"Piszę to w imieniu wszystkich poniżanych kasjerek i kasjerów pracujących w hipermarketach, supermarketach itp. Historyjka ta zdarzyła się naprawdę i nie wymyśliłem ani jednego momentu, jaki mnie się przydarzył podczas pracy w kasie w jednym z hipermarketów" - zaczął swoją historię.
To, co słyszymy, to poezja nie dla cywilizowanych ludzi
"Sobota, dochodzi godzina 22.00, czyli koniec pracy dla osób, które zaczęły swoje obowiązki o godzinie 14.00 lub 15.00. Kolejki zawijają się aż w regały. Ale nie ma wyjścia, trzeba skończyć to, co się zaczęło, by klient nie poczuł się obrażony, że musi szukać miejsca w nowej kolejce.
Tak więc pracujemy. Dostaję telefon, że zbliża się koniec mojej pracy i mam sobie zamknąć kolejkę, więc kończę "kasować" klientów, którymi się zająłem w trakcie rozmowy telefonicznej z przełożonym. Podchodzę na koniec kolejki do miłych Państwa. Wszystko szło pięknie do momentu, kiedy kolejka zaczęła się kurczyć. Nagle, jak spod ziemi, znaleźli się klienci, którzy mieli na celu jedną rzecz - wkręcić się w kolejkę, żeby być jak najszybciej obsłużeni.
Nie mam nic przeciwko osobom niepełnosprawnym lub kobietom z małymi dziećmi lub w ciąży, ale klienci. Jednak ci, którzy mają parcie na szkło, ponieważ chcą się napić piwa, to już nie na nasze nerwy. Oczywiście odmawiam każdemu, kto ustawia się dodatkowo w kolejce, która jest już zamknięta, ale jakich rzeczy się nasłuchamy, to już poezja, ale niestety, nie dla cywilizowanych ludzi".
Widzisz synuś, musisz się uczyć, bo skończysz na kasie w markecie
Czytamy dalej: "Wydawać się by mogło, że niektórzy ludzie wyglądem coś reprezentują, ale zdarza się, że szykowna kobieta lub pan potrafią dopiec tak, że czasami zastanawiam się, po co ja tam pracuję.
Przykład: "robić się im nie chce",**"w marketach **pracują tylko nieuki", albo mama mówi do dziecka, "widzisz synuś, musisz się uczyć, bo skończysz na kasie w markecie".
Nikt nie bierze pod uwagę, że większość ludzi skończyła studia, posiada dyplomy. Nie twierdzę, że są też osoby bez matury, ale to też bardzo miłe i przyjazne osoby. Wcale nie są to bezmózgi, maszyny - cyborgi lub krasnale robocze, które chce wszystko zrobić na odwal i uciekać z miejsca pracy. Jeżeli ktoś chce uciekać z pracy, to jedynie dlatego, że klienci potrafią nam dopiec tak, że ma się wszystkiego dość
Wracając do zdarzeń, których pisałem na początku, chciałem tylko uniknąć ostrych konwersacji z klientami. Wtedy od jednego pana usłyszałem, że "jak mi się chce lać, to mogę sobie włożyć pampersa!!! Popierdolony chuju". To są dosłowne słowa klienta do mnie.
Tak właśnie wygląda nasza praca, jesteśmy poniżani, nie mamy prawa mieć złego dnia, ponieważ klient potrafi nam powiedzieć, że "o pewnie balował cała noc, a teraz śpi zamiast pracować".
Rzuca się nam pieniądze jak psom
Nie twierdzę, że nie potrafimy sobie z tym poradzić, ale niektóre sytuacje uwłaczają nam jako ludziom. Czasami się wstydzę, że jestem Polakiem.
Pracując już przez dwa lata w markecie słyszałem wiele, nauczyłem się radzić sobie z tym, ale czasami to naprawdę zaboli, jak usłyszy się, że się jest "pierdolonym cyborgiem".
ZAŁAMANY PRACOWNIK. CZłOWIEK
