- Panie starosto, "Pomorska" podsumowuje pracę lokalnych samorządów. Teraz chcemy się przyjrzeć powiatom i starostom. Za co można was pochwalić, z czego jest pan zadowolony, jeśli chodzi o mijającą kadencję?
- To kadencja historyczna dla powiatu, bo pozyskaliśmy najwięcej w historii pieniędzy z funduszy europejskich. W pełni skorzystaliśmy z możliwości, co pozwala rozwijać cały powiat zgodnie z wcześniejszą strategią i naszymi pomysłami. Nasze cztery duże projekty drogowe będą realizowane, inwestujemy w infrastrukturę sportową. Zauważyliśmy, że pozycja powiatu w branży turystycznej słabnie, stąd projekt "W labiryntach natury".
- Ale jego realizacja jest opóźniona. Słuchać głosy, że nie radzicie sobie ze sprawami formalnymi...
- Doskonale sobie radzimy z formalnościami! Na pewno nie jesteśmy w tyle, a opóźnienia biorą się z naszego uporu, żeby wybudować ważniejszą i dla powiatu, i dla gminy ścieżkę rowerową Tuchola - Świt - Tuchola. Gdybyśmy w zamian zdecydowali się na ścieżkę z Tucholi do Gołąbka, to umowa byłaby już podpisana. Woleliśmy jednak, żeby rozpoczęcie projektu opóźniło się o dwa-trzy miesiące, ale było korzystniejsze. Podpisanie przez nas umowy jest jednak pewne, a partnerskie gminy mogą szukać wykonawców.
- Sporym wydatkiem dla powiatu jest szpital.
- W tym roku powinna się skończyć rozbudowa szpitala, trwa też wyposażanie placówki w nowoczesny sprzęt. To ogromne przedsięwzięcie, które ogranicza inne inwestycje.
- Z jakich decyzji nie jest pan zadowolony? Co z perspektywy czasu okazało się bublem?
- Porażka wszystkich powiatów w Polsce to drogi lokalne i powiatowe. Potrzebny jest inny pomysł na finansowanie, bo to sieć dróg życia - prowadzących do szkoły, pracy.
- A lokalne decyzje, które chciałby pan cofnąć?
- Mieliśmy dużo czasu, żeby przyjrzeć się różnym pomysłom i nie decydować pochopnie. Nie żałuję niczego. Gdybym mógł coś zmienić, to pewnie mielibyśmy astrobazę. Kiedy jednak trzeba było się na to decydować, zgoda na obserwatorium byłaby nieodpowiedzialna - za duże ryzyko. Reguły zmieniły się w trakcie gry. Wcześniej była mowa o tym, że trzeba będzie utworzyć dwa etaty dla opiekunów obserwatorium. Proponowaliśmy naszych nauczycieli na umowę-zlecenie, ale nie było na to zgody. Nie stać mnie na dwa etaty - gdybym mógł wybrać, to przydałyby się bardziej do audytu i rozliczania unijnych pieniędzy. Po trzech-czterech miesiącach zmieniły się zasady. Teraz można wyszkolić nauczycieli jako opiekunów bazy. Liczę jednak na to, że atrakcją powiatu będzie największy teleskop w Osiu.