MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trasa Rajdu Enduro w Świeciu była ekstremalnie trudna [zobacz zdjęcia]

(bart)
Na razie nie wiadomo, czy Kociewski Rajd Enduro doczeka się czwartej edycji. - Nosimy się z takimi planami, ale sprawa zostanie przesądzona dopiero pod koniec września - dodaje Landowski.
Na razie nie wiadomo, czy Kociewski Rajd Enduro doczeka się czwartej edycji. - Nosimy się z takimi planami, ale sprawa zostanie przesądzona dopiero pod koniec września - dodaje Landowski. Andrzej Bartniak
Blisko 280 zawodników wystartowało w trzeciej edycji Kociewskiego Rajdu Enduro, który w większości wiódł po bezdrożach Nadleśnictwa Dąbrowa. Trasa okazała się niezwykle wyczerpująca.

Biorący udział w sobotnim rajdzie dopiero za kilka dni przestaną odczuwać trudy przejazdu, który sprawił tyle niespodzianek. W porównaniu z rokiem poprzednim, trasę skrócono do 65 km, zwiększono jednak trudność. Poziom adrenaliny skutecznie podnosiły nie tylko odcinki specjalne, zwłaszcza parów w Parlinie, ale także problemy z orientacją w terenie leśnym.
Każdy z motocyklistów i kierowców quadów przed startem otrzymał mapę z zaznaczoną trasą, tyle że jak pokazało życie, wielu gubiło się i traciło później czas, żeby trafić na właściwą drogę. - W pułapkę wpadli zwłaszcza ci, którzy zamiast kierować się mapą, jechali po śladach bez żadnej pewności, że ci, którzy dotarli tu wcześniej, faktycznie pojechali prawidłowo - podkreśla Ireneusz Landowski ze stowarzyszenia Obywatelska Inicjatywa Offroadowa, które zorganizowało imprezę. - Ci, którzy zabłądzili lub pojechali na skróty, omijali punkty kontrolne, w których potwierdzano obecność każdego uczestnika.
To właśnie przydarzyło się miejscowemu motocykliście, który dotarł przed zasadniczą grupą ponad godzinę wcześniej. Jechał znanymi sobie skrótami omijając kontrole, co później dyskwalifikowało go na mecie. Brakowało mu trzech pieczątek.
Tuż przed metą na zawodników czekała atrakcja w postaci placu crossowego najeżonego różnego rodzaju przeszkodami. W ubiegłym roku startujący zaczynali rajd właśnie od tego placu, znajdującego się Sulnówku. Teraz na nim finiszowali. W ocenie zawodników, ta zmiana nie była najlepszym posunięciem. - Większość kończyła rajd resztkami sił - mówi Robert Markowski, motocyklista z Terespola. - Pokonywali przeszkody w niezbyt efektowny sposób, bo nie było już sił, żeby poderwać motor czy quada. Każdy chciał jak najszybciej mieć to za sobą. Widzowie mieliby więcej frajdy, gdyby taki przejazd odbywał się na początku lub w połowie trasy.
Nieco inaczej widzi to Landowski: - Tor miał być sprawdzianem umiejętności technicznych, a nie brawury, którą można było obserwować w roku ubiegłym - podkreśla.
Niestety, podczas imprezy doszło do dwóch wypadków. W pierwszym pomocy lekarskiej trzeba było udzielić członkowi obsługi technicznej, który odniósł obrażenia podczas sprawdzania trasy. Do szpitala, z urazem stanu kolanowego, trafił też kierowca quada, który wpadł w rozpadlinę.
Na razie nie wiadomo, czy Kociewski Rajd Enduro doczeka się czwartej edycji. - Nosimy się z takimi planami, ale sprawa zostanie przesądzona dopiero pod koniec września - dodaje Landowski.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska