Według prokuratury w oszustwie brało 7 osób, jedną z nich była Anna H., pracownica toruńskiego oddziału banku. Zdaniem śledczych razem z Beatą K. i Grzegorzem K, małżeństwem ze Śląska oraz z Marią Z., torunianką, wyprowadziła ona z banku 210 700 zł.
Oszuści działali sprawnie - od stycznia do czerwca 2010 roku udało im się wyłudzić 12 kredytów. Beata i Grzegorz K. mieli werbować klientów chętnych do wzięcia pożyczki. Miały im w tym pomagać Maria Z i Anna H.
- Anna H. i Maria Z. zaproponowały układ - zeznawała przed prokuraturą Beata K. - Mówiły, że kiedy znajdziemy ludzi na kredyty, sami też coś z tego będziemy mieli. Po 1000 zł od kredytu.
Zwerbowani kredytobiorcy - Paweł B., Piotr B. i Karina S. również znaleźli się na ławie oskarżonych. Usłyszeli zarzut posługiwania się fałszywymi dokumentami. Z aktu oskarżenia wynika, że wszyscy przedstawili w banku fałszywe zaświadczenia o zatrudnieniu w Fabryce Maszyn Górniczych w Piotrkowie Trybunalskim.
Pieczątki na nich miał przystawiać Grzegorz K. Anna H., pracownica banku miała zająć się formalnościami.
Kredytobiorcy-oszuści przychodzili do banku tylko po to, żeby podpisać już przygotowane dokumenty. - Ich wizyta w banku była tylko formalnością - zeznawała Beata K.
Uzyskanymi w ten sposób pieniędzmi z kredytów oszuści mieli dzielić się z pracownicą banku, małżeństwem ze Śląska i z Marią Z.
Podrabiane zaświadczenia były dodatkowo wykorzystywane przez Beatę K. i jej męża do wyłudzania kredytów na zakupy w sprzedaży ratalnej.
Według prokuratury Beata K. od 3 sierpnia 2007 r. do 18 grudnia 2008 r. w Czeladzi, Toruniu, Katowicach i Sosnowcu, podrabiała także recepty. Używała pieczątki swojego nieżyjącego ojca lekarza. Realizowała je w aptekach na terenie kraju.
Oszustom może grozić do 10 lat więzienia.
Udostępnij
