Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trąba powietrzna siała zniszczenie. W Borach Tucholskich potrzeba tysięcy sadzonek

(aga)
W Borach Tucholskich usuwa się tyle karpiny, ile zamawiają jej nabywcy. Prawdopodobne jest, że część korzeni zostanie w ziemi.
W Borach Tucholskich usuwa się tyle karpiny, ile zamawiają jej nabywcy. Prawdopodobne jest, że część korzeni zostanie w ziemi. Andrzej Bartniak
Właściciele prywatnych lasów w Borach Tucholskich, którzy rok temu stracili je przez trąbę powietrzną, mają szansę na refundację nowych nasadzeń z puli województwa.

Miałaby ona pokryć koszty sadzonek całkowicie. - Wnioski już wpływają, zainteresowanie jest duże - informuje Józef Gawrych, kierownik wydziału ochrony środowiska, rolnictwa i leśnictwa starostwa powiatowego w Świeciu.

Kompletne dane w tej sprawie dostarczą starostwu nadleśnictwa. - Poprosiliśmy ich o inwentaryzację wszystkich szkód, bo nauczeni doświadczeniem sąsiedniego powiatu tucholskiego wiemy, że dane mogą być zawyżone - wyjaśnia Gawrych. - Tam, po inwentaryzacji, z ośmiu hektarów zrobiło się sześć. U nas mowa o 40 hektarach, zobaczymy, ile ich będzie faktycznie.

Inwentaryzacja powinna być załatwiona jak najszybciej, bo dofinansowanie nasadzeń ma popłynąć z kieszeni wojewody. - Musimy się wyrobić do 30 września - dodaje Gawrych. - Starostwo, jako organ bezpośrednio nadzorujący nadleśnictwa, ma przygotować dokumentację i skierować ją w formie wniosku do budżetu województwa.

Przeczytaj również: Rok po trąbie powietrznej w Borach Tucholskich. Minister Boni podejmie współpracę z łowcami burz

Oprócz inwentaryzacji strat, nadleśnictwa mają też opracować plan nasadzeń. - Które również planujemy zlecić leśnikom - zapowiada Gawrych.

Jednak to zadanie na przyszły rok, o ile udźwignie je budżet województwa, bo dofinansowanie nie jest przesądzone.

Do tego czasu właściciele lasów prywatnych muszą uporać się z uporządkowaniem gruntów.
Najwięcej problemów dostarcza im karpina (korzenie ściętych drzew), podobnie jak Lasom Państwowym. Usunąć ją można tylko z pomocą specjalnego sprzętu, co jest kosztowne, tymczasem brakuje chętnych na karpinę, mimo że metr sześcienny kosztuje tylko złotówkę.

- Nie wykluczamy, że zostawimy karpinę w ziemi, jeśli nie znajdzie ona nabywców - mówił Janusz Karczmarek, dyrektor regionalnej dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu, podczas niedawnego spotkania z ministrem Michałem Bonim w Szarłacie.

W sprawie karpiny nie można liczyć na odbiorców indywidualnych, bo pocięcie zapiaszczonej karpiny tak, by nadawała się do pieca, niszczy łańcuch pilarki.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska