Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska rozpoczęła postępowanie w piątek na wniosek mieszkańców Świerkowej (podpisało się osiem osób) oraz stowarzyszenia "Toruń bez hałasu". Dotyczy ono decyzji środowiskowej wydanej przez wojewodę w 2007 r.
- Jesteśmy traktowani przez miasto jak zło konieczne - podkreśla Mirosław Tarkowski. Od 1999 r. mieszka przy ulicy, która będzie sąsiadować z trasą. - Obawiamy się o domy, które stoją kilkanaście metrów od planowanej drogi.
Nie chcą blokować mostu
Tarkowski zaznacza, że działki PZWANN to częściowo tereny powysypiskowe, które mogą być niestabilne: - Wzmożony ruch i drgania mogą uszkodzić konstrukcje budynków. W ramach inwestycji powinny powstać zabezpieczenia antywibracyjne. Gdyby miasto chciało z nami wcześniej rozmawiać, nasze działania byłyby bardziej wyważone. Nie chodzi nam o blokowanie mostu, ale o to, żeby miasto wzięło pod uwagę nasze oczekiwania, żebyśmy mogli tu normalnie funkcjonować.
Mieszkańcy pierwsze działania podejmowali kilka lat temu, gdy most był jeszcze projektowany. Od marca wspiera ich stowarzyszenie "Toruń bez hałasu", które również złożyło wniosek. Wspólnie wskazują, że w przypadku mostu mogły zostać złamane przepisy krajowe (prawo ochrony środowiska i ustawa o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie) i unijne.
- Możemy mieć tu do czynienia z zabiegiem nazywanym w Unii jako "salami slicing" - mówił "Pomorskiej" we wrześniu ub.r. Bartosz Dawidowicz ze stowarzyszenia. - Chodzi o dzielenie projektu na mniejsze odcinki. Most i drogi dojazdowe są jedynie fragmentem trasy wschodniej. W taki sposób ta inwestycja, składająca się z trzech etapów, jest opisana w wieloletnim planie inwestycyjnym. Dla całej trasy nie został sporządzony raport środowiskowy, dlatego nie wiadomo, jaka jest prawdziwa skala jej oddziaływania na środowisko. Wiemy tylko, jak ta sprawa wygląda od ul. Łódzkiej do pl. Daszyńskiego.
Dlaczego "Toruń bez hałasu" kwestionuje decyzję? - Most wschodni jest trzykrotnie droższy dla miasta niż przeprawa na wysokości Waryńskiego - mówi Dawidowicz. - Zdejmuje tylko 10 proc. ruchu ze starego mostu po otwarciu, odcina ul. Rydygiera od Wschodniej. Nie chcemy połączenia z A1 przez starą przeprawę. Oczekujemy analizy wpływu całości inwestycji na środowisko.
GDOŚ ma rozpatrzyć sprawę najpóźniej w ciągu dwóch miesięcy. Monika Jakubiak, rzecznik GDOŚ: - W przypadku stwierdzenia nieważności inwestor nie będzie dysponował już tą decyzją, co zapewne, w sytuacji realizacji przedsięwzięcia, spowoduje złożenie przez inwestora ponownego wniosku o wydanie decyzji środowiskowej. Nie oznacza to automatycznego wstrzymania prac budowlanych, natomiast może być powodem do wznowienia postępowania w sprawie pozwolenia na budowę.
MZD pojedzie po akta
Strony mają tydzień na zapoznanie się z materiałem dowodowym zebranym przez GDOŚ. - Będziemy mogli się odnieść do sprawy po odebraniu dokumentacji w Warszawie - mówi Andrzej Glonek, dyrektor MZD.
Przygotowanie nowej decyzji może zająć kilka lub kilkanaście miesięcy. Pod znakiem zapytania stoi budowa i unijna dotacja (327 mln zł). Autorzy wniosku złożyli pisma do Komisji Europejskiej, która decyduje o wsparciu i Europejskiego Banku Inwestycyjnego, który ma kredytować toruńską przeprawę.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Makabryczny żart męża "Królowej Życia". Kobiety mu tego nie darują
- Bieniuk w PRZEŚWITUJĄCYCH spodniach na ściance. Tak wystroić mogła się tylko ona
- 19-letnia Emilia Dankwa odsłania brzuch i wygina śmiało ciało w cekinach i szpilkach
- Andrzej z "Sanatorium miłości" mieszka w DPS. Nie zgadniecie, kto chce mu pomóc