https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tragedia na zimowym spływie na Brdzie. Utonął kajakarz z Wałbrzycha [nowe informacje]

Marek Weckwerth
archiwum / Gaztea Pomorska
- To straszne. Na rzece nie było przeszkód, które mogły być niebezpieczne. A jednak utonął nam człowiek - relacjonuje Krystyna Czerwińska, komandor Międzynarodowego Zimowego Spływu Kajakowego PTTK im. J. Korka na Brdzie.

www.pomorska.pl/chojnice

Więcej informacji z Chojnic na stronie www.pomorska.pl/chojnice

Tragedia rozegrała się w piątkowe popołudnie pod koniec drugiego etapu spływu, kilkaset metrów od Nadolnej Karczmy (pogranicze województw pomorskiego i kujawsko - pomorskiego). Małżeństwo z Wałbrzycha płynęło kajakiem Vista.

- Dosłownie przed mostem w Nadolnej Karczmie stwierdzili, że nie chcą tak szybko kończyć płynięcia. Dlatego zawrócili pod prąd, by dłużej cieszyć się piękną, zimową aurą - relacjonuje Krystyna Czerwińska. - Kilkaset metrów od mostu doszło do tragedii…

W feralnym miejscu zniosło ich na lód przy lewym brzegu, gdzie leżało też drzewo. Potem nurt rzucił kajak na prawy brzeg, gdzie przewrócił się. Kobieta zdołała wyjść na lód, 52-letni mężczyzna jeszcze chwilę trzymał się krawędzi lodu. Potem zniknął. Nurt Brdy jest w tym miejscu średnio szybki.

- Gdy kajak przyparło do drzewa przy lewym brzegu, bardziej doświadczeni kajakarze namawiali ich, by spłynęli rufą, bo w ten sposób można było odblokować tak długą łódkę. Ale mężczyzna odmówił. Powiedział, że nie pływa rufą. Wtedy zniosło ich na prawy brzeg - relacjonuje Aleksander Doba, uczestnik imprezy, najsłynniejszy polski kajakarz - turysta (samotnie opłynął Bałtyk i Bajkał, dopłynął z Polski do Narwiku).

Zdaniem Doby, mężczyzna popełnił szereg fatalnych błędów. Rzeka nie była zamarznięta na całej szerokości, więc można było w miarę swobodnie przepłynąć. Dał się znieść na drzewo, odrzucił porady bardziej doświadczonych wodniaków. No i wbrew regulaminowi spływu i nakazowi pani komandor nie miał na sobie kamizelki ratunkowej, siedział na niej.

Ofiarę wypadku wyciągnęli po ok. półgodzinnej akcji sami kajakarze. Najpierw próbowali załamać lód skacząc po nim, ale był za gruby. Z pomocą pospieszył gospodarz z Nadolnej Karczmy, który miał siekierę i piłę mechaniczną. Rąbanie nic nie dało, ale piła okazała się bardzo skuteczna.

- Zaraz po wyciągnięciu na brzeg podjąłem wraz z ratownikami reanimację - mówi Andrzej Chrempiński, lekarz spływu. - Niestety Jurek był już bardzo wychłodzony, siny, nie dawał oznak życia.

Lekarz potwierdza, że podczas cięcia lodu, piła zraniła ofiarę w bark, ale w tak tragicznych okolicznościach można to uznać za mniejsze zło. Najważniejsze było wydobycie kajakarza spod lodu.

Już po wydobyciu mężczyzny na brzeg pojawiły się służby ratownicze. Pan Jerzy zmarł w tucholskim szpitalu w piątek przed godz. 21.

Jak mówi Krystyna Czerwińska, Jerzy pływał kajakiem od dwudziestu kilku lat. Nie był więc niedoświadczonym wodniakiem. Nie może zrozumieć dlaczego się przewrócił w tym miejscu. Z Wałbrzycha przyjechał wraz z żoną i kolegą.

- Jego żona zniosła tragedię dzielnie - dodaje pani Krystyna. - Bardziej przejmowała się o mnie jako o komandora imprezy. Przecież przesłuchiwała mnie policja.

Zgodnie z planem, przed kajakarzami (w spływie uczestniczyło 170 osób) miały być jeszcze dwa etapy. Kierownictwo spływu podjęło jednak decyzję o zakończeniu imprezy.

Komentarze 24

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

Z
Zetix
Dziwne, że niby doświadczony kajakarz, a bez kamizelki na rzece płynął. Zgrywał bohatera, czy faktycznie pijany był? Dziwne.
G
Gość
W dniu 05.02.2010 o 16:31, Gość napisał:

Ale Ciebie ten " dupeK " uszczypnął w dupkę i oto chodziło.Uczestnicy międzynarodowego spływu to wspaniali ludzie.Gratulować Im wytrwałości.Dobrze ,że jeszcze są tacy ludzie.Przecież mogliby póść sobie gdzieś pieszo i bezpiecznie nachlać się jak to robią miejscowi a nie tarabanić się zimą na rzekę,żeby sobie wypić.A jak tam rytelski fan klub Ks. Gracjana - też płyną zimą i co .... Ty wkurzony " dupku " spojrzyj na świat z życzliwością i uśmiechem a zobaczysz ,żeludzie nie są ani głupi ani żli i może do ćiebie ludzie zaczną się uśmiechać i już nikt nie zasugeruje ,że jesteś dupkiem-jestem abstynentem, uroczystości rodzinne odbywają si e też bez alkocholu ale przyznam s ,ze czasami się zastanawiam,czy to jest normalne,przecież ódka jest dla ludzi...pozdrawiam .Jolka.

Z
Znajoma
Tak masz racje
G
Gość
Ale Ciebie ten " dupeK " uszczypnął w dupkę i oto chodziło.Uczestnicy międzynarodowego spływu to wspaniali ludzie.Gratulować Im wytrwałości.Dobrze ,że jeszcze są tacy ludzie.Przecież mogliby póść sobie gdzieś pieszo i bezpiecznie nachlać się jak to robią miejscowi a nie tarabanić się zimą na rzekę,żeby sobie wypić.A jak tam rytelski fan klub Ks. Gracjana - też płyną zimą i co .... Ty wkurzony " dupku " spojrzyj na świat z życzliwością i uśmiechem a zobaczysz ,żeludzie nie są ani głupi ani żli i może do ćiebie ludzie zaczną się uśmiechać i już nikt nie zasugeruje ,że jesteś dupkiem-jestem abstynentem, uroczystości rodzinne odbywają si e też bez alkocholu ale przyznam s ,ze czasami się zastanawiam,czy to jest normalne,przecież ódka jest dla ludzi...pozdrawiam .Jolka.
G
Gość
W dniu 04.02.2010 o 15:58, jolka napisał:

Tylko "(...)" może krytykowć zimowe spływy kajakowe.Trochę to ekstrmalny sport ale naprawdę porywający.Z piciem na tym spływie też nie jest tak żle.Mieszkam w Rytlu i małam zaszczyt gościć kajakarzy.Nawet nie mieli co wypić.Szkoda ;że Rytel przestał być gościnny bo trochę na tym stracił jako " przystanek " turystyczny. Wyrazy wsółczucia dla rodziny i pani komandor ale i serdeczne pozdrowienia i powodzenia na przyszłość.Wróćcie do Rytla.Jolka.



"(...)" to ty jesteś i to nawiedzony "(...)". Nie było alkoholu powiadasz? Może byłaś taka pijana, że już nic nie widziałaś?
j
jolka
Tylko "(...)" może krytykowć zimowe spływy kajakowe.Trochę to ekstrmalny sport ale naprawdę porywający.Z piciem na tym spływie też nie jest tak żle.Mieszkam w Rytlu i małam zaszczyt gościć kajakarzy.Nawet nie mieli co wypić.Szkoda ;że Rytel przestał być gościnny bo trochę na tym stracił jako " przystanek " turystyczny. Wyrazy wsółczucia dla rodziny i pani komandor ale i serdeczne pozdrowienia i powodzenia na przyszłość.Wróćcie do Rytla.Jolka.
~jurek~
Szkoda, że na stronie Bractwa Wodnego nie ma żadnej szarfy żałobnej.......... szkoda
~jurek~
W dniu 30.01.2010 o 14:18, TORUNIANIN AD_MMIX napisał:

Niestety zawinila tu brawura i przekonanie ze jessie bardzo doswaidczonym wiec nie potrzeba wystarczajaco i zawsze uwazac.w 1998 napisallismy z przyjacielem koncepcje programu "ecosurviwal" www.wcee.org.pl w 1999 program dostal dotacje i na pierwszy splyw zaprosilismy 2 dzienikarzy ( oraz z lesnikami plockiego nadlesnictwa) zktorych jeden uwazal sie za bardzo doswidczonego kajakarza (wiele zaliczonych splywow na mazurach ). A l zupelni einaczej to wyglada na jeziorze a na rzece miejscami oze spietrzeniami i silnym nurtem jak na Skrwie prawej pod plockiem. . przed 10 lat ta tras byla zupelnie nie przetarta - mnustwo zatorow z przewroconych drzew.plynalem pierwszy z drwalem zktory cial pila tarczowa zwalone pnie drzew.w pewnym momencie doplynelism do spietrzenai po dawnym mlynie wodnym, ale w srodku byla wyrwa na szerokosc kajak tak ze mozna bylo splynac z 1,5 metrowego wodospadu . poniewaz obaj z drwalem bylismy bardzo zgrani - ja sie zdecydowalem ze sprobujemy splynac. udalo nam sie idelanie trafic w wyrwa i efektownie splynelismy. ale natychmisat zaczalem wpolac by inni tegoo ni erobili ze to niebezpieczne bo przera jest moze szersza tylko o 10 cm niz kajak.ale dzienikarze nie dali sie zatrzymac - mowiac ze oni maja duze doswaidczenei.efekt byl taki ze uderzyli dziobem o pal a nurt natychmiasdt ich odwrocil i zlamal kajak -- 2 godziny wylawaili rozsypane rzeczy....a do konca splywu byli tak cisi ze juz wogole nie zabierali glosu - tylko przyznawali ze wodao to nieprzewidywalny zywiol....



Co Ty porównujesz..............
a
aniakajak
Widziałam akcje ratunkową , wielkie podziękowania dla strażaków którzy przyjechali jako pierwsi oraz zespołu karetki . Ratownicy z karetki prawie godzinę reanimowali co dało efekt , pan Jerzy podjął walkę o życie . Współczuję rodzinie takiej tragedii
G
Gość M
W dniu 31.01.2010 o 23:29, Gość napisał:

To Ty pi****sz głupoty. Pływam kajakiem zimą i będę pływał (ale zawsze z PFD). Nie wyszedł na lód bo może dostał zawału lub udaru, a to zdarza się i w czasie joggingu w parku (znam taki przypadek).druk


Ciekawe gdzie byli Ci wszyscy doświadczeni, którzy mu tyle rad udzielili co do pływania rufą w momencie kiedy się wywrócił. Niestety trochę popieram przedmówce trochę piszesz od czapy.
Szkoda człowieka
M
G
Gość
W dniu 31.01.2010 o 23:08, Gość napisał:

Przestań pier***..ić głupoty!!!!!!!!!!!


To Ty pi****sz głupoty. Pływam kajakiem zimą i będę pływał (ale zawsze z PFD). Nie wyszedł na lód bo może dostał zawału lub udaru, a to zdarza się i w czasie joggingu w parku (znam taki przypadek).
druk
G
Gość
W dniu 31.01.2010 o 21:42, PYSiO napisał:

Jedna tragedia to nie jest żadne uogólnianie sportu kajakowego ! Dotyczy to tych osób co czytały tą tragiczną wiadomość i NIGDY w ŻYCIU NIE SIEDZIELI w KAJAKU a mają najwięcej do powiedzenia !Proszę zauważyć że to był JEDEN odosobniony przypadek w tym sporcie zimowym .A są też inne sporty zimowe jak na przykład NARCIARSTWO ! Tam dopiero się dzieją CYRKI . . . . . . A na ten temat to już nie macie NIC do powiedzenia ?Dajcie spokój RODZINIE ofiary i nie wkurzajcie innych skoro sami nigdy nie siedzieliście w kajaku .I nie znacie uroków tej turystyki a pora roku nie ma TU nic do rzeczy .Ludzie giną w najrozmaitrzych okolicznościach bo tak jest im PISANE ! ! !.


Przestań pier***..ić głupoty!!!!!!!!!!!
P
PYSiO
Jedna tragedia to nie jest żadne uogólnianie sportu kajakowego !

Dotyczy to tych osób co czytały tą tragiczną wiadomość i NIGDY w ŻYCIU NIE SIEDZIELI w KAJAKU
a mają najwięcej do powiedzenia !
Proszę zauważyć że to był JEDEN odosobniony przypadek w tym sporcie zimowym .
A są też inne sporty zimowe jak na przykład NARCIARSTWO !
Tam dopiero się dzieją CYRKI . . . . . . A na ten temat to już nie macie NIC do powiedzenia ?
Dajcie spokój RODZINIE ofiary i nie wkurzajcie innych skoro sami nigdy nie siedzieliście w kajaku .
I nie znacie uroków tej turystyki a pora roku nie ma TU nic do rzeczy .
Ludzie giną w najrozmaitrzych okolicznościach bo tak jest im PISANE ! ! !
.
A
AGAWOLF
Spływ zima to żadna wielka brawura a nawet większa przyjemnośc jak latem. Nie uważam się za nawiedzoną a spływ zimą uważam za jedno z najwspanialszych przeżyć w roku.
Zawiniła brawura.
Kondolencje dla rodziny i znajomych
k
kajakarka
Każdy dorosły bierze za siebie odpowiedzialność. Nie pływałam zimą ale organizuję i uczestniczę w spływach od lat. Latem też można utonąć na najbardziej lajtowych odcinkach. Najgorzej jest, jeśli kajakarz wie lepiej od wszystkich wokół - a tu tak było! Współczuję rodzinie, współczuję organizatorom spływu. Stała się ogromna tragedia. Gdyby ten pan miał założony kapok, być może skończyłoby się na wywrotce i kąpieli w lodowatym nurcie. Zgodzę się, że z alkoholem bywają problemy, wiem też, że zdyscyplinowanie dorosłych jest niemożliwe. Nie generalizujmy jednak bo gro osób zachowuje się w sposób odpowiedzialny i świadomy, nie wszyscy są idiotami. Pięknych wrażeń w tym sporcie jest wystarczająco dużo, nie trzeba szukać dopalaczy.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska