www.pomorska.pl/torun
Więcej aktualnych informacji z Torunia znajdziesz również na podstronie www.pomorska.pl/torun
- Wcześniej przez kilka lat starałam się o przydział mieszkania komunalnego. Bezskutecznie. - opowiada pani Kamila. - W końcu postanowiłam zająć mieszkanie Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. Byłam zdesperowana.
Pani Kamila, która wcześniej przez kilka lat razem z trójką dzieci i sześcioma innymi osobami żyła w 70-metrowym mieszkaniu, przestała czekać, zaczęła działać. Razem z konkubentem postanowiła wyłamać zamek w drzwiach i wprowadzić się do lokalu przy ul. Rolniczej. Mieszka tam do dziś.
Gmina ma za mało
W 2005 roku w sprawie pani Kamili zapadł wyrok, Orzeczenie: eksmisja i nakaz zapewnienia pani Rudeckiej mieszkania socjalnego. Od tego czasu nie zdarzyło się nic, choć nasza rozmówczyni regularnie płaci czynsz i cierpliwie czeka na pojawienie się jej nazwiska na liście przydziałów. Dziś nie ma ani tytułu prawnego do zajmowanego lokalu, ani meldunku. Dlaczego? Urzędnicy tłumaczą, że w Toruniu nie ma mieszkań dla wszystkich potrzebujących.
- Od kiedy w 2002 roku zmieniły się przepisy, sądy wręcz lawinowo wydają wyroki o eksmisję i obligują gminy do zapewniania lokali - wyjaśnia Marek Goczyński, kierownik referatu mieszkalnictwa w Urzędzie Miasta. - Budujemy, co prawda nowe mieszkania (ok. 30 rocznie), ale potrzeby i tak są znacznie większe. 400 osób w naszym mieście czeka na same lokale socjalne.
Recepta na mieszkanie
Ratusz przyznaje, że coraz więcej jest przypadków włamań do gminnych mieszkań. Władze wolą nie wspominać o tym, by nie dawać recepty na przydział tym, którzy nie chcą czekać w kolejce.
A sposób jest prosty. W każdym przypadku włamania gmina musi wystąpić do sądu o nakaz eksmisji z bezprawnie zajmowanego lokalu. Często też sprawy są przekazywane do prokuratury, gdyż włamanie jest przestępstwem. Ale z zajętego lokalu wyrzucić nikogo tak zwyczajnie nie można. Co więcej, miasto musi dla delikwentów znaleźć lokal zastępczy. Dla wielu czekających jest to więc sposób na nowe mieszkanie.
- Tu, na Rolniczej, włamania są powszechne - wyjaśnia Rudecka. - Gdy tylko pojawia się pusty lokal, natychmiast jest zajmowany przez jakąś rodzinę. Informacja o tym, że jest wolne mieszkanie rozchodzi się bardzo szybko i w ciągu jednego, dwóch dni ktoś po prostu je zajmuje. Ale innego sposobu na zdobycie dachu nad głową po prostu nie ma.
Miasto próbuje zjawisko ukrócić. Dlatego w opuszczanych miejscach mają pojawić się żelazne kraty. Nowe lokale, w których jeszcze nikt nie mieszka są strzeżone przez firmy ochroniarskie. Choć i to nie jest przeszkodą dla osób, które chcą nielegalnie zająć mieszkanie.
Nie dla wszystkich?
W gronie osób czekających na eksmisję są też osoby, które notorycznie zalegają z czynszem. Dlatego też w wielu przypadkach gmina płaci kary np. spółdzielniom za to, że nie zapewnia mieszkań socjalnych.
- Moim zdaniem nie wszyscy powinni mieć prawo do mieszkania socjalnego - uważa Marek Goczyński. - Zdarzają się takie przypadki, gdy ludzie żądają lepszych warunków i nie chcą przyjmować lokali, które proponuje gmina. I nagle okazuje się, że stać ich na wynajęcie mieszkania na własną rękę.
(personalia bohaterki zostały zmienione)