https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trzecią dobę trwają poszukiwania 80-letniej kuracjuszki z Torunia. Syn jest zrozpaczony

(iga)
Takie ulotki rozwiesza syn zaginionej Teresy Dąbrowskiej
Takie ulotki rozwiesza syn zaginionej Teresy Dąbrowskiej
- To już trzecia doba, a mama nie jest wytrzymała na zimno. Nikogo też nie poprosi o pomoc - mówi drżącym głosem Krzysztof Dąbrowski, syn zaginionej kuracjuszki. Chorej na chorobę Alzheimera.

Kobieta zginęła ok. godz. 10.40 w piątek. We wtorek przyjechała z Torunia z mężem do sanatorium w Ciechocinku. Byli tu rok wcześniej, także na turnusie świąteczno-noworocznym. - Bardzo się im podobało, więc namówiłem ich, by skorzystali z takiego pobytu także w tym roku - mówi syn. Dodaje, że ojciec jest zdrowy, opiekuje się mamą. Nie tylko on, cała rodzina. W Ciechocinku była też siostra.

W piątek wybierali się do kościoła. - Gdy tata zamykał drzwi pokoju, nie zauważył ani on, ani siostra, że mama wsiadła z innymi kuracjuszami do windy. Zaproponowali jej podwiezienie samochodem do kościoła. Zgodziła się, ale gdy dojechali, nie weszła do środka, chciała zaczekać na rodzinę - tyle ustalił syn. Potem po kobiecie ślad zaginął. Nie ma cienia żalu do sanatorium. - To nieszczęśliwy zbieg okoliczności, ze akurat podjechała winda, a mama do niej wsiadła - mówi.

Czytaj: W Ciechocinku i okolicach wznowiono poszukiwania zaginionej kuracjuszki

Dodaje, że mama nie jest wytrzymała na zimno - Może weszła do tego kościoła, albo chciała poszukać miejsca, by się ogrzać? Może wydawało się jej, że trafi do sanatorium? - zastanawia się. Jest pewien, że nie trafiłaby, bo nawet w Toruniu blisko domu traciła orientację.

Kobiety wciąż poszukuje policja i strażacy. Dziś poszukiwania rozciągnięto na pobliski Nowy Ciechocinek i Wołuszewo, Przeszukiwane są też klatki schodowe i piwnice osiedla Spółdzielni Mieszkaniowej w pobliżu sanatorium. Syn kobiety przywiózł z Torunia ulotki ze zdjęciem zaginionej matki. Wiesza je w Ciechocinku. Gdy uświadamia sobie, że to trzecia doba poszukiwań, w oczach stają mu łzy. - Mam nadzieję, że mama jest gdzieś w cieple - mówi cicho.

- Ktoś zadzwonił do siostry i powiedział, że widział, jak osobę o podanym rysopisie, prowadzoną przez kogoś do autobusu. Jeśli gdzieś wsiadła, mogła wysiąść wszędzie. Nie ma orientacji w terenie - mówi Krzysztof Dąbrowski

Mąż kobiety jest w szoku. Nie chce rozmawiać w dziennikarzami.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 14

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

g
gość

pojawią się tak jak robią to co roku. chyba komuś na głowę padło, żeby mir życia okręcać tylko wokół miejsc gdzie są kamery.

kiedyś kamer nie było i ludzie żyli. Dziś też żyją. Jak nie potrafisz żyć bez kamer i ciągłego śledzenia to idź do psychologa albo zatrudnij się jako małpa w zoo

G
Gość

Monitoring u nas jest całkowicie zbędny nie mówiąc o tym że wydaje się na niego wielka kasę a jest całkowicie nieskuteczny i bezużyteczny. Myślę, że jest okazja do zastanowienia się nad dalszym jego istnieniem

G
Gość

jak ty sobie wyobrażasz "prawdziwy" dworzec PKS po północnej stronie tego zapyziałego miasteczka?

G
Gość

daj juz spokoj z napychaniem kasy na instalacje kamer. Prawdziwy dworze PKS przy parkingu na który miasto wpakowało bombe kasy z naszych podatków (dodam również że jest monitorowany za pomocą kamer i obserwowany przez obsługę kempingu) znajduje się przy ulicy Kolejowej. I to tam był planowany dworze PKS i jego przeniesienie. Idąc tym krokiem zaraz na kazdym skrzyzowaniu musialaby byc kamera monitoringu. Błędne koło.

G
Gość

gdyby przy PKS był monitoring w ciągu 5 minut udałoby się ustalić, że starsza pani wsiadła do autobusu, jadącego do "stolycy"

G
Gość

teraz to państwo Dąbrowscy nie prędko pojawią się w tym zapyziałym miasteczku, jak i inni bożonarodzeniowi wczasowicze, przy PKS nie ma nawet monitoringu

G
Gość

czyli wsiadła do PKS Słupsk o godzinie 11.17, albo w Komfort Busa o 13.35, bo tylko takie autobusy tego dnia przejeżdżały przez to nędzne, prowincjonalne miasteczko, zapomniane przez Boga i ludzi

G
Gość

re gosc

 

Dragon nie zajmuje się monitoringiem od grudnia 2013 roku. Myślę że o sprawność i funkcjonowanie systemu pytania powinny paść pod adres innej firmy z Ciechocinka ktora zajmuje sie monitoringiem.

 

Najważniejsze jest to że Pani się odnalazła.

G
Gość

Pani się odnalazła ! :) w Warszawie

G
Gość

na pewno nie wsiadła do autobusu, odjeżdżającego do Bydgoszczy planowo o 10.25, notabene, kierowca tego autobusu w tym właśnie dniu odjechał 4 minuty przed rozkładowym odjazdem, co jest czynem nagannym, ponadto, dziwię się, ponoć w miasteczku funkcjonuje coś takiego, co się nazywa monitoring - tzw. dragona i kamery nic nie uchwyciły? czy tego dnia monitoring był włączony?

G
Gość

niestety było dużo połączeń, gdyż zaginęła w drugi dzień świąt, gdyby wsiadła do autobusu w pierwszy dzień świąt, to łatwiej byłoby ustalić fakty, ponieważ tego dnia zaledwie kilka autobusów odjeżdżało z miasteczka

G
Gość
Policja powinna sprawdzić wszystkie połączenia autobusowe z tego dnia. Przecież to święta więc nie było tych połączeń aż tak dużo..
j
jeej

Też mi się tak wydaje...jak na moje za pózno podane to zostało w mediach

g
gość

Może pojechała autobusem do Torunia, tam jej szukajcie.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska