Daniel O. usłyszał nie tylko zarzut zabójstwa. Grozi mu nawet dożywocie
W środę przed godziną 10.30 czterdziestoletni Daniel O. ujęty w policyjnej obławie został przywieziony i doprowadzony przez policjantów do Prokuratury Rejonowej Toruń Wschód. Średniego wzrostu, krępy mężczyzna o lekko już posiwiałych włosach krył twarz w rękach. Miał je skute, podobnie jak nogi. Postać ubraną w jasne dresowe spodnie i czarną kurtkę policjanci pospiesznie wprowadzili do budynku przy ul. Grudziądzkiej.
- Danielowi O. przedstawiliśmy zarzut zabójstwa teściowej (art. 148 par. 1 kk) w zbiegu z zarzutem naruszeniem miru domowego poprzez wtargnięcie do jej mieszkania (art. 193 kk). Temu podejrzanemu przedstawiliśmy również zarzut kierowania wobec żony gróźb karalnych. Wszystkie zarzucane czyny miały miejsce tego samego dnia, czyli w poniedziałek 15 stycznia - przekazał w południe "Nowościom" prokurator rejonowy Przemysław Oskroba.
--->>>> TYLKO U NAS! TAK ZACHOWYWAŁ SIĘ DANIEL O. PODCZAS DOPROWADZENIA >>> ZDJĘCIA OBEJRZYSZ TUTAJ <<<
Najpoważniejsze z tych przestępstw zagrożone jest karą nawet dożywotniego więzienia. Daniel O. jednak do żadnego z zarzucanych mu przez prokuraturę czynów się nie przyznaje.
- Oświadczył, że nie przyznaje się do winy. Odmówił składania jakichkolwiek wyjaśnień, jak również odpowiadania na pytania prokuratora - dodaje prokurator rejonowy.
Śledczy na tym etapie przyjęli jednak taki właśnie scenariusz wydarzeń; choć dysponując jeszcze wciąż uzupełnianym materiałem dowodowym. Do sądu skierowali od razu wniosek o tymczasowe aresztowanie Daniela O. Sąd się do niego przychylił i zdecydował o 3-miesięcznym na razie areszcie.
Zwłoki teściowej w wannie w Złotorii. W tle jest kłótnia o pieniądze?
Co wiadomo o tym dramacie? 69-letnia pani Z. od kilkudziesięciu lat mieszkała w podtoruńskiej Złotorii. Los ciężko ją doświadczył. Najpierw owdowiała, a potem pochowała schorowanego syna Tomasza. Pociechę zawsze znajdowała w wierze, kościele i córce Izabeli. "Z nią zawsze miała bliska i serdeczna relację" - podkreślają mieszkańcy.

Zięć seniorki, czyli Daniel O., od pewnego czasu zarobkował w Belgii. Wiele wskazuje na to, że to bezdzietne małżeństwo przezywało poważny kryzys. W zielonym domu przy ul. Piaskowej w Złotorii mężczyzna nie był już mile widzianym gościem. Prawdopodobnym jest, że spór rodzinny dotyczył także pieniędzy.
Ustalenia śledczych i przyjęta wersja mówią, że w poniedziałek, 15 stycznia, wtargnął do tego domu z awanturą. Wobec swojej żony mieć kierować groźby, których spełnienia kobieta miała prawa się obawiać. To ona wezwała policję.
Gdy mundurowi przyjechali na ulicę Piaskową, w opisywanym domu zastali żonę właśnie oraz zwłoki 69-letniej pani Z. w wannie. Mężczyzny już nie było - uciekł.
Zdjęcia domu w Złotorii, w którym miało dojść do morderstwa obejrzycie >>> TUTAJ <<<
Ściganego mężczyznę policjanci ujęli na Skarpie w Toruniu
To, co policjantom przekazała córka nieżyjącej 69-latki spowodowało, że uruchomiono pościg za Danielem O. W obławie brało udział kilkuset policjantów i psy tropiące. Ścigany poruszał się samochodem na zagranicznych numerach. Ujęty został ostatecznie jeszcze w poniedziałek, po godzinie 23.00, na Skarpie w Toruniu.
Więcej informacji z Torunia i okolic przeczytasz >>>TUTAJ<<<<
Mężczyzna od razu trafił na tzw. policyjny dołek. Tymczasem cała Złotoria trwała w przerażeniu. -Wszyscy w poniedziałek w tym przerażeniu dosłownie zamarliśmy. Do nocy ludzie dzwonili między sobą, chyba nikt nie spał. Ogromne niedowierzanie, że w ogóle do takiego dramatu doszło. I to właśnie tym domu... - mówiła nam Barbara Kisielewska, sołtyska Złotorii.
TAK ZACHOWYWAŁ SIĘ DANIEL O. PODCZAS DOPROWADZENIA >>> ZDJĘCIA OBEJRZYSZ TUTAJ <<<
Z tego wstrząsu mieszkańcom trudno podnieść się do dziś. Znali przecież dobrze zarówno zmarłą seniorkę, jak i jej córkę oraz zięcia. Teraz niektórzy mówią, że między małżonkami ostatnio źle się działo. Nie było jednak podobno sygnałów o przemocy domowej etc.
Pani sołtys w rozmowie z "Nowościami" zaznaczała jednak od razu, że ma świadomość tego, iż rodzinne dramaty czasem dzieją się w ciszy. Dopiero jakaś tragiczna w skutkach eskalacja powoduje, że wypływają na jaw. Być może tak było w przypadku pani Z. i jej zięcia Daniela O.
Do tematu na nowosci.com.pl będziemy wracali
WAŻNE. Jak dokładnie doszło do śmierci pani Z.?
- Prokuratura czeka jeszcze na wyniki sekcji zwłok i opinię sądowego medyka.
- Nie można zatem w tym momencie stwierdzić, że np. doszło do utopienia kobiety.
