
Toruń. Obrońca nożownika: "Matka o 4 rano wzywała pogotowie. Odmówili przyjazdu"
Czy szalonemu rajdowi nożownika Luki L. po ulicach Torunia można było zapobiec?
- W mojej ocenie tak. Jego matka o godz. 4.04 nad ranem wzywała pogotowie. Odmówili przyjazdu - mówi adwokat Radosław Prątnicki, obrońca.
Prokuratura zapewnia, że nagranie zgłoszenia na "112" zabezpieczy i zbada.
Na kolejnych stronach w naszej galerii prezentujemy wersję wydarzeń według Luki L., którą przekazuje jego obrońca.
Co jego zdaniem wydarzyło się feralnego dnia? >>>>>

wersja wydarzeń według Luki L., którą przekazuje jego obrońca - adwokat Radosław Prątnicki
Kucharz Luka skończył pracę wieczorem i poszedł na drinka. "Sam w nocy prosił o karetkę"
21-letni Luka L. nie był dotąd karany. Jest synem Włocha i Polki, z zawodu plastyczki. Rodzice prowadzili kiedyś na toruńskiej starówce restaurację. Syn poszedł w ich ślady. Ma wykształcenie gastronomiczne, pracował w Toruniu jako kucharz.
Zobacz także: Te mieszkania kupisz w Kujawsko-Pomorskiem od komornika za grosze!
W niedzielę (16 stycznia) skończył pracę w restauracji na ulicy Łaziennej o godz. 21.00. Potem poszedł z kolegami na drinka.
- Mój klient twierdzi, że żadnego środka odurzającego świadomie nie przyjął - mówi adwokat Radosław Prątnicki. - Spotkanie ze znajomymi nie trwało długo, jednak do domu dotarł dopiero około godz. 3.00. Już wtedy bardzo źle się czuł. Miał halucynacje. nie poznawał matki i brata. Dzwonił do różnych osób, w tym do ojca we Włoszech. Mówił mu, że nie wie, co się z nim dzieje. Sam prosił matkę o wezwanie karetki.

wersja wydarzeń według Luki L., którą przekazuje jego obrońca - adwokat Radosław Prątnicki
Sytuacja w mieszkaniu przy ulicy Drzewieckiego robiła się coraz poważniejsza. Do matki zadzwonił też ojciec z Włoch. Dochodziła godzina 4.00. Kobieta postanowiła wezwać pomoc.
Matka dzwoniła na pogotowie. "Odmówili przyjazdu. Mówili, żeby uspokoić i obserwować"
Polecamy: W Toruniu wybudowano tramwaj z klocków Lego. Tak wygląda!
Jak przekazuje prawnik, matka zadzwoniła na pogotowie o godz. 4.04. Przebieg rozmowy z przyjmującym zgłoszenia pod numer "112"pracownikiem adwokat zna z jej relacji. Kobieta miała zgłosić, że syn jest pobudzony. Miał już też wtedy mieć kłopoty z oddychaniem. Dopytywano ją, czy "coś brał". Tego nie była pewna, bo Luka L. wcześniej na takie jej pytanie zaprzeczał.

wersja wydarzeń według Luki L., którą przekazuje jego obrońca - adwokat Radosław Prątnicki
-Przyjazdu odmówiono. Polecono uspokoić syna i obserwować dwie godziny - mówi adwokat Radosław Prątnicki. - W mojej ocenie przyjazd pogotowia zapobiegłby dalszym wydarzeniom. Podobnie jak szybsza reakcja policji, do której matka zgłosiła się telefonicznie po wyjściu pobudzonego syna z domu, przed godziną 5.00.
Zobacz także: Te mieszkania kupisz w Kujawsko-Pomorskiem od komornika za grosze!
Co działo się dalej? Szczegółowy przebieg wypadków odtworzyć będzie się starała w śledztwie Prokuratura Rejonowa Toruń Wschód. Wiadomo, że oprócz zeznań pokrzywdzonych i świadków dowodami mogą stać się nagrania z monitoringu. Luka L. uskutecznił szaleńczy rajd z nożem w ręką przez centrum miasta, aż po plac św. Katarzyny. Zatrzymany został po godzinie w okolicy ronda na placu Pokoju Toruńskiego.