Największe problemy są m.in. ze znalezieniem anestezjologów, internistów czy pielęgniarek. Niewykluczone, że do akcji będzie musiał wkroczyć wojewoda świętokrzyski, który do pracy w szpitalu tymczasowym może oddelegować medyków z innych lecznic. Zbigniew Koniusz liczy też na wsparcie studentów medycyny.
Teoretycznie szpital tymczasowy, jaki powstał na terenie Targów Kielce, jest już gotowy na przyjęcie pierwszych pacjentów. Przynajmniej jeśli chodzi o jego budowę i wyposażenie. Nikt jednak nie ukrywa, że podobnie jak w innych miastach, największym wyzwaniem jest skompletowanie kadry.
- Wspólnie z wojewodą przeprowadziliśmy pierwszą rekrutację personelu już jesienią ubiegłego roku. Większość osób, które wyraziły wówczas gotowość do pracy w szpitalu tymczasowym w Kielcach, podjęła na przestrzeni ostatnich miesięcy pracę w innych szpitalach tymczasowych w kraju – mówi Onetowi Anna Mazur-Kałuża, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach. To ta placówka nadzoruje pracę lecznicy w Targach.
- Oczywiście, tak jak wszędzie, najbardziej do pracy w tym szpitalu brakuje anestezjologów, internistów czy zakaźników, których jest bardzo niewielu – wylicza Anna Mazur-Kałuża. – Brakuje też kardiologów i pielęgniarek. Spora część pań pielęgniarek zatrudnionych w naszym szpitalu i tak już pracuje w ramach nadgodzin, co ma związek z dużą liczbą absencji chorobowych – dodaje.
Przypomnijmy, że szpital tymczasowy w Kielcach już w weekend ma przyjąć pierwszych pacjentów. Na początek do dyspozycji chorych na COVID-19 będzie tam 56 łóżek. Jeśli zapotrzebowanie będzie większe, mogą pojawić się problemy.
Źródło: Onet
