- Zawrócił pan Wisłę kijem, obwieszczając, że może będzie pan kandydował na burmistrza Chojnic, bo wcześniej konwencja SLD udzieliła poparcia Arseniuszowi Finsterowi. Skąd ten pomysł?
- Po pierwsze - namawia mnie wielu chojniczan. Po drugie - prawica też ma drugiego kandydata, po trzecie - nie ma wyrazistego kandydata centrolewicy. I wreszcie po czwarte - jeżeli PiS wystawia swojego lidera powiatowego, prominentnego działacza administracji państwowej, to ja też mogę kandydować - jako skromny ekonomista, były poseł i wiceburmistrz Chojnic.
- Postawił pan swoich kolegów w trudnej sytuacji.
- O moim zamiarze już 2 października wiedzieli zarówno Mirosław Kiedrowicz, jak i Zbigniew Gawroński, a więc osoby ze ścisłego kierownictwa. Było posiedzenie sztabu wyborczego SLD, na którym dowiedziałem się, że jest drugi kandydat z prawej strony. Powiedziałem, że też rozważę kandydowanie na burmistrza Chojnic. I jeśli podejmę decyzję o kandydowaniu, na pewno powiadomię o tym struktury partyjne i skonsultuję z nimi ten pomysł.
- A kiedy decyzja?
- W poniedziałek, po wcześniejszym posiedzeniu zarządu.
- A na dziś, jest pan raczej na tak, czy na nie?
- Na 51 do 49, ale nie powiem, za czym.