Polska Agencja Prasowa poinformowała, powołując się na źródło dyplomatyczne w Brukseli, że Węgry, Czechy i Słowacja blokują w Unii Europejskiej embargo na rosyjską ropę.
Polskatimes.pl zapytała prof. Zbigniewa Raua, ministra spraw zagranicznych o to, czy Polska namawia naszych sojuszników w UE, żeby embargo na ropę poparli.
– Stanowisko Polski jest wyraziste, zdecydowane i dobrze znane. W każdym dyskursie europejskim zajmujemy stanowisko biegunowe dla wszystkich tych, którzy chcieliby do embarga na rosyjską ropę doprowadzić w nieokreślonej, a jeszcze lepiej odległej przyszłości. Zdajemy sobie sprawę, że Zachód wobec tego koszmarnego doświadczenia, jakim jest wojna na Ukrainie, musi zachować jedność i solidarność. Jednak ta solidarność musi być nie tylko ujawniona, ale i scementowana wobec zagrożeń, które mogą nas jeszcze czekać – wyjaśnił prof. Zbigniew Rau.
Szef MSZ pytany o to, czy nie ma takiego wrażenia, że ta solidarność na początku, kiedy wojna wybuchła, była mocniejsza, a teraz już po tych trzech miesiącach agresji Rosji na Ukrainę, jest nieco słabsza, odpowiedział, że „są to naturalne procesy społeczne”. – Wielu partnerów za granicą podziela nasze stanowisko i wskazuje na niebezpieczeństwo spowszechnienia wojny – dodał.
Dopytywany, czy Polska do tego nie dopuści, prof. Zbigniew Rau odpowiedział, że na pewno nie będziemy do tego dopuszczać. – Wojna na Ukrainie pokazuje coraz straszniejsze oblicze. Wystarczy wspomnieć całe spektrum zbrodni wojennych, które wykazują cechy ludobójstwa. To jest jeden z tych aspektów, które bez wątpienia będą trzymać doniesienia wojenne w centrum naszej uwagi – mówił.
Minister spraw zagranicznych pytany zaś przez polskatimes.pl o słowa Silvio Berlusconiego, trzykrotnego premiera Włoch, który twierdził, że „zjednoczona Europa musi skłonić Ukraińców do zaakceptowania żądań Putina” oraz o sugestię niektórych istotnych polityków Zachodu, że Ukraina powinna oddać część terytorium Putinowi, aby ten „mógł zachować twarz”, prof. Rau powiedział, że to sposób myślenia z jednej strony – bardzo irracjonalnego i bardzo naiwnego. – Putinowi nie chodzi przecież o ten czy inny skrawek ziemi, tylko o opanowanie jak najbardziej rozległe i współdecydowanie o losach nie tylko Europy. Zobaczmy, gdzie jego ambicje sięgają, jakich kontynentów, ale wydaje mi się, że nawet. To zupełnie nieracjonalność i naiwne podejścia. Z drugiej strony – to podejście archaiczne i zupełnie nieakceptowalne w XXI wieku, gdzie stosunki między państwami oparte są na zasadzie równej suwerenności niepodległości, ale też integralności terytorialnej wzajemnie uznawanej – powiedział.
Szef MSZ zaznaczył, że to są absolutne kanony podstaw prawa międzynarodowego. – Jeśli ktoś argumentuje w ten sposób, to znaczy, że należy do innej imperialnej epoki, gdzie z najważniejszych stolic europejskich decydowano ruchami palca na globusie, jak trzeba doprowadzić do równowagi między mocarstwami. To najgorsza rzecz, która mogłaby się zdarzyć i najgorsza formuła prowadzenia polityki międzynarodowej – wskazał. – Moje obecne stanowisko jako przewodniczącego OBWE skłania mnie właśnie do takiego myślenia - dodał.
– Powiedzmy sobie szczerze – to już odległa refleksja – ale takie wytyczanie granic jest gwarancją wielopokoleniowych konfliktów. Proszę spojrzeć na konflikt między Armenią i Azerbejdżanem, gdzie granica Górnego Karabachu została arbitralnie wyznaczona. A konflikt jest cały i pokolenia walczą – mówił.
Prof. Zbigniew Rau podkreślił, że sam pomysł rewidowania granic dzisiaj w Europie – jeśli takie głosy przychodzą od poważnych polityków w Unii Europejskiej, którzy są naszymi partnerami, także w NATO – to jest tak trudne do wyobrażenia, że aż nie chce się tego komentować.
