Nasze szpitale zakończyły negocjacje z NFZ, który właśnie przygotowuje dla nich do podpisania tegoroczne aneksy do umów.
- Rozmowy były długie i trudne, bo żądania szpitali okazały się wyższe niż nasze możliwości, ale po przesunięciach i analizach doszliśmy do porozumienia - mówi Barbara Nawrocka, rzecznik oddziału funduszu w Bydgoszczy.
Dyrektorzy toruńskich lecznic mówią, że pierwotne propozycje NFZ były nie do przyjęcia.
Hanna Streich ze szpitala dziecięcego:
- Fundusz zaproponował nam większy kontrakt na oddziałach, na których procedury są nielimitowane, np. na intensywnej terapii i patologii noworodka. Problem w tym, że nie jesteśmy w stanie go wykonać, a więc kontrakt automatycznie się zmniejsza. Na to dyrektor Andrzej Wiśnicki nie chciał przystać. Po negocjacjach tegoroczny aneks jest na poziomie ubiegłego roku, z czego większość ordynatorów jest niezadowolona.
Problemy z kolejkami
To oznacza bowiem, że szpital przy ul. Konstytucji nie uniknie nadwykonań, za które fundusz mu nie zapłaci. W ubiegłym roku uzbierało się ich na ok. 4 mln zł.
- Kwota tzw. nadwykonań dla szpitala bielańskiego w Toruniu to 7,8 mln zł (stan na koniec listopada) - mówi Sławomir Badurek, rzecznik tej lecznicy. - O te pieniądze szpital zawalczy w sądzie - realnie potrwa to ok. 3 lat i może przynieść połowę zaległej sumy.
Również dr Badurek mówi, że przeszeregowanie funduszy z grupy świadczeń limitowanych w nielimitowane jest niekorzystne. Wyjaśnia: - Może pani zaplanować sobie urodzenie dziecka, ale z dostępem do części zabiegów będzie gorzej. A jak wiadomo, już w tamtym roku mieliśmy problemy z kolejkami. W ostatnim kwartale musieliśmy znacznie zmniejszyć liczbę przyjmowanych pacjentów.
Zwraca także uwagę na fakt, że koszty z roku na rok rosną.
Jest strata. Liczymy na pieniądze
Kontrakt podobny do ubiegłorocznego podpisze także Krystyna Zaleska, dyrektor Specjalistycznego Szpitala Miejskiego w Toruniu. Zadowolona jest tylko z wyższej umowy dla neurochirurgię. - Wprawdzie odbyło się to kosztem procedur nielimitowanych z kardiologii, co jednak oznacza, że fundusz w ciągu roku i tak będzie musiał nam za nie zapłacić, ponieważ kardiologia jest dziedziną interwencyjną.
Lecznicy zależało na potrawie kontraktu na neurochirurgii ze względu na bardzo dobre wyposażenie jej sal operacyjnych. - Wykonujemy tu bardzo skomplikowane zabiegi na mózgu i na kręgosłupie - mówi dyrektor. Teraz będzie można to robić przez cztery, zamiast dwóch, dni w tygodniu.
Ubiegły rok, po czterech latach dodatniego wyniku, szpital zakończy jednak stratą. Krystyna Zaleska: - Nie wiem jeszcze czy będzie ona jedno czy dwumilionowa. Wszystko zależy od funduszu. Po cichu liczymy na jakieś pieniądze od niego.