
Tajemnica nesesera
W czerwcu 1998 roku z niewyjaśnionego do dziś powodu zginał 51-letni współwłaściciel nieistniejącego już kantoru, który mieścił się w budynku hotelu „Polonia” przy Placu Teatralnym.
Tamtego dnia mężczyzna jak zwykle zamknął pieniądze w sejfie i około godziny 20 pojechał do domu na toruńskim Rubinkowie. Morderca zaczaił się pomiędzy pierwszym a drugim piętrem. Trzy razy strzelił w stronę Włodzimierza W. Chwycił czarny neseser, który mężczyzna od wielu lat zawsze nosił ze sobą i uciekł. Czy było w nim coś aż tak cennego, żeby bandyta, by go zdobyć, posunął się do morderstwa? Tego nie udało się ustalić do dziś. Znajomi mężczyzny twierdzą, że nie nosił w niej niczego, co miałoby większą wartość. Podobno zwykle miał tam drugie śniadanie i jakieś dokumenty. Przyjaciele wiele razy radzili mu nawet, by zmienił nawyk, bo z tą teczką wygląda na człowieka, który ma przy sobie sporo gotówki. Czy morderca również uległ takiemu złudzeniu?

Porachunki w sądzie
Pod koniec XX wieku w Toruniu walczyły o wpływy dwie grupy przestępcze. W listopadzie 1998 roku na wyrok w swojej sprawie przyszedł do ówczesnego Sądu Wojewódzkiego w Toruniu Andrzej B. Towarzyszył mu Janusz S. Na sądowym korytarzu czekał już na niego Adama R. ze swoimi ludźmi.

Najpierw doszło do kłótni, wyzwisk i szarpaniny. Potem ktoś wyciągnął broń. Na sądowych korytarzach padło kilka strzałów. Nikt nie został ranny, kule trafiły w ściany. Doszło też do gonitwy po budynku. Wezwanym policjantom udało się zatrzymać 10 uczestników tych zdarzeń, choć pewnie było ich więcej.

Trwające wiele lat procesy w tej sprawie również nie odpowiedziały na pytanie, kto strzelał. Oskarżeni zostali skazani na udział w bójce z niebezpiecznymi narzędziami.