- Wprowadził się już pan do prezydenckiego gabinetu w ratuszu?
- Nie, jeszcze nie. Czekałem na oficjalne ogłoszenie wyników wyborów w Dzienniku Ustaw, w ciągu siedmiu dni, zostanę zaprzysiężony. Wszystko wskazuje na to, że złożę ślubowanie już w poniedziałek. Dopiero wtedy rozpocznę pracę w magistracie.
- A co robi pan teraz?
- Wciąż jestem dyrektorem szpitala. Wczoraj na przykład byłem w Bydgoszczy, uzgadniałem kontrakty na przyszły rok.
- Kiedy poznamy nazwiska pańskich zastępców?
- Wkrótce po przejęciu przeze mnie funkcji prezydenta. Jedno z tych nazwisk jest znane. Już podczas kampanii wyborczej mówiłem, że jeśli zostanę wybrany, moim pierwszym zastępcą zostanie pan Jacek Kuźnie-wicz, dotychczasowy dyrektor Departamentu Wdrażania Programów Regionalnych w Urzędzie Marszałkowskim w Toruniu, specjalista od pozys- kiwania pieniędzy z Unii Europejskiej.
- A pozostali?
- W tym przypadku o nazwiskach mówić jeszcze nie mogę. Nie jest bowiem tajemnicą, że opcja, którą reprezentuję, czyli Lewica i Demokraci, zawarła porozumienie z Platformą Obywatelską oraz Blokiem Troski o Włocławek. To porozumienie daje nam większość w Radzie Miasta i pozwoli wspólnie rządzić Włocławkiem. A skoro wspólnie mamy podejmować decyzje, to jednym z moich zastępców będzie przedstawiciel Platformy, kolejnym reprezentant Bloku Troski... Jestem przekonany, że nazwiska dwóch kolejnych wiceprezydentów będą znane już w najbliższych dniach.
- Pańska wypowiedź przeczy pojawiającym się tu i ówdzie pogłoskom, że zamierza pan wprowadzić do ratusza kolegów z SLD, którzy ponieśli porażkę w wyborach do Sejmiku Województwa.
- To rzeczywiście jakieś historie wyssane z palca. Nie miałem i nie mam takich planów.
- Magistraccy urzędnicy nie kryją jednak niepokoju o swoje miejsca pracy. Jest pan nowym prezydentem, ale strukturę organizacyjną ratusza zna pan doskonale. Czy widzi pan konieczność zmian?
- Niepokój pracowników nie do końca jest uzasadniony. Oczywiście zmiany będą, ale wcale nie muszą oznaczać zwolnień. Gołym okiem widać, że są wydziały, gdzie ludzie nie urabiają sobie rąk po łokcie, są i takie, gdzie pracownicy są naprawdę przeciążeni pracą. Nie wykluczam więc przesunięć z jednej komórki organizacyjnej do drugiej, ale jest jeszcze za wcześnie, by mówić o konkretach. Najpierw muszę się przyjrzeć i zadaniom poszczególnych wydziałów, i ludziom, którzy są w nich zatrudnieni.
- Sam fakt, że zamierza pan mieć trzech zastępców, a nie dwóch, już oznacza zmiany.
- Tu chodzi o kwestię, która mnie, jako przewodniczącego komisji Rady Miasta do spraw gospodarki komunalnej, niepokoiła w minionej kadencji szczególnie. Niejasny status pionów inwestycji i zamówień publicznych, wydziałów gospodarki komunalnej i zamówień publicznych plus instytucje, rzekomo pozyskujące pieniądze z Unii Europejskiej. Na dobrą sprawę nie do końca było wiadomo, kto komu podlega i za co odpowiada. A efekty widać gołym okiem. Dodając Miejski Zarząd Dróg, mamy tworzywo, które winno napędzać gospodarkę w mieście. Jednak nie tak, jak do tej pory, że wszyscy zajmują się wszystkim. Dlatego w ramach newralgicznych wydziałów zamierzam stworzyć zespoły tematyczne, odpowiedzialne za poszczególne dziedziny. Te wszystkie sprawy wymagają pilnego uporządkowania i zajmie się nimi wiceprezydent Jacek Kuźniewicz.
- Unijne pieniądze to sprawa szczególnie ważna. Sam Kuźniewicz tu nie wystarczy...
- Pewnie nie, ma jednak doskonałe rozeznanie, gdzie pracują ludzie umiejący skutecznie wyrywać unijne środki. Niech podkupi tych najlepszych.
- Chyba niełatwo jest planować, mając w perspektywie konieczność spłaty ponad stuosiemdziesięciomilionowego długu?
- Nie mamy jednak wyjścia. Ubolewam, bo cztery lata temu, zanim jako wiceprezydent odszedłem z magistratu, przygotowaliśmy całą "inżynierię" finansową. Realizacja tamtych zamierzeń pozwoliłaby nam uporać się z zadłużeniem w ciągu najbliższych lat. Mam wrażenie, że nasze opracowanie trafiło do kosza, teraz dług jest jeszcze większy. Pojawiły się jednak nowe instrumenty finansowe, są nowoczesne firmy doradcze i banki, oferujące korzystniejsze sposoby spłat zadłużeń. Będziemy z nich korzystać.