Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Udało się! Sukces koncertu dla Ewy Frąckowiak

(MJ)
poszedł za 2,5 tys. zł.
poszedł za 2,5 tys. zł. Fot. Mateusz Jaźwiecki
- W nocy pisałam SMS-a do mojego lekarza: "Doktorze, uzbierałam!" - mówi podekscytowane Ewa Frąckowiak. Koncert charytatywny, który zorganizowali dla niej przyjaciele, zakończył się pełnym sukcesem.

Cel był ambitny: zgromadzić w ciągu jednego wieczoru 33 tys. zł. Dokładnie taka kwota potrzebna jest 24-letniej Ewie Frąckowiak na zakup stymulatora przeciwbólowego i operację jego wszczepienia.

Koncert dla Ewy zorganizowała grupa jej przyjaciół.

Na występ udało im się namówić m.in. Grzegorza Walczaka z grupy Czaqu, Michała Hajduczenię, Magdalenę Cysewską i jeszcze kilkunastu lokalnych artystów. Zagrać miał nawet Bogdan Hołownia, ale w ostatniej chwili okazało się, że zdublowały mu się terminy.

Kto da więcej?

Ważnym elementem wieczoru były licytacja przedmiotów przekazanych przez polityków, sportowców, artystów. Wśród wystawionych na aukcję darów znalazła się m.in. srebrna broszka podarowana przez premiera Donalda Tuska i woskowy odlew Leszka Możdżera, przekazany osobiście przez genialnego pianistę.

Właśnie ten ostatni gadżet - zgodnie z oczekiwaniami - osiągnął najwyższą cenę w licytacji - 2,5 tys. zł. Do ostatniej chwili stawkę podbijała Elżbieta Pietrzak. - Mam w domu artystyczne dusze, chciałam im zrobić niespodziankę, ale okazało się, że trafiłam na twardych przeciwników - żartowała pani Elżbieta. - Nie mogło mnie tu nie być. Ewunia jest dla mnie jak przyszywana córka. Znam ją od 20 lat, przyjaźni się z moimi dziećmi, jest mi bardzo bliska.

Finał zszokował wszystkich

W momencie, gdy woskowa dłoń Leszka Możdżera szła pod młotek, nikt jeszcze nie spodziewał się, że organizatorom uda się zdobyć całą kwotę. Po wszystkich licytacjach na koncie Ewy było ponad 10 tys. zł plus wpływy z biletów. - To i tak super, resztę spróbujemy zdobyć, wystawiając pozostałe dary na allegro - myślała wówczas Ewa. Chwilę później, wraz z pełną salą klubu garnizonowego Grunwald przeżyła szok za sprawą firmy Bańkowski, Rogalski, Winiarski Nesta-bis, która dołożyła brakującą kwotę.

- Nie jest tajemnicą, że ojciec Ewy pracuje w naszej firmie. Szefowie zdecydowali więc, że pomogą niezależnie od zebranej kwoty - mówi Grzegorz Grabowski, który podczas koncertu reprezentował Nestę-bis. - Nie chcieliśmy, by szukanie funduszy trwało tygodniami. Wiemy, jak bardzo Ewa cierpi. Nie można dłużej czekać.

Po takim geście dziewczyna nie mogła powstrzymać wzruszenia. - Wyszłam na scenę i wyłam do mikrofonu - mówi 24-latka. - Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Nikt nie podejrzewał, że koncert tak się skończy. Czuję straszny ból, bo ten wieczór był dla mnie prawdziwym wyczynem, ale radość jest jeszcze większa.

Jak tylko pieniądze wpłyną na fundacyjne konto Ewy, 24-latka będzie mogła zaplanować operację. - Myślę, że w ciągu miesiąca powinnam znaleźć się w szpitalu. Trochę się boję, ale mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

Przypomnijmy...

Ewa Frąckowiak od pięciu lat poważnie choruje. Cierpi m.in. na dziedziczną niestabilność więzadłową i chorobę zwyrodnieniową kręgosłupa. Ma problemy z poruszaniem się i codzienne zmaga się z potwornym bólem. W cierpieniu może ulżyć jej jedynie wszczepiony pod skórę stymulator przeciwbólowy, na który zbierano pieniądze podczas poniedziałkowego koncertu.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska