Dziury, koleiny i zapadnięte studzienki w jednej z głównych ulic miasta dają się we znaki nie tylko kierowcom. - Nasze domy całe się trzęsą. Jest niesamowity hałas, nie mogę nawet otworzyć okna - skarży się mieszkanka jednego z domków przy Warszawskiej. - A przecież budynki od tego pękają.
To trasa przelotowa dla wielu tirów i aut dostawczych, które są największym utrapieniem dla miejscowych. - Niby jest ograniczenie prędkości, ale nikt się do niego nie stosuje. Filiżanki się ruszają, szklanki spadają. Najgorzej jest, jak jadą tiry z pustymi naczepami - dodaje kobieta. - W naszym mieście stawia się na sport, turystykę i kulturę. To ładnie, ale o starszych osobach myśli się niewiele...
Łatają dziury
Janusz Dąbka, szef Rejonu Dróg Wojewódzkich w Tucholi, zapewnia, że stara się na bieżąco dbać o szosę. - Dziury uzupełniamy masą na zimno. W październiku wejdzie na drogi firma, która wygrała przetarg - mówi Dąbka. - Czekam też na pieniądze na remonty jesienne.
Czy tucholanie mogą liczyć jedynie na klejenie dziur? Szosa wymaga gruntownych zmian. - Warszawska jest ujęta w planie do przebudowy. Jest już nawet sporządzona dokumentacja - mówi szef ZDW.
Chodzi o odcinek od skrzyżowania z Nowodworskiego do marketu Polo. Konkretów co do terminu prac wciąż jednak brak.
Poprawić pasy
Miejscowi zwracają też uwagę na starte pasy i brak oznakowania poziomego. - Cegielniana albo Warszawska są słabo oznakowane, pasy są niewidoczne. A przecież tamtędy dzieci chodzą do szkoły - martwi się jedna z mam.
Ten kłopot uda się rozwiązać wcześniej - już we wtorek drogowcy zajęli się malowaniem. - Jesteśmy w trakcie poprawiania linii. Zapewniam, że w pierwszy dzień szkoły wszystko było gotowe - mówi Dąbka.