CBŚP rozbiła grupę przestępczą w regionie

Do groźnego rajdu 21-latka z nożem po Toruniu doszło 17 stycznia br. Ranił kilka przypadkowych osób, niektóre poważnie. Zachowywał się jak szaleniec - to zgodne opinie świadków i kryminalnych. Zanim wyszedł z mieszkania, jego matka wzywała do pobudzonego syna pogotowie, ale przyjazdu odmówiono. Został aresztowany, usłyszał szereg zarzutów z najpoważniejszym — usiłowaniem zabójstwa — włącznie. Wciąż jednak pozostaje wielką zagadką dla śledczych, a nawet własnego obrońcy.
27 lipca: termin rozpoczęcia obserwacji na oddziale psychiatrii sądowej
Kilka dni temu Sąd Rejonowy w Toruniu zdecydował, po wniosku prokuratury, by skierować Lukę L. na miesięczną obserwację sądowo-psychiatryczną do szpitala w Starogardzie Gdańskim. Działa tutaj oddział psychiatrii sądowej o wzmocnionych zabezpieczeniach, pracują specjaliści doświadczeni m.in. w materii uzależnień.
Polecamy
- Luca L. chciał i był doprowadzony z aresztu ZK Bydgoszcz Fordon na tę rozprawę sądową. Wyraził zgodę na taką obserwację w szpitalu - mówi adwokat Radosław Prątnicki, obrońca 21-latka.
Prawnik sam przyznaje, że identycznie jak policjantów i śledczych, i jego zaskoczyły wyniki pierwszych badań toksykologicznych. Przypomnijmy, że badano próbki krwi i moczu mężczyzny, pobrane mu tuż po styczniowym ataku z nożem. Przebadano je na obecność alkoholu i aż 490 różnych substancji odurzających: od klasycznych narkotyków po tzw. nowe narkotyki (dopalacze) i psychotropy. Wynik? Był zupełnie "czysty".
Jeśli nie pomoże obserwacja i biegli, to może analiza włosów?
Przypomnijmy, że Luca L. jest synem Polki i Włocha. Rodzice przed laty prowadzili restaurację w centrum Torunia. Syn poszedł w ich ślady i został kucharzem. Krytycznego wieczoru - 16 stycznia 2022 roku - poprzedzającego poranny atak nożem, skończył pracę w popularnym lokalu z kuchnią włoską o godz. 21.00. To była niedziela. Poszedł z kolegami na drinka, ale - jak utrzymuje jego obrońca - mocno nie imprezował, bo nazajutrz rano mail stawić się na badania z medycyny pracy.. W lokalu miano mu "coś dosypać do szklanki".
Polecamy
Co się zatem działo z 21-latkiem krytycznego poranka 17 stycznia 2022 roku? Skąd nienaturalne pobudzenie, które jego matce kazało dzwonić na numer "112", a mężczyznę pchnęło do szaleńczego rajdu i atakowania nożem ludzi?
Sprawy nie rozjaśniły wyniki pierwszego, jednorazowego badania psychiatrycznego młodego mężczyzny. Żadnych objawów chorób psychicznych u niego nie odkryto. Dlatego, aby stwierdzić, czy był poczytalny, musi być poddany miesięcznej obserwacji w szpitalu psychiatrycznym i kompleksowo zaopiniowany przez biegłych.
Polecamy
Prokuratura Rejonowa Toruń-Wschód liczy też na wyniki analizy włosów Luki L. i opinię o nich biegłych. Takie badanie pozwala ustalić, czy badany brał narkotyki w przeszłości — jakie, w jakim okresie czasu. - Cały czas jednak jeszcze oczekujemy na te wyniki i ekspertyzę z Instytutu Genetyki Sądowej w Bydgoszczy — mówi prokurator rejonowa Izabela Oliver.
WAŻNE. Co się wydarzyło 17 stycznia 2022 roku na ulicach Torunia?
- 17 stycznia br. Luca L. wczesnym rankiem, po kłótni z matką, wyruszył z ulicy Drzewieckiego w szalony rajd po ulicach Torunia. W ręku miał nóż kuchenny.
- Nożem atakował przypadkowych ludzi, najczęściej o poranku zmierzających do pracy. Kilku dotkliwie ranił, innych — lżej. Niektórym uszkodził rzeczy czy samochód. Wszystkich przyprawił o psychiczną traumę, z której niektórzy pokrzywdzeni do dziś nie mogą się otrząsnąć. Dodajmy, że zanim wyszedł z mieszkania, jego matka dzwoniła na pogotowie ratunkowe i policję. Karetka nie przyjechała. Policja zatrzymała napastnika po godzinie. Zdążył zaatakować kilka osób przy ul. Szosa Chełmińska, Królowej Jadwigi, Rynek Nowomiejski, Plac św. Katarzyny i Piastowskiej.
- 21-latek usłyszał szereg zarzutów, w tym te najcięższego kalibru - usiłowania zabójstwa dwóch osób. Jest nadal tymczasowo aresztowany. Zaraz po zatrzymaniu on i jego adwokat przedstawili taką linię obrony: był pobudzony, bo przeddzień — po wyjściu wieczorem z pracy w restauracji — poszedł z kolegami na drinka i "ktoś mu czegoś dosypał". Potem czuł się coraz gorzej, miał halucynacje, był niesamowicie pobudzony, zdezorientowany. Dlatego jego matka wzywała nawet pogotowie.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku: