https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Toruń. Chcemy dać wsparcie rodzicom w żałobie

Rozmawiała MJ
Magdalena Kus, współorganizatorka spotkania rodziców po stracie dziecka
Magdalena Kus, współorganizatorka spotkania rodziców po stracie dziecka nadesłane
- Nie mówi się u nas o tym, co przeżywają osoby, które straciły dziecko. To temat tabu - mówi Magdalena Kus, współorganizatorka spotkania rodziców po stracie dziecka. - Chcemy to zmienić.

Gdzie i kiedy

Spotkanie rodziców, którzy przeżyli poronienie lub stratę dziecka już po urodzeniu, odbędzie się w najbliższą sobotę o 19 w Centrum Rodzina Inspiruje przy ul. Konstytucji 3 Maja 10 lokal nr 16 (pawilon Maciej). Rodzice, którzy czują potrzebę modlitwy, mogą wybrać się na mszę o 18 w kościele o. Paulinów przy Konstytucji 3 Maja. Udział w spotkaniu jest bezpłatny. Stowarzyszenie Rodzina Inspiruje i Rodzicownia do współpracy zaprosiły firmę Sotor.

- Stowarzyszenie Rodzina Inspiruje i Rodzicownia wyciągają rękę do rodziców, którzy stracili dziecko.
- Tak, ponieważ ten problem wciąż jest społecznie bagatelizowany. Utrata dziecka zawsze jest sytuacją niespodziewaną, nawet jeśli ciąża jest zagrożona i lekarz próbuje przygotować rodziców na najgorsze. W takim momencie potrzebne jest wsparcie, którego najczęściej lekarze czy położne nie są w stanie dać rodzicom, nawet na poziomie podstawowej komunikacji. Często zdarza się tak, że kobiety, które poroniły, trafiają do sal ze świeżo upieczonymi mamami, które mając przy boku swoje żywe, zdrowe dzieci, przeżywają najszczęśliwsze chwile w życiu. I już od tego momentu kobieta uczy się tłamsić w sobie uczucia i nie rozmawiać o stracie, bo dla innych to niewygodny temat. Często ma wyrzuty sumienia, że nie utrzymała ciąży i czuje się winna, że innych wprawia w zakłopotanie, mówiąc o tym.

- Jest jeszcze inny problem - rodzice nie znają swoich praw w takiej sytuacji.
- To prawda. Najczęściej nie są informowani o tym, że bez względu na to, w jakim momencie ciąży doszło do poronienia, mają prawo do odebrania ciała swojego dziecka. Nieważne, czy to 8-tygodniowy czy 9-miesięczny płód. I bywa, że są z tym kłopoty, a to niedopuszczalne tak samo, jak gdyby ktoś nie chciał wydać żonie ciała zmarłego męża. Jest jeszcze jeden aspekt - prawo przewiduje dla kobiety po stracie ciąży płatny urlop macierzyński, który trwa połowę czasu przewidzianego na "normalny" macierzyński. Najczęściej w szpitalu nikt o tym nie informuje. A to oczywiste, że potrzeba czasu, aby ciało i emocjonalność kobiety wróciły do równowagi.

- I pewnie jeszcze zarzuca się kobietom, że przesadzają?
- Oczywiście. Pokutuje takie myślenie, że mała ciąża to mała strata.Kobietom często mówi się : "Przesadzasz, jesteś młoda, jeszcze będziesz miała dzieci, weź się w garść". A one same nie wiedzą, gdzie szukać pomocy.

- Dlatego tak ważne, żeby rodzice, którzy to przeżyli, mieli okazję do spotkania?
- Utrata dziecka to u nas temat tabu.Podczas spotkania rodzice będą mieli okazję poznać się nawzajem, poczuć, że nie są sami.Chcemy, by uczyli się rozmawiać o tym, co przeżyli, z poczuciem pełnej wolności, bez zastanawiania się, że stawiają swoich rozmówców w niezręcznej sytuacji. Brak rozmów o stracie, nieprzeżycie żałoby ma długofalowe konsekwencje, o których też chcemy mówić. Bywa, że kobiety mają potem duże problemy z zajściem w ciążę albo są nadmiernie opiekuńczymi matkami, kiedy już się uda. Stłumiony żal, smutek, lęk, niepokój prędzej czy później wypłyną.

Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
M.
Kiedy kobieta dowiaduje się, że jest w ciąży myśli o imieniu dla dziecka, myśli jak musi zmienić życie zawodowe, przemeblować dom…. Od pierwszych dni kobieta ma taką emocjonalność, że mebluje się jej całe nowe życie.
Rozstać trzeba się ze wszystkim co zdążyło się poukładać przez ten krótki czas w głowie. Jest to ruina marzeń! Ogromna strata! Trzeba się nie tylko pożegnać z dzieckiem ale też tym czego nie będzie. Powstaje w głowie ogromna mieszanka uczuć i emocji.

Otoczenie, rodzina chcąc pomóc doradza żeby już się nie zamartwiać, podnieść się, nie płakać, nie myśleć o tym cały czas, że przyszłość przed nami, że będą jeszcze inne dzieci…! Emocje, które przeżywa kobieta, której dziecko umarło są niechciane przez rodzinę.
Nic w przyrodzie nie ginie więc emocje też nie! One się przerabiają w psychice na pozorną hardość twardość, albo też są tłumione i przyjmują postać chorób somatycznych- np. migreny, bóle serca, choroby kobiece.…
Stany i uczucia nieakceptowane one gdzieś w nas się błąkają i szukają ujścia albo w sposób zdrowy albo zaczynają nam szkodzić. Tego stanu nie wolno tłumić radząc nie myśleć o stracie dziecka.
Jest potrzeba czasu i zrozumienia, współczucia. Potrzebna jest możliwość wylania łez.
Trzeba sobie dać czas a nie starać się skrócić ten czas żałoby.
Czas żałoby ma swoje prawa i swoje etapy, które pozwolą dopiero wtedy powrócić człowiekowi do życia.

My- kobiety które straciłyśmy dzieci musimy sobie popłakać… zmęczyć się tym płakaniem i iść dalej! Wiemy, że musimy iść dalej i nikt nie musi nam o tym mówić.
Zamiast cennych uwag typu "jesteś młoda, będziesz miała jeszcze dzieci" lub "musisz żyć dalej" może lepiej powiedzieć BARDZO MI PRZYKRO...
G
Gość
śmierć noworodka,wcześniaka czy poronienie-owszem,odznacza swój ślad na psychice kobiety.Ale trzeba się ogarnąć i żyć dalej. Po kilku miesiącach zapominamy, po kilku latach nie jesteśmy w stanie przypomnieć sobie rysów twarzy.Prawdą jest zdanie "Jesteś młoda,jeszcze będziesz miała inne dzieci".Nie idealizujmy tego zmarłego,nie wyobrażajmy sobie kim on mógłby zostać...Żyjmy,po prostu żyjmy!!! Zmarło-żałoba nic tu nie pomoże,nic nie zmieni.Ziemia nie przestanie się kręcić.Czas goi rany-naprawdę!!!
R
R
tak aborcja to zabicie człowieka a poronione dziecko to już nie człowiek?! - społeczna logika jest świetna!! :/
M
Mm
Co jest w kościołach? Ja nigdy się nie spotkałam z taką formą pomocy. Z Pani posta płynie wiele emocji, może żal, rozgoryczenie, smutek i tęsknota - można radzić sobie w soamotnosci z nimi, a można w grupie, wśród ludzi, którzy rozumieją nasz ból. To pomaga:)
E
Eunika
Piszesz, że nikt Ciebie nie wspierał i jednocześnie dziwisz się, że ktoś chce pomagać innym w potrzebie. Co za empatia, jestem pod wrażeniem. Twoje pieniądze są wydawane, że płaczesz nad nimi? A jak to niby kościół pomaga, powiedz mi, proszę? Przy poronieniach? Poradą prawną? Bardzo przykry komentarz.
Z
Zofia
To już jest w kościołach ! Nie ma na co pieniędzy wydawać.A kto mnie wspierał jak jako dziecko w jednym roku zmarło 6-cioro z rodziny w tym najbliżsi rodzice i siostra. Być może , że sierotą się jest wtedy całe życie nie zrozumiałą i łatwy kąsek byłam i jestem by mnie gnębiono przez całe życie. I nikt mnie nie wspierał i nie wspiera uczciwie przez całe życie na chleb pracowałam , wychowałam dwoje dzieci bez żadnej pomocy i często samotnie.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska