Walka o prawo do użytkowania wieczystego lotniska w Toruniu ciągnie się od 2010 roku. To wtedy władze miasta po raz pierwszy wystąpiły do Samorządowego Kolegium Odwoławczego i zakwestionowały decyzję z lat 70.
Wówczas miasto oddało lotnisko w wieczystą dzierżawę Aeroklubowi Pomorskiemu (który wtedy był jeszcze Aeroklubem PRL). Decyzja jednak nie określała przeznaczenia gruntów oddanych w użytkowanie i to właśnie stało się powodem, że prawie 40 lat później miasto ją zakwestionowało.
SKO sprawę rozpatrzyło i uznało, że wydana w latach 70. decyzja jest nadal ważna w świetle prawa. Głównym argumentem było to, że przepisy, na podstawie których ją tworzono, nie wymagały podania przeznaczenia gruntów.
Ale magistrat nadal upominał się o tereny lotniska: skierował skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy. Sędzia jednak ją odrzucił, zgadzając się z ustaleniami SKO. Podkreślił również, że umowa jednoznacznie określała, że na spornych gruntach ma być prowadzone lotnisko.
Miasto nie dało jednak za wygraną i spróbowało swoich sił po raz trzeci - tym razem w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Tam również oddalono skargę. Sędzia uznał, że decyzja z lat 70. nie określała wprawdzie wprost przeznaczenia gruntu, ale dało się je wywnioskować z uzasadnienia.
- Jesteśmy zadowoleni, bo ta decyzja kończy ponad trzyletnią batalię o tereny lotniska - przyznaje Janusz Rosołek, dyrektor Aeroklubu Pomorskiego. - Od początku byliśmy przekonani, że sporny dokument jest nadal ważny, a my działamy całkowicie legalnie, ale ostatnia decyzja sądu nas ostatecznie uspokoiła.
W istniejącym planie zagospodarowania przeznaczenie gruntów jest już określone: pod lotnisko.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje