Na problem zwracali uwagę i uczniowie, i nauczyciele: koła zainteresowań zazwyczaj są organizowane popołudniami. Ci, którzy mieszkają w mniejszych miejscowościach i codziennie dojeżdżają do szkoły, zazwyczaj muszą rezygnować z dodatkowych zajęć. Powód? Nie mają jak wrócić do domu po lekcjach. - Mamy bogatą ofertę zajęć pozalekcyjnych, ale młodzież z niej nie korzysta, bo powrotny autobus ma np. o 15.15 - przyznaje starosta Piotr Mówiński.
Sprawą jeszcze w czasie trwania roku szkolnego zainteresował się wicestarosta Tadeusz Zaborowski. Proponował dwom działającym na tucholskim rynku przewoźnikom, by trochę zmodyfikowali rozkłady jazdy. - Są programy, z których moglibyśmy pozyskać środki na dodatkowe lekcje, ale co z tego, skoro młodzież nie może z nich korzystać. Może udałoby się uruchomić dodatkowe kursy choć dwa-trzy razy w tygodniu - mówi. Jego zdaniem warto o tym pomyśleć jeszcze w wakacje, bo w sierpniu układany jest plan lekcji.
- To jest do zrobienia, nie widzę problemu - mówi Bartosz Jankowski, szef Janturu. - Ale inicjatywa powinna leżeć po stronie nauczycieli. Jeśli będzie zainteresowanie konkretną porą i z kursu będzie chciało korzystać pięć, dziesięć, piętnaście osób, to go wprowadzimy. Jedynym ograniczeniem jest dla mnie tabor.
Chojnicki PKS też czeka na konkretnie propozycje, choć nie deklaruje już tak chętnie jak konkurent uruchamiania dodatkowych kursów. Dyrektor ds. przewozów Marlena Milachowska twierdzi jedynie, że póki co firma nie będzie likwidowała kolejnych połączeń. Dobre i to, bo jeszcze przed wakacjami PKS przeprowadził spore cięcia w rozkładzie jazdy.
Radny Michał Mróz ma inną propozycję. - Może pójść śladem niektórych gmin, które dowożą młodzież własnym autobusem? - zastanawia się. - Bo inaczej uczniowie zawsze będą uzależnieni od przewoźnika.
Czasu na podjęcie decyzji nie zostało wcale tak dużo. Wicestarosta obiecał wystosować odpowiednie pismo do dyrektorów szkół. Czy od września wszyscy chętni będą mogli korzystać z zajęć pozalekcyjnych?