Jeszcze w 2000 roku państwo K. mieli nadpłatę, niewielką, bo około 35 złotych. Za kolejny rok musieli dopłacić 254 złote, za 2002 już 431, w kolejnym jeszcze o 30 złotych więcej. Sytuacja nie dotyczyła tylko K., ale jeszcze pięciu innych rodzin.
Najpierw próbowali wyjaśnić sprawę, pisali m.in. do burmistrza, prezesa MZK. Ich pytania o sposób rozliczania ciepła, o to, kto pokrywa koszty ogrzania pustego od trzech lat mieszkania po zmarłej lokatorce pozostawały bez odpowiedzi. Lokatorzy skarżyli się też na nieszczelne okna, ubytki tynku i nieprzygotowanie bloku do założenia pomierników ciepła.
- Nie dostaliśmy żadnego rozliczenia za centralne ogrzewanie. Do dziś nie wiadomo, w jaki sposób były naliczane dopłaty. To niezgodne z prawem - mówi pan Ryszard.
Lokatorzy za niezapłacone ciepło zostali pozwani do sądu. 20 stycznia 2006 roku Sąd Rejonowy w Golubiu-Dobrzyniu wydał wyrok niekorzystny dla nich. Odwołali się do sądu wyższej instancji.
27 października państwo K. wnieśli skargę na zarządzanie i dbałość MZK o budynek przy ulicy Sportowej. Komisja Rewizyjna Urzędu Miasta w Golubiu-Dobrzyniu stwierdziła, że skarga jest w części zasadna. Członkowie komisji podzielili pogląd mieszkańców, że MZK niewłaściwie dbał o blok, że od lat nie było tu żadnych remontów, co niewątpliwie wpłynęło na wysokie koszty c.o. Cegiełką do wciąż rosnących rachunków było też puste przez kilka lat mieszkanie po zmarłej lokatorce, w którym zdaniem lokatorów cały czas otwarty był lufcik Mieszkańcy Sportowej 2 zwrócili też uwagę na "dziwne" rachunki: za rzekomą modernizację sieci c.o. (za ponad 15 tys. zł), naprawę rynien.
- Brakowało im pieniędzy to takie głupoty nam przysyłali. Nic nie robili albo pojawiali się na jeden dzień i udawali, że coś robią, a pieniądze chcieli, jak za gruntowny remont - mówi pan K.
Komisja część skargi dotyczącą zarządzania i dbałości o budynek przy Sportowej 2 uznała za zasadną. Poleciła też burmistrzowi miasta, jako jednoosobowemu właścicielowi MZK, zlecenie odpowiednim organom dogłębnego zbadania tych niepokojących informacji, a także zasugerowanie likwidatorowi MZK odstąpienie od windykacji całej zaległości za lata 2001-2004.
Członkowie komisji nie byli w stanie stwierdzić, czy koszty zużycia c.o. były naliczane nierzetelnie. Bezspornym faktem jest natomiast to, że jeszcze w 2000 roku większość lokatorów miała niewielkie nadpłaty, a już w latach 2003-2004 niedopłaty i to sięgające powyżej 400 złotych.