Zobacz wideo: 116 rocznica urodzin Mariana Rejewskiego
Trudno powiedzieć, jak zakończy się ta niewiarygodna sprawa. Jasnym jednak jest, że to nagłośnienie jej przez Andrzeja Koczana z Torunia, ojca jednego ze zmarłych (tragicznie) pracowników oraz dociekliwość reporterów sprawiły, że śledczy mają impuls do działania.
Kim jest Maciej B. i jak ubezpieczył swoich pracowników?
Maciej B. z Torunia to mężczyzna w średnim wieku, przedstawiający się jako przedsiębiorca z branży nieruchomości. W ubiegłym roku zatrudnił 6 osób, które miały m.in. wyszukiwać nieruchomości na sprzedaż. Jak ustalili reporterzy "Polsatu", przynajmniej dwie z tych osób były mocno uzależnione od alkoholu - tak zapamiętano je w toruńskim schronisku dla bezdomnych, w którym przebywały.
Warto przeczytać
Owych 6 pracowników Maciej B. miał przyjmować do pracy w nietypowych okolicznościach. Z częścią umowy podpisał... na parkingu przy Cinema City. Każdorazowo fotografować miał ich dokumenty. Jak tłumaczył przedsiębiorca ekipie "Polsatu", jego firma tak właśnie działa - nie potrzebuje siedziby, biura.
Maciej B. ubezpieczył wspomniane 6 osób (grupowo) na życie. Nie w jednym towarzystwie, ale przynajmniej w 9. Suma wypłat z ubezpieczenia ma sięgać nawet 6 milionów złotych w przypadku śmierci ubezpieczonych. Tak zwanym uposażonym, czyli wskazanym jako ten, któremu w razie zgonu danej osoby wypłacone zostaną pieniądze, jest Maciej B.
Second hand w Toruniu. Oto TOP 10 najpopularniejszych lumpek...
Z grona 6 ubezpieczonych pracowników 4 już nie żyje. Pierwszy zmarł zaledwie 2 tygodnie po ubezpieczeniu. Śmierci niektórych - tak jak chociażby Rafała Koczana z Torunia - nastąpiły w tak dziwnych okolicznościach, że muszą budzić przynajmniej zastanowienie. Powinny też zostać dokładnie wyjaśnione przez śledczych - to obecnie nie ulega wątpliwości.
Historia Rafała Koczana z Torunia, który spłonął w aucie
25-letni Rafał zginął w wypadku razem z drugim pracownikiem - starszym Andrzejem Ś. Doszło do niego 28 listopada 2020 roku w Starogrodzie Dolnym (gmina Chełmno, powiat chełmiński). Tędy jechał daewoo matiz, będący własnością Macieja B. Mężczyźni mieli tego dnia podróżować w celach zawodowych.
Polecamy
Co się wydarzyło? Samochód miał stoczyć się ze skarpy na niewielkim luku drogi, a potem zapalić się. Znajdujący się w nim mężczyźni spalili się. Takie przynajmniej były pierwotne ustalenia Prokuratury Rejonowej w Chełmnie, która sprawę wypadku umorzyła. Ta jednak od samego początku budziła podejrzewania - miał je już mieszkaniec okolicy, który zauważył pożar i wzywał pomoc. Zaskakującym wydało mu się stoczenia pojazdu z łagodnego zakrętu, na którym dotąd nie dochodziło do wypadków.
Medyk opiniujący na temat bezpośredniej przyczyny zgonu obu mężczyzn z matiza stwierdził, że jej dokładne ustalenie jest niemożliwe. Śledczy sprawę umorzyli.
Która podstawówka w Toruniu jest najlepsza? Ranking szkół na...
Tymczasem z Andrzejem Koczanem z Torunia, ojcem tragicznie zmarłego Rafała, zaczęły kontaktować się kolejne towarzystwa ubezpieczeniowe. Po kilku miesiącach torunianin wiedział już, że syn miał wykupioną polisę ubezpieczeniową na życie. Nie w jednym, nie w dwóch firmach ubezpieczeniowych tylko w.…dziewięciu. W sumie ubezpieczony był na 1,5 miliona złotych na wypadek śmierci.
Ojciec w rozmowie z mediami nie kryje swoich podejrzeń. Uważa, że jego syn nie padł ofiarą wypadku komunikacyjnego, tylko zaplanowanego przestępstwa. Celem miałoby zainkasowanie wypłat z ubezpieczenia.
Co na prokuratura? Maciej B. usłyszał już pierwszy zarzut
Jeśli chodzi o sam wypadek w Starogrodzie Dolnym to, jak wspomnieliśmy, Prokuratura Rejonowa w Chełmnie sprawę umorzyła. Nie dopatrzyła się w dramacie udziału osób trzecich ani niczego, co wskazywało na znamiona przestępstwa mogącego leżeć u podłoża wypadku. Trudno nie ulec jednak wrażeniu, że nagłośnienie sprawy w mediach kieruje jednak sprawę na nowe tory.
Czytaj więcej na ten temat
Prokurator Jarosław Kilkowski, naczelnik Wydziału I Śledczego Prokuratury Okręgowej w Toruniu przekazał "Nowościom", że podjęcie śledztwa przez chełmińską prokuraturę na nowo jest możliwe. -Decyzja w przedmiocie ewentualnego podjęcia sprawy Prokuratury Rejonowej w Chełmnie dotyczącej wypadku drogowego podjęta zostanie w zależności od wyników czynności dowodowych (w trybie art. 327 par. 3 kpk), których przeprowadzenie zlecono Prokuraturze Rejonowej w Chełmnie - informuje.
Bardziej zaawansowane jest śledztwo w sprawie "interesów" Macieja B. z towarzystwami ubezpieczeniowymi - a przynajmniej jednym. Sprawę tę przejęła Prokuratura Okręgowa w Toruniu. - Maciejowi B. (jeszcze przed przejęciem przez nas sprawy) przedstawiono zarzut usiłowania w okresie od 17 marca do 25 września 2020 roku doprowadzenia jednego z towarzystw ubezpieczeniowych do niekorzystnego rozporządzenia mieniem na kwotę co najmniej 120 tysięcy zł, po uprzednim wprowadzeniu w błąd co do autentyczności przedłożonych dokumentów pracowniczych, na podstawie których doszło do zawarcia umów ubezpieczenia. Do wypłaty odszkodowania nie doszło z uwagi na zakwestionowanie autentyczności dokumentów przez pracownika towarzystwa - wyjaśnia prokurator Kilkowski.
Za oszustwo (art. 268 kk) grozi do 8 lat więzienia. Za fałszowanie dokumentów (art. 270 kk) - do lat 5 pozbawienia wolności. - Treść zarzutu, w zależności od dalszych ustaleń, ulec będzie mogła zmianie - zaznacza jednak prokurator.
Sprawa, jak widać, jest rozwojowa. Do tematu będziemy wracali.
