- Ma pan w tym roku wakacje czy lato będzie w biurze bardzo intensywne?
- Zdecydowanie czeka nas pracowite lato. W te wakacje zbiega się kilka bardzo ważnych dla nas projektów: San Fermin, które niedawno organizowaliśmy, koncert Carrerasa, festiwal Skyway i prezentacja w Warszawie. No i najważniejsze: aplikacja.
- No właśnie, wniosek konkursowy Torunia jest już gotowy?
- Pod względem merytorycznym wniosek jest już właściwie domknięty, został też przetłumaczony na język angielski. Teraz zajmujemy się składem graficznym i stroną związaną z wydawnictwem. W sierpniu będziemy drukować naszą aplikację.
- Ile projektów artystycznych z "Wielkiego Wybuchu Pomysłów" trafiło do wniosku?
- Wpłynęło do nas ponad 300 pomysłów, więc było z czego wybierać. Ostatecznie umieściliśmy w aplikacji kilkadziesiąt, które najlepiej zobrazują naszą koncepcję. W tej chwili oczywiście nie mogę zdradzić żadnych szczegółów, ale byliśmy bardzo zadowoleni z naboru.
- A co daje nam oficjalne poparcie Krakowa, jedynego dotąd polskiego miasta, które było Europejską Stolicą Kultury? Wydaje się, że ma to tylko znaczenie prestiżowe.
- Przypomnę, że ostatnio mieliśmy spotkanie z Magdaleną Sroką, dyrektor Krakowskiego Biura Festiwalowego. Chcemy przełożyć to poparcie na konkretną współpracę. Dzięki przychylności KBF promowaliśmy się w Krakowie na festiwalu muzyki filmowej. Myślę, że po wakacjach ta współpraca jeszcze bardziej się zacieśni i będziemy mogli wspólnie promować swoje imprezy. To da wymierną korzyść. Pod względem prestiżu poparcie Krakowa także ma duże znaczenie dla Torunia.
- Ale czy zamierza pan przełożyć na grunt toruński doświadczenia Krakowa w przygotowaniu obchodów roku jubileuszowego? Okazuje się, że nie wszystko szło tam gładko.
- ESK to taki projekt, w którym właściwie wszystkie startujące, a nawet wygrywające miasta mają problemy, przeżywają jakieś przejściowe kłopoty. Przy realizacji tak dużego przedsięwzięcia to chyba nieuniknione. Potwierdzają to przypadki całej Europy. Wymiana doświadczeń z Krakowem z pewnością wpłynie na to, że Toruń będzie mógł pewnych błędów uniknąć. Ale każde miasto ma swoją specyfikę, swoje uwarunkowania. Nie ma więc prostej recepty, by wyjść z tego projektu z sukcesem.
- Chcielibyśmy, żeby tak było. Zresztą mówił też o tym dyrektor Derkowski (Zbigniew Derkowski, dyrektor wydziału kultury Urzędu Miasta - przyp. red.), wspominając, że ta aplikacja będzie w jakiś sposób budować strategię rozwoju kultury w naszym mieście. I tak rzeczywiście będzie, projekty, które okażą się najbardziej interesujące i najlepiej wpiszą się w tę strategię, będą realizowane bez względu na to, czy będziemy Europejską Stolicą Kultury. Można zresztą zauważyć, że od 2006 r. (ogłoszenie startu w konkursie o ESK - przyp. red.) dużo w toruńskiej kulturze się zmieniło. Ostatnie wydarzenia i dyskusje pokazują, że jest potencjał i trzeba go wykorzystać.
- W związku z ostatnimi kontrowersjami wokół procedury wyboru dyrektora CSW pojawiły się głosy, że powołanie na to stanowisko kandydata, któremu minister kultury wystawił negatywną notę, może przekreślić nasze szanse na ESK.
- Konflikty personalne obecne są w różnym stopniu w każdym mieście, także u naszych konkurentów. Nie widzę więc żadnego zagrożenia.
- Czyli fakt, że podpadliśmy ministrowi, nie wpłynie na ocenę naszej kandydatury?
- Nie powiedziałbym, że podpadliśmy. Prezydent wyjaśniał swoją decyzję w sposób szczegółowy, nowy dyrektor CSW już pracuje, a ja nie sądzę, by względy proceduralne związane z konkursem na dyrektora Centrum mogły jakkolwiek zaważyć na decyzji, które miasta przejdą do kolejnego etapu.
Czytaj e-wydanie »
- Zdecydowanie czeka nas pracowite lato. W te wakacje zbiega się kilka bardzo ważnych dla nas projektów: San Fermin, które niedawno organizowaliśmy, koncert Carrerasa, festiwal Skyway i prezentacja w Warszawie. No i najważniejsze: aplikacja.
- No właśnie, wniosek konkursowy Torunia jest już gotowy?
- Pod względem merytorycznym wniosek jest już właściwie domknięty, został też przetłumaczony na język angielski. Teraz zajmujemy się składem graficznym i stroną związaną z wydawnictwem. W sierpniu będziemy drukować naszą aplikację.
- Ile projektów artystycznych z "Wielkiego Wybuchu Pomysłów" trafiło do wniosku?
- Wpłynęło do nas ponad 300 pomysłów, więc było z czego wybierać. Ostatecznie umieściliśmy w aplikacji kilkadziesiąt, które najlepiej zobrazują naszą koncepcję. W tej chwili oczywiście nie mogę zdradzić żadnych szczegółów, ale byliśmy bardzo zadowoleni z naboru.
- A co daje nam oficjalne poparcie Krakowa, jedynego dotąd polskiego miasta, które było Europejską Stolicą Kultury? Wydaje się, że ma to tylko znaczenie prestiżowe.
- Przypomnę, że ostatnio mieliśmy spotkanie z Magdaleną Sroką, dyrektor Krakowskiego Biura Festiwalowego. Chcemy przełożyć to poparcie na konkretną współpracę. Dzięki przychylności KBF promowaliśmy się w Krakowie na festiwalu muzyki filmowej. Myślę, że po wakacjach ta współpraca jeszcze bardziej się zacieśni i będziemy mogli wspólnie promować swoje imprezy. To da wymierną korzyść. Pod względem prestiżu poparcie Krakowa także ma duże znaczenie dla Torunia.
- Ale czy zamierza pan przełożyć na grunt toruński doświadczenia Krakowa w przygotowaniu obchodów roku jubileuszowego? Okazuje się, że nie wszystko szło tam gładko.
- ESK to taki projekt, w którym właściwie wszystkie startujące, a nawet wygrywające miasta mają problemy, przeżywają jakieś przejściowe kłopoty. Przy realizacji tak dużego przedsięwzięcia to chyba nieuniknione. Potwierdzają to przypadki całej Europy. Wymiana doświadczeń z Krakowem z pewnością wpłynie na to, że Toruń będzie mógł pewnych błędów uniknąć. Ale każde miasto ma swoją specyfikę, swoje uwarunkowania. Nie ma więc prostej recepty, by wyjść z tego projektu z sukcesem.
- Chcielibyśmy, żeby tak było. Zresztą mówił też o tym dyrektor Derkowski (Zbigniew Derkowski, dyrektor wydziału kultury Urzędu Miasta - przyp. red.), wspominając, że ta aplikacja będzie w jakiś sposób budować strategię rozwoju kultury w naszym mieście. I tak rzeczywiście będzie, projekty, które okażą się najbardziej interesujące i najlepiej wpiszą się w tę strategię, będą realizowane bez względu na to, czy będziemy Europejską Stolicą Kultury. Można zresztą zauważyć, że od 2006 r. (ogłoszenie startu w konkursie o ESK - przyp. red.) dużo w toruńskiej kulturze się zmieniło. Ostatnie wydarzenia i dyskusje pokazują, że jest potencjał i trzeba go wykorzystać.
- W związku z ostatnimi kontrowersjami wokół procedury wyboru dyrektora CSW pojawiły się głosy, że powołanie na to stanowisko kandydata, któremu minister kultury wystawił negatywną notę, może przekreślić nasze szanse na ESK.
- Konflikty personalne obecne są w różnym stopniu w każdym mieście, także u naszych konkurentów. Nie widzę więc żadnego zagrożenia.
- Czyli fakt, że podpadliśmy ministrowi, nie wpłynie na ocenę naszej kandydatury?
- Nie powiedziałbym, że podpadliśmy. Prezydent wyjaśniał swoją decyzję w sposób szczegółowy, nowy dyrektor CSW już pracuje, a ja nie sądzę, by względy proceduralne związane z konkursem na dyrektora Centrum mogły jakkolwiek zaważyć na decyzji, które miasta przejdą do kolejnego etapu.
Czytaj e-wydanie »