https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Uczta dla ucha i oka

Jadwiga Aleksandrowicz
Pełna ekspresji Agnieszka Makówka w arii  Carmen.
Pełna ekspresji Agnieszka Makówka w arii Carmen. Jadwiga Aleksandrowicz
Dziś w Teatrze Letnim wieczorem muzycznym, zatytułowanym "Kazimierz Kowalski zaprasza" zakończy się tegoroczne ciechocińskie święto muzyki.

     Tym razem przez osiem dni ciechocinianie i kuracjusze mogli do woli nasłuchać się najpiękniejszych arii i pieśni. Tegoroczny festiwal poprzedziła Wielka Gala Polskich Tenorów, która - jak na galę przystało - zorganizowana została z wielką pompą. I choć melomani nie mogli narzekać, w tle iskrzyło. Konkretnie między Kazimierzem Kowalskim, dyrektorem rozpoczynającego się dzień później festiwalu a burmistrzem Leszkiem Dzierżewiczem, który organizując galę tenorów uznał, że to dobre wprowadzenie w nastrój festiwalu. Kazimierz Kowalski nie był tym pomysłem zachwycony. Być może sprawa rozeszłaby się po przysłowiowych kościach, gdyby nie program Gali, wydrukowany w podobnej formie jak festiwalowy i w takim samym formacie oraz ze zdjęciem... Kazimierza Kowalskiego na tylnej okładce. To podobno najbardziej zaważyło na stosunkach między obu panami, które nieco ochłodły już pierwszego dnia festiwalu, a w chwilach emocjonalnego uniesienia słychać było rozważania o przeniesieniu festiwalu do Inowrocławia, a nawet o sądzie za bezprawne użycie wizerunku twórcy ciechocińskich festiwali.
     Na szczęście napięcia między partnerami festiwalowymi nie odbiły się ani na poziomie koncertów, ani na atmosferze, która - jak co roku - była wspaniała. Publiczność, która tłumnie waliła na koncerty, "podglądała" też artystów na próbach, a ci nie szczędzili czasu na pogawędki, autografy i wspólne fotografowanie się z fanami. Gdy festiwal przeniósł się z parkowej muszli koncertowej do Teatru Letniego, najwierniejsi fani, którym nie udało się kupić biletów, stali podczas koncertów dookoła teatru i na dworze, gdzie całkiem nieźle było słychać występujących artystów. A ci co wieczór śpiewali tak jakby był to najważniejszy koncert w ich życiu. W zamian zbierali gromkie brawa, prośby o bisy, owacje na stojąco.
     Dziś Kazimierz Kowalski zaprezentuje po raz ostatni w tym roku wspaniałych solistów Polskiej Opery Kameralnej, którą kieruje, w utworach o które najczęściej proszą słuchacze jego autorskiej radiowej audycji.
     Ósmy festiwal zapewne zakończy się jak wszystkie wieczory wspólnymi śpiewami z widownią i owacjami na stojąco. Mimo zgrzytów organizacyjno-towarzyskich zapewne w przyszłym roku znów spotkamy się na festiwalu operowo - operetkowym.
     A gala tenorów? Cóż, podobno nie było to wydarzenie jednorazowe. Ciechocińskie wróble ćwierkają, że odbędzie się także w przyszłym roku. Tyle, że w czerwcu.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska