowski przy współudziale profesora Adama Kucharskiego z UMK oraz toruńskich przewodników, Macieja Stawiskiego i Artura Kowalczyka, którzy przerzucali się argumentami przebrani w stroje szlachecki oraz protestancki. W trakcie spaceru do jego uczestników dołączyli także członkowie grupy rekonstrukcyjnej Milicji Miasta Torunia.
- Jezuici jako pierwsi wysłali informację do Warszawy, a protestanci się z tym trochę spóźnili. Reprezentant rady przy dworze królewskim nie otrzymał na czas informacji i nie był w stanie dać żadnych wyjaśnień, a jezuici już na drugi dzień przekazali w Warszawie, co działo się w Toruniu, i wnieśli sprawę przed sąd asesorski, właściwy do wyjaśniania spraw dotyczących miast królewskich. Zbliżał się sejm, mogli liczyć na wielkie poparcie szlachty w całym kraju, która była negatywnie nastawiona do protestantów - przypominał dr Michał Targowski.
Polecamy: Obejrzyj najlepsze zdjęcia naszych fotoreporterów >>> TUTAJ <<<
Jesienią 1724 roku do Torunia przyjechała komisja w składzie wskazanym przez sąd asesorski. W mieście odbyły się przesłuchania świadków wskazanych przez obie strony, a akta sprawy trafiły finalnie do Warszawy.
- Rada była przekonana, że nic się nie stanie - albo nie będzie wyroku, albo uda się kogoś przekupić. Stało się inaczej. W listopadzie 1724 roku po analizie zeznań zapadł wyrok - prezydent Johann Gottfried Roesner i Jacob Heinrich Zernecke mieli zostać ścięci, tak jak dwanaście osób uczestniczących w demolce i w szkole. Ci, którzy podnieśli rękę na święte obrazy, mieli mieć tę rękę uciętą - opowiadał dr Targowski.
Zernecke życie ocalił - wstawić się za nim miała nawet strona katolicka. Roesner został natomiast ścięty na dziedzińcu ratuszowym 7 grudnia o 5 rano, bez udziału widzów. Pozostałe egzekucje miały już charakter publiczny. O Toruniu i Polsce z miejsca stało się głośno w całej Europie, niestety z niechlubnego powodu.
Więcej informacji z Torunia i okolic przeczytasz >>>TUTAJ<<<<
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:
