Kiedy autobusy nie jeżdżą zgodnie z rozkładem jazdy to studenci nie docierają na czas na zajęcia. Ale to nie jedyny problem komunikacji miejskiej w Toruniu.
Izabela Kaźmierczak z toruńskiej Federacji Młodych Socjaldemokratów zwraca też uwagę na bzdurne przepisy, dotyczące dodatkowych opłat za bagaż.
- Jeden przejazd, jeden bilet, w naszym przypadku ulgowy. Ale jeśli podróżujemy z plecakiem czy walizką, to przejazd z przesiadką kosztuje nas aż trzy bilety - mówi.
A na to już studenci kasy nie mają. Solidarny z żakami jest radny Lewicy Jarosław Najberg, który wie o czym mówi. Ze względu na problemy z samochodem musiał ostatnio przesiąść się do komunikacji miejskiej. I tej przesiadki bardzo żałuje.
Komfort jazdy spadł bowiem niemalże do zera, dlatego radny proponuje, by ...: - Pan prezydent Zaleski powinien wziąć tydzień urlopu i sprawdzić jak normalny mieszkaniec miasta może się przemieszczać do domu, do pracy. Zasponsorujemy mu nawet bilet, żeby nie jeździł na gapę - mówi.
Na ripostę nie musieliśmy długo czekać: - Analizuję materiały dotyczące pracy MZK. Robię to w godzinach mojej pracy, kiedy radny Najberg pewnie poświęca się już oglądaniu telewizji w domowym zaciszu - odpowiada prezydent.
Najwyraźniej z tych analiz prezydentowi wyszło, że bilety są za tanie. I od lutego za jednorazowy przejazd tramwajem czy autobusem będziemy musieli zapłacić nie 2,10 jak to jest teraz, tylko o 30 groszy więcej.