Mężczyźnie postawiono zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, a także zarzut spowodowania ciężkich obrażeń ciała.
Młoda kobieta nie odzyskała jeszcze przytomności - z licznymi obrażeniami, w stanie ciężkim, została przetransportowana do szpitala w Bydgoszczy.
Przypomnijmy, do tragedii doszło w sobotę (15października), około godz.1 w nocy. Na drodze w Śmiłowie (gmina Więcbork) fiat 126 p zjechał na pobocze, uderzył w drzewo i zapalił się.
Przeczytaj również: "Maluch" uderzył w drzewo i stanął w płomieniach. Jedna osoba nie żyje
Na szczęście przed przyjazdem straży i policji na drodze zatrzymał się kierowca, który zaczął gasić malucha i wyciągnął z niego dwie osoby - mężczyznę i kobietę, którzy siedzieli z przodu. Sam poparzył sobie ręce, ale nie patrząc na to, że fiat mógł wybuchnąć, ruszył na ratunek.
- Takie zachowanie to rzadkość - mówi Tomasz Kabat, szef Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej z Sępólna. - Pamiętam, że kilka lat temu w Grochowcu z pomocą płonącemu w samochodzie kierowcy ruszyła kobieta. Poparzyła się, ale nie udało się jej uratować ofiary wypadku.
W tym wypadku jadący maluchem mogą mówić o szczęściu, bo udało się im przeżyć. - Komendant podjął już kroki, aby podziękować mężczyźnie, który ruszył z pomocą - dodaje Kabat.
- W momencie dojazdu jednostek straży pożarnej cały samochód objęty był pożarem - informuje Robert Sieg, rzecznik prasowy strażaków. - Po jego ugaszeniu, w czasie przeszukiwania doszczętnie spalonego samochodu, strażacy zlokalizowali ciało mężczyzny. Był to 35-letni mieszkaniec powiatu sępoleńskiego.
Prokuratura postawiła zarzuty mężczyźnie, który przeżył wypadek. Jak się dowiedzieliśmy, dla sprawy kluczowe znaczenie będą miały jednak zeznania nieprzytomnej kobiety.
- Wyjaśniamy okoliczności zdarzenia - mówi prokurator rejonowy Krzysztof Zhielke. - Musimy zweryfikować zeznania. Mamy też problem dowodowy, bo auto doszczętnie spłonęło i nie zachowały się żadne ślady.
Czytaj e-wydanie »