Ich zdaniem Gruzini dopuścili się w Osetii Południowej i Abchazji ludobójstwa.
Na rynku przy Uniwersamie przy ul. Szosa Chełmińska temat konfliktu w Gruzji wywołuje duże emocje.
O problemie rozmawiają Polacy, ale także Ormianie, którzy kilkanaście lat temu przyjechali do Polski. Los Osetyńców nie jest im obcy, bo właśnie w tych rejonach mają swoich krewnych i znajomych.
Przeciw ludobójstwu
- To Gruzja jest agresorem - zgodnie mówią nasi rozmówcy. - Tak samo jak inne republiki, również Abchazja i Osetia powinny uzyskać niepodległość po rozpadzie ZSRR. Trzeba głośno mówić o tym, że Osetia i Abchazja padły ofiarą ludobójstwa.
Ormianie, z którymi rozmawialiśmy uważają, że nie możemy przymykać oczu na to, co robi gruziński prezydent Micheil Saakaszwili. Solidaryzują się raczej z mieszkańcami Osetii i Abchazji, bo sami doświadczyli upokorzeń i wiedzą, czym były mordy na ludności dokonane przez Turków.
- W naszym przekonaniu gruziński prezydent prowadzi podobną politykę jak "młodoturkowie", którzy doprowadzili do pogromu Ormian w czasie I wojny światowej - mówi Nuna. - Żeby zrozumieć sytuację Osetii i Abchazji, trzeba cofnąć się do lat 90., kiedy trwały walki o Osetię.
Historia da odpowiedź
O źródła takiej, a nie innej postawy Ormian wobec konfliktu na Kaukazie, zapytaliśmy wojennego komentatora i wykładowcę UMK. - Klucz do zrozumienia postawy Ormian leży w trwającym już od wielu lat konflikcie armeńsko-azerbejdżańskim na Górnym Karabachu - uważa Piotr Grochmalski. - Jedyną nadzieją czy gwarancją, że ten teren zostanie kiedyś włączony do Armenii jest dla Ormian Rosja.
Poza tym nie należy zapominać o nieco dalszej historii związanej z ludobójstwem Ormian za czasów imperium otomańskiego. Rozmiary tego mordu byłyby dużo większe, gdyby część Ormian nie uciekła na tereny okupowane przez Rosjan.
Stąd, zdaniem Piotra Grochmalskiego, Ormianom zawsze będzie bliżej do Rosji niż na przykład do Gruzji. - Nie ma też mowy o popełnionym w Osetii ludobójstwie - przekonuje.
Rosja nie kłamie
Ormianie czują się w Polsce znakomicie. Polaków cenią i twierdzą, że wiele nas łączy. - Mamy podobne charaktery - zaznacza Wania. - Polityka nas nie dzieli i rozumiemy, że Polacy nie kochają Rosjan. To wynika z przeszłości. Jednak przedstawianie sprawy gruzińskiej w polskich mediach odbiega znacznie od prawdy.
Ormianie, z którymi rozmawialiśmy, wiedzę o obecnym konflikcie zdobywają głównie z mediów rosyjskich. Tam używa się terminu: akcja humanitarna. Zdaniem naszych rozmówców, w polskich mediach brakuje obiektywizmu i wczucia się w pozycję Osetyńców. - Tam są nasi najbliżsi - mówi Wania. - Mówiąc o wojnie, często zapominamy, że oni cierpią najbardziej.