https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Udało się! Dzięki Wam uzbierano pół miliona zł na leczenie 34-letniej wrocławianki

archiwum prywatne
Dzięki ludziom dobrej woli - w tym internautom, którzy masowo odpowiedzieli na nasz apel o pomoc - w niecałe trzy dni uzbierano 560 tys. zł na leczenie Małgorzaty Trzeciak-Idzikowskiej, 34-letniej wrocławianki, chorującej na złośliwy nowotwór jajnika.

O sprawie pisaliśmy we wtorek. Wtedy też na stronie Fundacji Się Pomaga pojawił się dramatyczny apel. Ponad pół miliona złotych – tyle pieniędzy brakowało wrocławiance na dalszy etap chemioterapii ratującej życie. Czas był ograniczony – kwotę trzeba było wpłacić do 28 lipca. Dziś sama Małgorzata Trzeciak-Idzikowska mówi, że za 560 tys. kupi sobie 15 miesięcy spokoju.

Pisaliśmy o tym: 34-letnia wrocławianka potrzebuje pół miliona złotych, aby przeżyć. Ma czas do 28 lipca

- W poniedziałek po południu na stronie fundacji pojawił się nasz apel o pomoc, zaś wczoraj wieczorem dowiedzieliśmy się, że uzbierano całą kwotę. W tym czasie ja już byłam w Hiszpanii, a mój mąż jechał do nas z Polski z całym naszym dobytkiem – relacjonuje pani Małgosia.

Teraz kobieta przebywa w Madrycie, gdzie jest w trakcie dwuetapowego proces leczenia składającego się z chemioterapii cyklicznej i podtrzymującej.

- Właśnie jestem w drodze do szpitala i przez cały czas otrzymuję od ludzi pozytywne komentarze i wiadomości – mówi nam pani Małgosia. - Moje leczenie trwa. Będę miała jeszcze dwie chemie, na które mam pieniądze, a od 28 lipca zaczynam kolejny cykl i to będzie to leczenie, na które zbieraliśmy pieniądze.

Do końca roku kobieta planuje zakończyć pierwszy etap leczenia. Wtedy też chce wrócić wraz z mężem i córeczką do Polski. - Drugi etap to terapia podtrzymująca, podczas której bierze się leki. Mam do wyboru opcję tańszą i droższą. Pieniądze, które udało się uzbierać, wystarczą na tańszy lek, który bierze się przez 15 miesięcy. Opcja droższa, to lek, który zażywa się do końca życia. Na niego jednak nie mam pieniędzy. Tym jednak będę się martwić później.

Walka 34-latki z nowotworem rozpoczęła się pod koniec 2014 roku. Od tego czasu pani Małgorzata przeszła cztery operacje. Podczas leczenia, po pierwszym zabiegu, zaszła w ciążę.

- Po operacji w organizmie panuje stan zapalny, więc zajście w ciążę jest praktycznie niemożliwie. Nawet lekarz się tego nie spodziewał – mówił nam we wtorek Dawid Trzeciak, maż 34-latki. Rodzice Mai się jednak wtedy nie poddali. Zdecydowano, że kobieta przejdzie zabieg usunięcia guza, który miał już 15 centymetrów, a mała Maja zaledwie 6 cm. - To była trudna operacja, podczas zabiegu do jamy otrzewnej wylała się surowica z guza. Płyn, jak się później okazało, zawierał komórki nowotworowe.

Potem przyszła diagnoza – rak jajnika. Trzeba było zacząć chemioterapię, którą przerwano 3 tygodnie przed porodem.

17 listopada urodziła Maję. - Podczas jednego zabiegu lekarze przeprowadzili operację radykalną polegającą na wycięciu guza, macicy i jajników, a także sprowadzili na świat Maję.

29 grudnia 34-latka przyjęła ostatnią chemię. Miał być to koniec jej walki z chorobą. Niestety 3 miesiące po operacji wykryto przerzuty – do mięśni brzucha i węzłów chłonnych. Została poddana kolejnej, czwartej już operacji. Lekarze w Polsce nie dawali jej dużych szans. Chemioterapeuta zasugerował szpital zagranicą. Znaleźli klinikę w Madrycie. Dwuetapową terapię lekarze wycenili na 680 tysięcy złotych. Małżeństwo 120 tysięcy uzbierało z własnych środków. 560 tysięcy zł podarowali ludzie dobrej woli.

W Hiszpanii lekarze przedstawili wrocławiance różne scenariusze i dali czystą kartę. W Polsce takiej szansy nie dostała. - U nas jest ścisły schemat postępowania. Jeżeli pierwszy etap leczenia zawiódł, to pacjent jest przypisywany do leczenia paliatywnego. W kraju nie miałam szans.

Polscy lekarze nie przedstawili jej żadnej alternatywy. Dali tylko 20 miesięcy życia.

W Hiszpanii 34-latka trafiła do kliniki, gdzie lekarze wzbudzają wrażliwość jej organizmu na leki, które wcześniej nie zadziałały. - Tu dają mi czystą kartę. Oczywiście nie mam gwarancji, że będę w 100 procentach zdrowa, ale mam duże szanse.

Komentarze 15

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

d
do gościa
Jak człowiek wie, że może umrzeć, to chce, by ktoś po prostu był po nim.
t
ten z Ćwiartki 3/4
NFZ - gratulujemy
D
Damian
Tak się składa że ciąża byłą pierwsza a informacja o chorobie była w połowie ciąży i wtedy też zaczęła się walka . Proszę przeczytać wszystkie informacje.
..
podczas leczenia zachodzić w ciąże -głupota kobiet
l
lusi
We wtorek przeczytałam artykuł i nie mogłam przejść obok niego obojętnie, a dziś taka niespodzianka! Pięknie! Cudownie! Ludzie potrafią jeszcze miło zaskoczyć! Trzymam kciuki i czekamy na jeszcze lepsze wieści!!!! P. Małgosiu jestem z Panią myślami i sercem! W górę serca!
M
Max
Czasami są i dobre wiadomości w gazecie:-)
l
leo
Z** dupę ściska chamie. Precz i spieprzaj ile możesz w nogach
m
mav
Trzymamy kciuki!, wszystkiego dobrego!!!
e
e.
bo sam pewnie nic nie dał :)
d
dd
dde szkoda, że tego nie rozumiesz. Dorośnij a potem pisz, jeżeli jest o czym
p
pełen podziwu
Nisko kłaniam się ludziom i jestem pełen szacunku dla nich za to, że są jeszcze normalnymi ludźmi i wsparli tą panią.
G
Gość
powodzenia
d
dd
po co sie chwalisz? dales - super. Po co o tym piszesz?
M
Maciej
Wczoraj wspomogłem Panią Małgosię a dzisiaj taka dobra informacja. Warto pomagać i na szczęście są jeszcze ludzie którzy robią to bezinteresownie. Teraz trzymam kciuki, żeby terapia okazała się skuteczna.
a
aaa.
powodzenia!!!!!! I brawo my!!!!!!!!!!! :D
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska