Nie zanosi się na odwołanie zarządu, więc jedyna nadzieja w odejściu Stanisława Drozdowskiego.
Co dzieje się w powiecie sępoleńskim, że nie milkną głosy, że zarząd w takim składzie nie przetrwa. Sześcioosobowy klub PSL i siedmioosobowe Przymierze tylko razem mogą rządzić przy 19 radnych.
Zgrzyty były i choć ostatnio przybrały na sile, wszystko wyciszono. Powód - wybory parlamentarne. PSL i Przymierze zaakceptowali umowę. Jarosław Dera, szef klubu radnych PSP w Radzie Powiatu potwierdza, że nie ma mowy o odwołaniu zarządu. A starosta przyznaje, że całej umowy nie zrealizowano, bo wicestarosta nie jest z PSL. - Taki był układ sił, bo Henryk Pawlina został zgłoszony, gdy okazało się, że Jan Spirka nie miał szans w głosowaniu - _twierdzi Stanisław Drozdowski. - I dostał dziesięć głosów. _
Ludowcy od początku uważali, że Pawlina powinien zrezygnować, ale Przymierze jest zdania, że władze powiatu są optymalnie obsadzone.
Po trzech spotkaniach jest pozorny spokój. Dlaczego? Ano idą wybory i możliwe, że jedno stanowisko się zwolni. Chodzi o fotel starosty. Drozdowski w najlepszym wypadku może zostać posłem, bo startuje z listy Platformy, albo radnym sejmiku wojewódzkiego, jeśli do Sejmu wejdzie tucholanin Jarosław Katulski. - Czekamy na wakat - jasno mówi Dera. - Może wszystko odbędzie się bezboleśnie.