Staw cuchnie, park też nie wygląda najlepiej
Sołtys Honorata Wróblewska zna tu każdy kąt i wiele pamięta, bo w Toporzyszczewie Starym mieszka od dzieciństwa. Twierdzi, że rura, którą nad stawem wypatrzył Roman Kłos i którą płynął do stawu jakieś nieczystości, pojawiła się dawno.
- Coś mi się wydaje, że wtedy, gdy budowali szkołę, Wtedy była to jeszcze tysiąclatka - tłumaczy pani sołtys. Potem szkołę zlikwidowano i był tu dom dziecka. A potem znowu szkołę przywrócono do życia i tak jest do dziś. Powstał też dom nauczyciela, a także "belweder“ - jak miejscowi nazywają dawny dworek z czterema rodzinami oraz budynek dawnej pralni, przerobiony na mieszkania. A wszystko to tuż przy pięknym, ale niestety bardzo zaniedbanym parku, za którym znajduje się staw, który cuchnie.
- Staramy się porządkować ten park, bo ludzie w naszej wsi są uczynni, chętni do wspólnej pracy, ale są też tacy, którzy wyrzucają w zarośla śmieci - nie ukrywa pani sołtys. - Trzeba by wyciąć te krzewy samosiejki, byłoby czyściej - uważa.
W mniejszym stawie jest śmietnisko

Mniejszego stawu w parku praktycznie już nie ma. Jest śmietnisko
(fot. Fot. Jadwiga Aleksandrowicz)
Tak naprawdę w Toporzyszczewie Starym są dwa stawy. - Kiedyś były połączone mostkiem - przypomina sobie Honorata Wróblewska. Mostku nie ma, a po mniejszym stawie pozostał wielki dół z cieniutką warstwą wody. Zasypany śmieciami. - Gdyby resztki tego stawu zasypać i uporządkować teren, byłoby piękne miejsce na spotkania i pikniki - wzdycha pani sołtys.
- Problem w tym, że nie bardzo wiadomo, co do kogo należy. Część podobno ma Agencja Nieruchomości Rolnej, a część gmina - mówi sołtyska.
Aleksandrów Kujawski - wiadomości
Według Romana Kłosa i pani sołtys nieczystości lecą rurą ze studzienki przy brzegu dużego stawu. Studzienka podłączona jest do szamba, które zbiera ścieki z budynku mieszkalnego, a może i "belwederu“.- W gminie mówią, że ten
dom stoi na gruncie agencji, ale sam budynek jest na pewno gminny - tłumaczy sołtys Wróblewska. Roman Kłos powiadomił Wojewódzką Inspekcję Ochrony Środowiska. Przyjechali, pobrali próbki wody ze stawu.Będą wyniki, będa decyzje
Niebezpieczeństwo stwarza otwarta studzienka w parku przy brzegu stawu
(fot. Fot. Jadwiga Aleksandrowicz)
- Czekamy na wyniki badań. Niewykluczone, że szambo w budynku mieszkalnym jest nieszczelne. Na pewno ścieki nie płyną ze szkoły, bo tam wybudowaliśmy przyzagrodową oczyszczalnię - tłumaczy wójt Janusz Zaremba. Polecił pracownikom dokładne sprawdzenie, do kogo należą działki przy stawie. Dopiero potem podejmie jakieś decyzje. Nie wyklucza, że ktoś po prostu wylewa nieczystości do stawu, a to co leci rurą nie jest aż tak szkodliwe.
Roman Kłos twierdzi, że wszystkie działki z mocy prawa od czerwca 2000 roku należą do gminy. Takie informacje uzyskał w Agencji Nieruchomości Rolnej. - Dziwię się, że w gminie o tym nie wiedzą - nie ukrywa. Zwraca też uwagę, że studzienka, od której odchodzi rura do stawu nie jest zabepieczona. A ty bawią się dzieci. O nieszczęście nietrudno.
Czytaj e-wydanie »