Mleczarnia przechodzi głęboką restrukturyzację. Niestety, wiąże się to częściowo ze zwolnieniami. Najwyraźniej z tego powodu powróciły plotki o rychłym zamknięciu zakładu, potęgowane brakiem na sklepowych półkach mleka w folii spod szyldu "Bromilk".
Tymczasem z myślą o specjalizacji w produkcji twarogów i jego przetworów szefostwo firmy zrezygnowało z dotychczasowej gamy produktów.
- Dlatego od miesiąca w brodnickich sklepach nie ma już mleka w folii, kefirów i jogurtów. Stawiamy na twaróg, serki homogenizowane i maślane. Te produkty
posiadają już unijne certyfikaty.
Na sklepowych półkach pozostanie też mleko w kartoniku - mówi Robert Jadwiszczyk, który tuż po świętach objął stanowisko prezesa "Bromilk" po Marku Peście.
- O ukierunkowaniu produkcji zadecydowały względy ekonomiczne. Wybór był prosty. Nasze twarogi były wielokrotnie nagradzane.
Korzystają z nich firmy z całej Polski,
wśród nich m.in. cukiernie Adama Sowy - przyznaje Wojciech Kalisz, wiceprezes mleczarni.
Na modernizację produkcji firma wydała już blisko osiem milionów złotych. Pieniądze zarząd pozyskał z kredytów, funduszy europejskich oraz od udziałowców.
- Dzięki temu firma uczyniła milowy krok - przekonuje wiceprezes.
W najbliższych latach posypią się kolejne złotówki m.in. dwa miliony na maszyny do ultrafiltracji, obróbki twarogu.
- Poprawi to jakość naszych produktów. Po ultrafiltracji twaróg jest bardziej puszysty. Jednocześnie zwięszy się wydajność - zapewnia prezes.
W dalszej kolejności modernizacji ulegnie plac manewrowy.
Zarząd snuje plany co do zagospodarowania
starych budynków, gdzie kiedyś mieściła się m.in. administracja.
O dobrej kondycji firmy niech świadczy fakt, że szefowie spotkają się dziś
z przedsiębiorcami ze Słowacji i Niemiec,
zainteresowanymi importem produktów "Bromilk".
A w kolejce ustawiają się już kolejni chętni z kraju i zza granicy. Argumentem są dla nich znakomita jakość produktów i europejskie certyfikaty.
- Wcześniej rozmowy kończyły się na etapie pytania o certyfikat - śmieje się Wojciech Kalisz.