Miesięczne straty kujawsko-pomorskich przedsiębiorstw szacowane są na 100 milionów euro.
Wielu przewoźników z naszego regionu wstrzymuje się teraz z wyjazdem na Ukrainę. Nie chcą ryzykować. Zwłaszcza ci, którzy eksportują żywiec i artykuły spożywcze o krótkim terminie do spożycia - przyznaje inż. Dionizy Woźny, prezes Kujawsko-Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Międzynarodowych w Bydgoszczy.
Straty dla nas i dla Ukraińców
Z takim transportem kierowcy nie mogą długo czekać przed granicznym szlabanem. To oznacza wymierne straty dla naszego biznesu, ale także dla samych Ukraińców, który nie otrzymują zamówionych towarów. Szczególnie bolesny - ze społecznego punktu widzenia - jest fakt, że nie trafia do nich nasza żywność. Wkrótce może jej za naszą wschodnią granicą zabraknąć.
Dionizy Woźny wylicza, że z około 600 firm przewozowych z Kujaw i Pomorza przynajmniej 15 procent przestało jeździć na Ukrainę. Na ten kryzys nałożył się drugi - afrykański pomór świń na wschodzie Europy, który zamknął przed eksportem żywca granice Białorusi i Rosji. Dla naszych firm oznacza to miesięczne straty w wysokości około 100 mln euro.
- Nie potrafię na razie określić strat naszych przedsiębiorstw, ale faktem jest, że te są i będą niestety rosły - przyznaje Mirosław Ślachciak, prezes Pracodawców Pomorza i Kujaw. - Dramatyczna sytuacja na wschodzie może być szczególnie niekorzystna dla naszych małych firm, które wręcz żyją z eksportu na Ukrainę. Biznesowe kontakty buduje się długo, ale można je nagle zerwać i tak się teraz dzieje.
Na sytuację na Ukrainie narzeka już bydgoska spółka Ako eksportująca materiały piekarskie i cukiernicze.
- Nasze produkty wysyłaliśmy tam samochodami. Jeszcze we wtorek wszystko toczyło się sprawnie. Niestety sprzedaż została właśnie wstrzymana przez stronę ukraińską - przyznaje Radosław Gerka z działu eksportu. - Nasz eksport do tego kraju nie jest duży, ale i tak z niepokojem czekamy na rozwój wypadków.
Pesa z niepokojem patrzy, co dzieje się na Ukrainie
Jedną z firm z naszego regionu, która ma silne kontakty z Ukrainą są Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych. W Bierezaniu (środkowa Ukraina) mają własną fabrykę Tow Bella Centre. Kierownictwo zakładów nie chce się jednak na razie wypowiadać w tej sprawie. Duży projekt zdalnego zarządzania zużyciem mediów energetycznych i wody w budynkach realizuje w Charkowie bydgoska firma Promar. Jej prezes był wczoraj nieuchwytny.
Długoletnie i dobre kontrakty z Ukrainą ma bydgoska Pesa.
- Z dużym niepokojem obserwujemy to, co się tam dzieje, ale nasz eksport jak na razie na tym nie cierpi. Wysyłamy kolejne generacje spalinowych pojazdów szynowych - mówi Michał Żurowski, rzecznik Pesy.
