Rodzą się kontrowersje. Choćby takie: - Nikt nie sprawdza, czy rolnicy wpisują prawdziwe wyniki zbiorów z poprzednich lat. Można w ten sposób łatwo oszukać i pieniądze jednak dostać - zwraca uwagę zbulwersowany Czytelnik.
Ma na myśli praktykę, która polega na zaniżeniu dochodów z ostatnich trzech lat, tak żeby strata z powodu suszy w tym roku przekraczała 30 procent dochodów ze średniej z ostatnich trzech lat. To podstawowy warunek, żeby otrzymać dotację z ARiMR. Kto nie będzie miał straty wyższej, nie ma szans na pieniądze.
Przeczytaj też: Dziobanie się kur? Słaby apetyt? Utrata piór? Ekspert doradza
- A przecież ci, co mają produkcję zwierzęcą, z samej rolnej nie osiągną takiej straty po tegorocznej suszy - mówił przy okazji gminnych dożynek Bogdan Tarach, radny i sołtys Kozłowa.
Rolnicy znaleźli rozwiązanie: zaniżali dochody z produkcji zwierzęcej z trzech ostatnich lat, które wpisywali w oświadczeniach składanych do gminnych komisji suszowych.
Średnia dla zbóż
- Teraz sąsiedzi dostaną pieniądze. A ja, głupi, byłem uczciwy i na odszkodowanie nie mam szans - mówi załamany rolnik dzwoniący do redakcji. Komisje suszowe stratę z produkcji rolnej obliczały na podstawie średnich danych podanych przez urząd wojewódzki. -Znajdowały się tam informacje, ile zboża danego gatunku udało się zebrać z hektara w poprzednich latach. Były tam również ceny skupu. Liczby zostały uśrednione dla całego województwa - tłumaczy Andrzej Krakowiak z wydziału rolnictwa Urzędu Miejskiego w Świeciu.
Z tego powodu rolnicy nie mieli możliwości, żeby fałszować informacje na temat przychodów z produkcji roślinnej. Podawali szacunkowe sumy, ale i tak weryfikowała je komisja suszowa, dla której decydujące były liczby z urzędu wojewódzkiego.
Ale nie dla zwierząt
Inaczej było w przypadku produkcji zwierzęcej. Nie podano odgórnych wytycznych co do ilości mleka, jakie mogła średnio dawać krowa w województwie kujawsko-pomorskiem. Nie sposób też ustalić, ile świń mógł wyhodować i sprzedać gospodarz. Komisje suszowe musiały zdać się na oświadczenie rolników. I to, zdaniem naszego Czytelnika, otworzyło furtkę do nadużyć.
Kujawsko-Pomorską Strefę AGRO znajdziesz na Facebooku - dołącz do nas!
- Nie mamy możliwości, żeby w jakikolwiek sposób weryfikować dane o produkcji zwierzęcej, jakie podawali rolnicy - przyznaje Andrzej Krakowiak. - Trudno mi nawet powiedzieć, jak moglibyśmy się do tego zabrać.
Teraz wnioski z komisji suszowych trafiły już do ARiMR. Tam trwa obliczanie wysokości odszkodowania dla każdego gospodarza, którego wniosek przyjęto. Wkrótce rozpocznie się wysyłanie decyzji, a potem popłyną pieniądze.
Wiadomo już też, mniej więcej, jak wysokich przelewów mogą spodziewać się rolnicy. Za ubezpieczony hektar, który został dotknięty suszą, Agencja zapłaci 324 zł, za nieubezpieczony - połowę mniej, czyli 162 zł. - Nie ma znaczenia, w jakim stopniu susza dotknęła pojedynczy hektar . Liczy się średnia z całej gospodarki, która musi przekroczyć wspomniane 30 procent - mówi Piotr Wasilewicz, kierownik powiatowego oddziału ARMiR w Świeciu.
Urzędnik przyznaje też, że jego instytucja nie zajmuje się weryfikowaniem liczb podanych w oświadczeniach rolników. - Tym zajmowały się komisje suszowe w gminach. My jesteśmy od wypłacania pieniędzy.
Najgorzej w Pruszczu
Do filii agencji w Świeciu wpłynęły 862 wnioski z całego powiatu. 840 przeszło pozytywną weryfikację i zostały już przekazane do realizacji. W gminie Świecie na pieniądze może liczyć 91 gospodarzy. Najwięcej beneficjentów środków z ARiMR przyznawanych po suszy będzie w gminie Pruszcz, bowiem aż 188. Najmniej w gminie Nowe - raptem 6. - To już kraniec naszego województwa. Jest tam lepsza ziemia i latem jednak częściej padało - uważa Wasilewicz.
Dwa lata temu w powiecie świeckim było ponad 4 tys. gospodarstw, co oznacza, że odszkodowania z ARMIR dostanie średnio co piąty rolnik.