Ich wizyta jest efektem porozumienia o współpracy między UMK a Uniwersytetem w Sebha. Rektor prof. Andrzej Radzimiński zawarł je rok temu w Libii, na skutek wcześniejszych kontaktów chemików. Z tej wizyty władze uniwersytetu wróciły bardzo zadowolone, ponieważ Libijczycy byli zainteresowani także m.in. konserwacją, archeologią i ekonomią.
Chcemy jeszcze więcej
Początkowo UMK miało zorganizować dla Libijczyków chemiczne studia magisterskie i doktoranckie. Na miejscu rektorowi zaproponowano dodatkowo poprowadzenie wspólnych studiów magisterskich z chemii. W konsekwencji ich absolwenci, zarówno Polacy jak i Libijczycy otrzymywaliby dyplomy obu uczelni.
Oba przedsięwzięcia miały ruszyć już od tego roku akademickiego. Na razie tak się nie stało. Aleksander Anikowski, szef Centrum Promocji i Informacji UMK mówi: - Mamy nadzieję, że aktualna wizyta Libijczyków również to wyjaśni. My jesteśmy gotowi. Czekamy tylko na sygnał.
Na UMK planowano także utworzenie punktu konsultacyjnego dla studentów ze świata arabskiego. Czy powstanie? To pewnie zależeć będzie od opinii delegacji z Libii, która właśnie zwiedza nasz uniwersytet.
Studia za pieniądze
- To jest delegacja rządu libijskiego. Rozmowy nie dotyczą już tylko współpracy z uniwersytetem w Sebha, ale w ogóle z uczelniami libijskimi. Studiowania Libijczyków w Toruniu, a także ich transferu na inne uczelnie w Polsce.
Wczoraj Mohammed F. Gjiaziri, sekretarz Narodowego Komitetu Uniwersytetów deklarował, że Libijczyków interesują w Polsce różne kierunki studiów, nie tylko ścisłe, ale także medyczne i humanistyczne.
Władze UMK nie ukrywają, że współpraca z Libijczykami opłacałaby się również ze względów finansowych. Za studia magisterskie libijscy studenci płaciliby przynajmniej 5 tys. euro, a doktoranci 9 tys. euro.