www.pomorska.pl/torun
Więcej informacji z Torunia znajdziesz na podstronie www.pomorska.pl/torun
Toruńskie Wodociągi od kilku miesięcy szukały inżyniera kontraktu do drugiego etapu projektu "Gospodarka wodno-ściekowa na terenie Torunia". Nieoczekiwanie w pierwszych dniach lutego miejska spółka unieważniła przetarg. Powodem tej decyzji jest znaczna zmiana "zakresu rzeczowego i finansowego Projektu" - czytamy w komunikacie TW. "Postępowanie obarczone jest wadą uniemożliwiającą zawarcie ważnej umowy".
Niewiele więcej dowiedzieliśmy się od prezesa TW Władysława Majewskiego. - W przypadku dwóch zadań zmieniają się kosztorysy, a także zakres rzeczowy - wyjaśnia szef wodociągowców. - Pewne zadania wykonamy taniej, a to przełoży się za kilka lat na niższe koszty eksploatacyjne. Zdecydowaliśmy się na zmianę technologii utylizacji osadów ściekowych. Będzie ona tańsza.
- O ile zmniejszy się wartość całego projektu? - pytam. - Nie mam teraz przed sobą kalkulacji - odpowiada krótko Majewski. Co ukrywa prezes TW? Okazuje się, że wodociągowcy zrezygnowali z budowy spalarni osadów w oczyszczalni ścieków, czyli jednej z najdroższych inwestycji w ramach tego projektu. Powstanie jedynie suszarnia.
Wypadła z niego także renowacja 10 km magistral wodociągowych, którymi jest dostarczana woda ze stacji uzdatniania wody w gm. Lubicz. Dzięki niemu miała się poprawić jakość toruńskiej kranówki. Co to oznacza? Wartość całego projektu z 213,5 mln zł zmniejszy się do 168,5 mln zł, czyli o 45 mln zł (35 mln zł miała kosztować budowa spalarni, a 10 mln zł - renowacja magistrat). Projekt w 50 proc. ma być finansowany z unijnego programu "Infrastruktura i Środowisko". Stracimy więc ok. 22,5 mln zł z zapisanych nam 109,4 mln zł europejskich funduszy.
Jak się dowiedzieliśmy, wodociągowcy podjęli taką decyzję po analizach ekonomicznych. Okazało się, że budowa samej suszarni jest bardziej opłacalna i mniej uciążliwa dla środowiska, bo nie ma emisji gazów i niebezpiecznych opadów, które trzeba odwieźć na wysypisko. Koszty eksploatacji suszarni i spalarni byłyby o ponad połowę wyższe. Tymczasem osad osuszony do 90 proc. suchej masy - w postaci granulek - może służyć jako alternatywne paliwo w przemyśle cementowym. Dostawami od TW wstępnie zainteresowana jest cementownia Lafarge z Piechcina. Na takie rozwiązanie zdecydował się m.in. Radom, który dostarcza swoje osady do oddalonej o ok. 350 km cementowni w Chełmie.
Co ważne, eksperci z Inicjatywy Jaspers, którzy weryfikują wnioski o dofinansowanie kierowane do Komisji Europejskiej, pozytywnie ocenili zmiany, jakie wprowadzili wodociągowcy. A to może oznaczać, że ta korekta nie wpłynie na decyzję o przyznaniu unijnej dotacji na projekt. Dlaczego więc wypadła z niego odnowa magistral? Powód jest jeden: w projektach wodno-ściekowych, które współfinansuje Unia Europejska, musi być równowaga między inwestycjami w wodociągi i kanalizację. TW nie rezygnują z tego przedsięwzięcia. Zrealizują je jednak z własnych środków.
Według prezydenta Michała Zaleskiego ta zmiana zwiększy szanse na pozytywną decyzję Komisji Europejskiej, która oceni wniosek o unijną dotację na projekt. - Nie zakłóca ona realizacji już rozpoczętych kontraktów, na które środki spółka otrzymuje zgodnie z umową o dofinansowanie, podpisaną w październiku 2009 r. - podkreśla Zaleski. - Co równie ważne, nowo przyjęte rozwiązanie będzie znacznie tańsze zarówno w kosztach inwestycyjnych, a przede wszystkim w eksploatacyjnych od poprzedniego, nie obciąży więc dodatkowo kieszeni naszych mieszkańców.
Majewski zapowiada, że w tym miesiącu zostanie rozpisany kolejny przetarg na inżyniera kontraktu, a w marcu - na kolejne roboty w ramach projektu. W planach jest m.in. modernizacja stacji uzdatniania wody w Małej Nieszawce. Realizacja całego projektu potrwa do 2014 r.
Prezes Majewski nie okłamuje torunian. Po prostu nie mówi całej prawdy. A ta jest taka, że Wodociągi dobrowolnie rezygnują z unijnych pieniędzy. To karygodne. Gorsze jest jednak to, w jaki sposób są przygotowywane projekty w naszym mieście. Najpierw rzuca się hasło, występuje o fundusze, a dopiero po tym następuje weryfikacja planów i szczegółowe analizy. Tak było w przypadku Międzynarodowego Centrum Spotkań Młodzieży. Gdyby w ten sposób działały inne spółki mielibyśmy dookoła samych bankrutów.
