Fundacja Miłosza Melnyczka "Mały Książę" działa od kilku miesięcy, od stycznia - z oficjalnym wpisem do KRS. Jej twórcy - prezes Miłosz Melnyczek i jego zastępca Krzysztof Berendt - chodzą do liceum profilowanego. Są młodzi, ale nie brakuje im pomysłów.
W statucie fundacji wśród celów zapisali m.in. zapobieganie patologiom społecznym oraz zachęcanie dzieci i młodzieży do rozwijania talentów i kreatywności. Jak w praktyce chcą się do tego zabrać? - My już działamy! - mówi Melnyczek. - Pomagamy uczniom, prowadząc coś w rodzaju korepetycji. Licealiści pomagają gimnazjalistom. Zapraszamy każdego, kto chce dołączyć do grona wolontariuszy.
Ogłosili też konkurs fotograficzny. Temat zdjęć? Dowolny.
Jak sami mówią, to nie jest ich pierwsze spotkanie z wolontariatem. - Na początku było oddawanie krwi, pomoc sąsiedzka w lekcjach. Byłem też wolontariuszem w Stowarzyszeniu Rodziców Dzieci Specjalnej Troski - mówi Miłosz Melnyczek.
Napisali list poparcia do radnych powiatowych po tym, jak jeden z nich zaproponował obniżenie diet o 10 proc. i przekazanie zaoszczędzonych pieniędzy na rzecz organizacji pozarządowych. "Jesteśmy pełni podziwu dla tejże inicjatywy" - piszą, licząc na to, że pomysł zostanie zrealizowany.
W planach mają stworzenie nieodpłatnego punktu poradnictwa prawnego i obywatelskiego, chcą też działać na rzecz niepełnosprawnych, tworząc dla nich podjazdy i barierki, oraz na rzecz osób znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej i zdrowotnej, wspierając je materialnie.
Ich marzeniem jest utworzenie świetlicy środowiskowej. - W powiecie co prawda są takie świetlice, ale większość dla niepełnosprawnych - mówi Melnyczek. - Chcielibyśmy, by było też miejsce dla młodzieży - dla tych, którzy wieczory spędzają przed komputerem albo się nudzą. W naszej świetlicy mogliby wziąć udział w zajęciach, spotkać się ze specjalistami, posłuchać wykładów na ciekawe tematy.
Miłosz i Krzysztof mają już plan, jak zdobyć pieniądze. - Chcemy starć się o środki europejskie na ten cel - mówią.
Czy mają doświadczenie w aplikowaniu o środki unijne? - My nie, ale mamy sporo kontaktów i osoby, które nam pomogą - odpowiadają.
Czytaj e-wydanie »