https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tragedia w Twierdziniu - "elka" wjechała pod pociąg. Kursantka nie żyje [zdjęcia, wideo]

aj
W "elkę" wjechał pociąg osobowy relacji Poznań-Bydgoszcz. 18-letnia kursantka zginęła na miejscu, instruktor jazdy został poważnie ranny i przewieziono go śmigłowcem do szpitala.
W "elkę" wjechał pociąg osobowy relacji Poznań-Bydgoszcz. 18-letnia kursantka zginęła na miejscu, instruktor jazdy został poważnie ranny i przewieziono go śmigłowcem do szpitala. Dariusz Nawrocki
Po godzinie 14 doszło do tragicznego wypadku w miejscowości Twierdziń (pow. mogileński) na trasie między Kołodziejewem a Mogilnem.

W "elkę" wjechał pociąg osobowy relacji Poznań-Bydgoszcz. 18-letnia kursantka zginęła na miejscu, instruktor jazdy został poważnie ranny i przewieziono go śmigłowcem do szpitala.

Przeczytaj także: Zderzenie pociągu z samochodem osobowym [zdjęcia]

- Poczuliśmy tylko trochę takie uderzenie. Pojechaliśmy kawałek dalej i pociąg się zatrzymał. Nie podejrzewaliśmy, że doszło do tragedii - mówili pasażerowie pociągu.

Utrudnienia w ruchu kolejowym i drogowym trwały przez kilka godzin. Pasażerów pociągu kilkadziesiąt minut po wypadku zabrał do Inowrocławia inny skład.

Policjanci pracujący na miejscu tragedii na razie nie chcą się wypowiadać o przyczynach wypadku. Dlaczego auto wjechało na tory, czy było ostrzeżenie o nadjeżdżającym pociągu? To ma wyjaśnić śledztwo.

Jak się dowiedzieliśmy 27-letni instruktor uczy jeździć od maja tego roku. Według świadków, kiedy kursantka wjechała na tory zgasł silnik samochodu. To są jednak nieoficjalne informacje.
Przejazd kolejowy w Twierdziniu nie jest strzeżony. Nie ma tutaj szlabanów, a jedynie sygnalizacja świetlna i gong.

Wiadomości z Mogilna

Jak się dowiedzieliśmy zabezpieczono materiały dowodowe. Teraz trwają oględziny już na komendzie w Mogilnie. Na razie udało się ustalić, że zarówno maszynista, jak i dyżurny ruchu byli trzeźwi.

Wyświetl większą mapę

Czytaj e-wydanie »

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Komentarze 33

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

g
gosc
No własnie moze jakis redaktor dowiedziałby sie jak zdrowie instruktora?
G
Gość
tak to jest jak dzieci uczą dzieci jeździć,
częściowo to wina przepisów, które na to pozwalają.
współczucia dla Rodziny

A jak zdrowie instruktora?
r
retro szofer
tak to jest jak dzieci uczą dzieci jeździć,
częściowo to wina przepisów, które na to pozwalają.
współczucia dla Rodziny
E
EweL
Pamiętaj, że sytuacja nigdy się nie wyjaśni, bo będzie wersja jednej strony. Jemu grozi zakaz wykonywania zawodu. Co chcesz wyjaśniać, gdy jednej osoby już nie ma.

W żadnym wypadku nie zapominam o Osobie, która nie przeżyła tego wypadku.
Chodzi o to, że instruktor po wyjściu ze szpitala tak czy siak będzie musiał przedstawić swoją wersję zdarzeń z tamtego feralnego dnia - nooo chyba, że będzie miał amnezję, ale to już inna bajka...

Pozdr.
G
Gość
Bardzo przykra sytuacja dla rodziny i znajomych Krysi, bo zgasło światełko młodej osoby, która mogła jeszcze w życiu wiele osiągnąć. Z drugiej strony rodzina oraz bliscy instruktora także cierpią. Osądzanie tutaj jest trochę nie na miejscu. Należałoby poczekać z tym do czasu, aż Pan Adam wydobrzeje i przedstawi swoją wersję zdarzeń, bo tylko on tak naprawdę wie, co działo się wewnątrz samochodu. Poczekajmy cierpliwie.
Niestety ale prawdą jest, iż coraz młodsi instruktorzy szkolą przyszłych kierowców i, niestety jak to już wcześniej ktoś wspomniał na innym forum, często bywa tak, że instruktorzy bywają bardzo zmęczeni (lub znudzeni wręcz - "zimny łokieć" + rozglądanie się za dziewczynami), bądź też nadmiernie korzystają z telefonu komórkowego podczas kursu praktycznego. Nie chcę przez to powiedzieć, że ten młody instruktor taki był - nie znam go więc nie oceniam. Jednakże wnioski wysuwam z częstych obserwacji takich sytuacji na ulicach z udziałem "eLek".
Nie ma co gdybać na temat możliwych opcji podczas tego konkretnego wypadku. Wszystko się wyjaśni, tylko musimy poczekać.
Każdego kierowcę obowiązuje ten sam Kodeks Ruchu Drogowego. Kiedy ja zaczynałam swój kurs nauki jazdy parę lat temu to też się bałam, o czym powiedziałam instruktorowi. Początkowo jeździliśmy po mało ruchliwych ulicach miasta - nie naciskał, żebyśmy szybko ruszali do centrum. Wszystko natomiast zależy od podejścia instruktora - od jego znajomości ludzkiej psychiki. Wszystkim kursantom i kursantkom życzę wyrozumiałych nauczycieli bądź nauczycielek jazdy.

Panu Adamowi życzę szybkiego powrotu do zdrowia i aby cała sytuacja się wyjaśniła.

Prośba do ludzi, którzy plują jadem na niektórych forach! Nie dajcie się zawładnąć psychologii tłumu - jak wszyscy idą kogoś zlinczować to ja też! Ten młody człowiek i tak będzie żył z traumą do końca swoich dni.

Miłego dnia!

Pamiętaj, że sytuacja nigdy się nie wyjaśni, bo będzie wersja jednej strony. Jemu grozi zakaz wykonywania zawodu. Co chcesz wyjaśniać, gdy jednej osoby już nie ma.
E
EweL
Bardzo przykra sytuacja dla rodziny i znajomych Krysi, bo zgasło światełko młodej osoby, która mogła jeszcze w życiu wiele osiągnąć. Z drugiej strony rodzina oraz bliscy instruktora także cierpią. Osądzanie tutaj jest trochę nie na miejscu. Należałoby poczekać z tym do czasu, aż Pan Adam wydobrzeje i przedstawi swoją wersję zdarzeń, bo tylko on tak naprawdę wie, co działo się wewnątrz samochodu. Poczekajmy cierpliwie.
Niestety ale prawdą jest, iż coraz młodsi instruktorzy szkolą przyszłych kierowców i, niestety jak to już wcześniej ktoś wspomniał na innym forum, często bywa tak, że instruktorzy bywają bardzo zmęczeni (lub znudzeni wręcz - "zimny łokieć" + rozglądanie się za dziewczynami), bądź też nadmiernie korzystają z telefonu komórkowego podczas kursu praktycznego. Nie chcę przez to powiedzieć, że ten młody instruktor taki był - nie znam go więc nie oceniam. Jednakże wnioski wysuwam z częstych obserwacji takich sytuacji na ulicach z udziałem "eLek".
Nie ma co gdybać na temat możliwych opcji podczas tego konkretnego wypadku. Wszystko się wyjaśni, tylko musimy poczekać.
Każdego kierowcę obowiązuje ten sam Kodeks Ruchu Drogowego. Kiedy ja zaczynałam swój kurs nauki jazdy parę lat temu to też się bałam, o czym powiedziałam instruktorowi. Początkowo jeździliśmy po mało ruchliwych ulicach miasta - nie naciskał, żebyśmy szybko ruszali do centrum. Wszystko natomiast zależy od podejścia instruktora - od jego znajomości ludzkiej psychiki. Wszystkim kursantom i kursantkom życzę wyrozumiałych nauczycieli bądź nauczycielek jazdy.

Panu Adamowi życzę szybkiego powrotu do zdrowia i aby cała sytuacja się wyjaśniła.

Prośba do ludzi, którzy plują jadem na niektórych forach! Nie dajcie się zawładnąć psychologii tłumu - jak wszyscy idą kogoś zlinczować to ja też! Ten młody człowiek i tak będzie żył z traumą do końca swoich dni.

Miłego dnia!
j
jola
Dlaczego pozwolił wjechać, mnie uczyli nie wjeżdżaj jak nie widzisz czy jest wolne, nawet wysiąć z samochodu i nie mówcie, że jak wysiądę na takim przejeździe gdzie nic nie wiedać to będę oferma, wy jesteście gieroje i Wy wjeżdżacie na slepaka - to instruktor podjął decyzję, i pozwolił jej wjechać widząc lub co gorsza nie widząc nadjeżdżającego pociągu, powinien to przewidzieć, ona mogła nie zauważyć. Podziwiam wypowiedź o zjechani z torowiska na rozruszniku, ten kto to pisał chyba sam tak jeździ
j
jiji
jak widział pocią to po co pozwolił wjechać, większość instruktorów tak samo uczy jak sama jeździ a nikt nie jeździ zgodnie z przepisami, jeżeli nie to rzuć kamieniem. Ot Polska właśnie
w
wssss
młody instruktor i brak doświadczenia w nauczaniu, nauczać kogoś jeździć to zupełnie coś innego niż samemu jeździć, wielka tragedia ale to wyłacznie wina instruktora
G
Gość
Z materiału w TVN 24 wynika, że widoczność w tym akurat miejscu jest wystarczająca. Tory są na nasypie, a sam przejazd - oznaczony i wyposażony w odpowiednią sygnalizację świetlno - dźwiękową (pytanie - czy sprawną). Za wcześnie, żeby oceniać kto zawinił, kursantka czy instruktor, u mnie jednak, jako osoby na co dzień szkolącą kierowców rodzi się pytanie - czemu, skoro zgasł silnik w samochodzie akurat na przejeździe, obie osoby nie próbowały wydostać się z pojazdu na zewnątrz? W taki upał okna z pewnością były otwarte, gong sygnalizatora i syrenę lokomotywy na pewno było słychać... Wielka tragedia dla rodzin i najbliższych, nauczka dla nas wszystkich za kółkiem....

Kolego!
Jeśli jesteś z branży to włącz sobie stoper i sprawdź ile czasu potrzebuje kursant jeśli zgaśnie jemu auto, żeby odpalić, ruszyć i przejechać ok. 5m. Podziel się z nami tu na forum swoimi spostrzeżeniami.
Pociąg pokonuje 1km w 30s (120km/h).
P
Prakseda
Tragedia to jedno, ale dziennikarzyny mogliby zadbac o sprawdzenie informacji, a nie malpowac za tvn24.
Czy w okolicy Mogilna jest moejscowosc "Kolodziejowice"?
Jest Kolodziejewo. Nawet po atlas nie trzeba siegac...

Dodam, ze miejscowośc nazywa się TWIERDZIN, a więc wypadek był w Twierdzinie, a nie w TWIERDZINIU!
g
grudziądzanin
Z materiału w TVN 24 wynika, że widoczność w tym akurat miejscu jest wystarczająca. Tory są na nasypie, a sam przejazd - oznaczony i wyposażony w odpowiednią sygnalizację świetlno - dźwiękową (pytanie - czy sprawną). Za wcześnie, żeby oceniać kto zawinił, kursantka czy instruktor, u mnie jednak, jako osoby na co dzień szkolącą kierowców rodzi się pytanie - czemu, skoro zgasł silnik w samochodzie akurat na przejeździe, obie osoby nie próbowały wydostać się z pojazdu na zewnątrz? W taki upał okna z pewnością były otwarte, gong sygnalizatora i syrenę lokomotywy na pewno było słychać... Wielka tragedia dla rodzin i najbliższych, nauczka dla nas wszystkich za kółkiem....
K
Kursant
Adam od maja tego roku OTWORZYŁ Szkołe Jazdy Wcześniej uczył innej szkole Jest instruktorem od 4 lat wiec prosze o sprostowanie a nie jak jest napisane ze uczył od Maja tego roku
G
Gość
Od momentu kiedy zapala się czerwone światło, do czasu nadjechania pociągu, zwykle upływa od kilkudziesięciu sekund do kilku minut. Czy po zgaśnięciu silnika, instruktor kazał kursantce ze stoickim spokojem odpalić silnik i kontynuować jazdę? Nie rozumiem.

Na potrzeby egzaminu szkoli się kierowców, że przez tory, gdzie nie ma "STOPA" przejeżdża się na 2-gim biegu. Na większych nierównościach przy mocnym zwolnieniu gdzie te "mocne" silniki (najczęściej bęzyniaki) około 900cm3 pojemności nie radzą sobie z tym zadaniem, bo to nie diesle o dużej pojemności. Nie szkoli się też jazdy na potrzeby bezpieczeństwa zjechania na tzw "rozruszniku" - bo to na egzaminie jest zabronoione. Uczy się też bezsensownego skręcania kół przednich w "lewo" - przed wykonaniem manewru jeśli skręcamy w lewo, a z przeciwnej strony nadjeżdża pojazd. Wali nam ktoś w tył i jesteśmy już na przeciwnym pasie i karambol gotowy.
G
Gość
nie zawsze. ustawa mówi inaczej. doczytaj. dziwi mnie jednak, że z auta wypadły słupki. to pewnie jedna z takich szkół, co to plac ma na jakimś dziwnym terenie i co przyjazd to ustawia się pachołki. a może i instruktor nie miał uprawnień do szkolenia? teraz i tak prokurator wszystko zbada do siódmego pokolenia wstecz. wyrazy współczucia dla rodziny zmarłej i rannego.

jedziłam z Adamem i ma swoj plac, i uprawnienia, wiec badz łaskaway i nie snuj tu zadnych glupot !
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska