Początek koszmaru w Ciechocinku
Mieszkanki jednego z pokoju w Szpitalu Uzdrowiskowym "Dom Zdrojowy" w Ciechocinku zostały pogryzione przez pluskwy. Cierpienie kuracjuszek zaczęło się już pierwszej nocy. Rano pogryziona przez pluskwy kobieta zwróciła się do pracownika sanatorium.
- Wmówiono mi, że to komary. Też zaczęłam w to wierzyć, ale moje współlokatorki też miały te same rany. Powtarzało się to każdej nocy. Byłyśmy praktycznie od samego pobytu narażone na cierpienia psychiczne i fizyczne - tłumaczy kuracjuszka (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - Zostałyśmy przeniesione do innych pokojów. Jednak pojawiły się kolejne bolesne ślady nie tylko po ugryzieniach pluskiew. Coraz więcej mieszkańców skarżyło się na bąble, a lekarz mówił, że to komar. Tu nie ma komarów, na noc zamykamy okna i nie włączamy świateł, żeby nie przyciągać jakichś owadów - tłumaczy nam kobieta.
Po dwóch tygodniach kuracjuszki zostały przeniesione do innych pokoi. Jednak nie przyniosło to ulgi. - Turnus trwa 21 dni, dość późno. To był pobyt po pobycie szpitalu, ale nie odpoczęłam i nie nabrałam sił - tłumaczy nam kuracjuszka.
Od czasu zgłoszenia problemu do dyrektora obiektu, rozpoczęto sprzątanie, ale stan budynku pozostawiał wiele do życzenia.
- Od czasu naszej skargi do dyrektora obiektu zaczęło się w końcu sprzątanie, bo w budynku panował brud, śmierdzące kanapy w górnych korytarzach i różne insekty w łazienkach, ćmianki, larwy. Na dodatek zapchane wiecznie WC. Na naszą prośbę o wymianę WC, pani pokojowa powiedziała, że mamy spłukiwać kał miską z wodą. Jesteśmy po operacjach z zakazem schylania - dodaje.
Skargi i oczekiwania kuracjuszek
Panie, które zostały pogryzione przez pluskwy, złożyły oficjalne skargi do Prezesa Uzdrowiska Ciechocinek, dr. Marcina Zajączkowskiego, domagając się zwrotu poniesionych kosztów.
Konieczne było wdrożenie dodatkowego leczenia i zakup maści na ugryzienia.
- Byłam u dermatologa, otrzymałam zaświadczenie, że zostałam pogryziona przez pluskwy i inne insekty. Na pewno będziemy ubiegać się o odszkodowanie. To nie do pomyślenia, żeby w tak rozsławianym Ciechocinku były takie warunki - mówi kuracjuszka. - To upodlenie człowieka. Na dodatek w deszcz musiałam iść do lekarza, a przecież byłam na leczenie sanatoryjnym, bo utrudniano nam wizyty w sanatorium.

Reakcja władz sanatorium w Ciechocinku i dalsze kroki
Kuracjuszki poinformowały także aleksandrowski Sanepid o problemie z pluskwami.
- Czekam na pismo po kontroli w obiekcie. Po powrocie powiadomiłam także swój oddział NFZ. Inne panie, zrobiły to samo - wyjaśnia kobieta. - Zbyt późno zostałyśmy przeniesione do innych pokoi. Mamy nadzieję, że NFZ też sprawdzi warunki w Domu Zdrojowym w Ciechocinku.
Sprawę osobiście monitoruje prezes zarządu Uzdrowiska Ciechocinek S.A., dr Marcin Zajączkowski:
- Obiekty należące do Spółki podlegają regularnej dezynsekcji i deratyzacji, zgodnie z obowiązującymi przepisami sanitaryjnymi. W przypadku podejrzenia wystąpienia insektów, natychmiast wdrażamy procedury, w ramach których pacjenci są przenoszeni do innych pomieszczeń, a w ich pokojach przeprowadzana jest dezynfekcja. Profilaktycznie, odbywa się ona także w pokojach, do których przeniesiono poszkodowanych pacjentów, zaraz po ich wyjeździe. Chcę nadmienić, iż w takich przypadkach, nadzór nad realizacją działań zapobiegawczych w obiekcie prowadzą również służby sanitarne - wyjaśnił dr Marcin Zajączkowski.
Jak podkreśla prezes zarządu Uzdrowiska Ciechocinek S.A. przyczyny pojawienia się pluskiew mogą być różnorodne i nie wynikają ze złych warunków higienicznych. -Praktyka pokazuje, że najczęściej insekty te przedostają się do pokoi hotelowych z lokalizacji zewnętrznych, takich jak np. środki komunikacji czy tkaniny bądź tekstylia pochodzące z drugiej ręki.
Zarząd spółki nadzoruje rozwiązanie zaistniałej sytuacji i deklaruje niezbędne wsparcie: - Oczywiście, jeśli pacjentki poniosły dodatkowe koszty, zostaną one zwrócone – dodaje dr Marcin Zajączkowski.
Sytuacja w Szpitalu Uzdrowiskowym "Dom Zdrojowy" w Ciechocinku jest poważna i wymaga natychmiastowych działań. Kuracjuszki, które doświadczyły bolesnych ugryzień przez pluskwy, oczekują na wyniki kontroli oraz zwrot poniesionych kosztów. Sprawą zajmują się zarówno sanepid, jak i NFZ, co daje nadzieję na poprawę warunków w przyszłości.