Zaczęło się od dużej absencji dzieci w oddziałach zerowych. Jednego dnia nie było w szkole 34 przedszkolaków. - Z dnia nadzień absencja wśród uczniów była większa - mówi Elżbieta Mintus, Powiatowy Inspektor Sanitarny w Radziejowie. - Nasi pracownicy podjęli wówczas czynności i przeprowadzili kontrolę sanitarno - epidemiologiczną. O wszystkim na bieżąco byliśmy informowani przez dyrekcję.
Szkoła przekazała listy nieobecności uczniów, a pracownicy Sanepidu ustalali przyczyny. - Większość osób nie była w szkole z powodu nieżytu żołądka. - dodała Ewa Mintus.- Jeden z uczniów był z tego powodu hospitalizowany.
Pracownicy Stacji pobrali także próbki kału od pracowników i uczniów, u 18 osób stwierdzono zarażenie nomo i rotawirusami. Pobrano także próbki z opakowań po mleku, które piły dzieci i wody. Badania nie potwierdziły by woda czy mleko były skażone.
Szkoła została zamknięta prewencyjnie, by nie narażać innych na zarażenie się rotawirusami.
- Tego dnia miał być apel z okazji Dnia Nauczyciela, nie chcieliśmy gromadzić dzieci w jednym miejscu. Tak zwana "jelitówka" szybko się rozprzestrzenia. Jutro zajęcia odbędą się normalnie. Przyczyną na pewno nie było szkoła, po prostu jedno z dzieci zachorowało i zaraziło kolejne - wyjaśnił Henryk Orłowski, wójt gminy Topólka.
Tego dnia odbyło się także sprzątanie i dezynfekowanie pomieszczeń.
Więcej o zdarzeniu w Topólce na stronach lokalnych w jutrzejszym, papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej" .
Czytaj e-wydanie »